Administracja prezydenta USA Donalda Trumpa zastanowi się, czy nie zrewidować dotychczasowej amerykańskiej polityki zmierzającej do świata wolnego od broni atomowej - powiedział we wtorek w Waszyngtonie Christopher Ford z Rady Bezpieczeństwa Narodowego USA.

Ford odpowiada w Radzie za problematykę broni masowej zagłady i jej nierozprzestrzeniania. Na konferencji Carnegie International Nuclear Policy Conference powiedział, że chodzi o sprawdzenie, czy cel świata wolnego od broni atomowej jest realistyczny - relacjonował w internecie brytyjski "Independent".

"Podobnie jak wszystkie administracje dokonujemy przeglądu polityk w poszczególnych dziedzinach, a to oznacza (zbadanie), czy cel świata bez broni jądrowej jest w rzeczywistości realistycznym celem, zwłaszcza w perspektywie krótko- i średnioterminowej, w świetle obecnych tendencji w środowisku bezpieczeństwa międzynarodowego" - powiedział Ford.

"Jest za wcześnie, aby powiedzieć, jakie będą odpowiedzi. Patrzenie na rzeczy świeżym spojrzeniem nie oznacza, że na koniec zajmiemy inne stanowisko" - dodał.

Zwrócił uwagę na "napięcia" między celem, jakim byłoby całkowite rozbrojenie nuklearne, a wymaganiami bezpieczeństwa dla USA i ich sojuszników. Dodał, że "przestrzeń" redukcji arsenałów nuklearnych zmniejszyła się od czasów zakończenia zimnej wojny, a ograniczenie arsenałów USA i Rosji wydaje się nieprawdopodobne podczas gdy inne kraje nuklearne wciąż się rozwijają.

Trump "nie zgodzi się na drugie miejsce na arenie broni atomowej", ale jest otwarty na szerokie porozumienie się z Rosją w tej sprawie - powiedział Ford.

Dodał, że obecne "środowisko zagrożenia" zmieniło się znacząco od przeglądu polityki nuklearnej w 2010 roku, kiedy to za czasów prezydenta Baracka Obamy USA postanowiły zmierzać ku światu wolnemu od broni atomowej.

Sam Trump nie zajął dotąd oficjalnego stanowiska w sprawie polityki nuklearnej, ale nawiązywał do tego przy okazji różnych tweetów i wypowiedzi. Na konferencji prasowej w lutym powiedział, że wojna między Rosją a USA skończyłaby się "nuklearnym holokaustem". Wielokrotnie krytykował porozumienie światowych mocarstw z Iranem o ograniczeniu jego programu nuklearnego do celów cywilnych; Iran określał jako "państwo terrorystyczne numer jeden". Ostro krytykował także Korę Północną za to, że kontynuuje program balistyczno-nuklearny mimo sankcji wspólnoty międzynarodowej.

"Independent" przypomina, że odwiedzając w ub. roku Hiroszimę jako pierwszy w historii urzędujący prezydent USA, Obama powiedział: "Takie kraje jak mój, które mają zasoby nuklearne, muszą mieć odwagę uniknąć logiki strachu i dążyć do świata bez nich. Możemy nie zrealizować tego celu za mojego życia, ale trwały wysiłek może cofnąć możliwość katastrofy". (PAP)