Przedstawicielki Ogólnopolskiego Strajku Kobiet domagały się w środę przed Sejmem zagwarantowania kobietom praw reprodukcyjnych, stosowania konwencji antyprzemocowej oraz poprawy sytuacji ekonomicznej kobiet.

Około 30 przedstawicielek ruchu Ogólnopolski Strajk Kobiet planowało w środę konferencję prasową w Sejmie, poświęconą Międzynarodowemu Strajkowi Kobiet, który odbył się 8 marca. Uczestniczki spotkania, jak mówiły, nie zostały jednak wpuszczone na stanowisko przed salą plenarną Sejmu; proponowano im spotkanie w centrum medialnym, ostatecznie jednak spotkanie z dziennikarzami odbyło się na zewnątrz, przed biurem przepustek.

"Nasze postulaty do rządu dotyczą m.in. pełni praw reprodukcyjnych. Wiadomo, co się dzieje: została ograniczona dostępność pigułki +dzień po+, która pan minister (zdrowia Konstanty) Radziwiłł kłamliwie nazywa +środkiem wczesnoporonnym+, kłamliwie, bo jest ona środkiem antykoncepcyjnym" - mówiła podczas briefingu jedna z liderek ruchu Maria Lempart.

Dodała, że wśród postulatów są też kwestie standardów opieki okołoporodowej, dyskryminacji ekonomicznej kobiet, alimentów, nieodpłatnej pracy domowej kobiet, która nie przekłada się na żadne przywileje emerytalne, edukacji seksualnej w szkołach oraz "kwestia konwencji antyprzemocowej i tego, że prezydent kraju twierdzi, że tej konwencji, która jest przecież obowiązującym prawem, jako ratyfikowana konwencja, nie należy stosować".

"Jest nas 52 proc. - powinno być nas 52 proc. wszędzie, zwłaszcza w gremiach, które decydują o tym, co się z nami dzieje, na każdym szczeblu. Chcemy nakłaniać kobiety, żeby startować we wszelkich możliwych wyborach" - podkreśliła Lempart.

Przedstawicielki Ogólnopolskiego Strajku Kobiet zamierzały też przedstawić posłom i dziennikarzom przebieg Międzynarodowego Strajku Kobiet, który odbył się 8 marca 2017 r., pod hasłem "Solidarność naszą bronią" w 60 państwach. W Polsce Międzynarodowy Strajk Kobiet, zorganizowany przez bezpartyjną koalicję kobiet w formule NO LOGO, odbył się w ponad 100 miastach, przy czym w 90 proc. były to małe i średnie miejscowości.

"Międzynarodowy Strajk Kobiet zainspirowany został przez Ogólnopolski Strajk Kobiet, który odbył się 3 października, tzw. Czarny Poniedziałek. Międzynarodowy Strajk Kobiet odbywał się na wszystkich kontynentach, a wzięły w nim udział miliony kobiet - nie znamy jeszcze dokładnych liczb, ponieważ strajk, podobnie jak w Polsce, organizowany był oddolnie" - mówiła Lempart.

Jak dodała, "nie tylko w Polsce, ale i na świecie kobiety, które organizowały ten strajk, spotykają represje, aresztowano kobiety w Sankt Petersburgu, w Moskwie, w Nowym Jorku aresztowane zostały uczestniczki marszu na Waszyngton, także w Argentynie doszło do zatrzymań".

Według przedstawicielek Ogólnopolskiego Strajku Kobiet w Polsce 90 proc. protestów kobiet 8 marca odbyło się w małych miejscowościach, z których połowa to miejscowości poniżej 50 tys. mieszkańców, a organizatorki tych protestów nigdy wcześniej nie były zaangażowane w politykę, nie działały w żadnych strukturach.

"Po prostu postanowiły, że (...) nie można być dłużej biernym obserwatorem rzeczywistości. Dużo więcej odwagi wymaga stanie w grupie 10-50 osobowej w małej miejscowości niż udział w wielkiej demonstracji w wielkim mieście. Niejednokrotnie te kobiety w małych miasteczkach spotkały się z szykanami, z falą nienawiści, szantażem, że mogą stracić pracę, jeśli wezmą udział w takim proteście. Chciałyśmy dziś pokazać, że się nie boimy, że będziemy nadal działać i wychodzić na ulice" - mówiła Katarzyna Kotulak z Gryfina.

"Protestowałyśmy w ponad 100 miastach Polski. W grupie osób, które zajmowały się organizowaniem protestu jest ponad 400 osób - to są liderki lokalne, z których część jest dzisiaj z nami - z Wrocławia, Puław, Węgorzewa, Siematycz, Rybnika, Sochaczewa, Sanoka. Jesteśmy struktura oddolną nieformalną, to jest naszą siła, tak właśnie zamierzamy działać. Ja jestem z Wrocławia i tam działam na rzecz tego, żeby jak najwięcej kobiet startowało w zbliżających się wyborach do rad osiedli. Nie będziemy zakładać jakiegoś ogólnopolskiego ciała, będziemy działać oddolnie - każda na własnym terenie, bo taki system się sprawdza" - zapowiedziała Lempart. (PAP)