DYPLOMACJA Na wysłanie ludzi służb na placówkę, za każdym razem będzie musiał się zgodzić minister spraw zagranicznych
Projekt ustawy o służbie zagranicznej, zakładający wygaśnięcie stosunku pracy byłych pracowników i współpracowników służb PRL, jest oczekiwany – powiedziała premier Beata Szydło na wczorajszej konferencji prasowej, po zakończeniu posiedzenia rządu.
Do momentu zamknięcia tego numeru DGP nie opublikowano oficjalnych dokumentów, ale przedstawiciele rządu nie wspominali o wprowadzeniu jakichś istotnych zmian do wcześniej zgłoszonego przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych projektu.
Z nowych przepisów najczęściej komentowane będą zapewne te dotyczące osób, które „do 31 lipca 1990 r. pracowały bądź pełniły służbę albo były współpracownikami organów bezpieczeństwa państwa w rozumieniu tzw. ustawy lustracyjnej”. Stosunki pracy tych osób mają wygasnąć w ciągu 30 dni od wejścia w życie przepisów.
Jednak wydaje się, że bardziej istotne są inne regulacje. Dzięki tej ustawie będzie każdorazowo potrzebna zgoda szefa MSZ, by na placówkę wysyłać ludzi z szeroko rozumianych służb. Choć oczywiście ambasady są w pewnym sensie naturalnym środowiskiem do zbierania informacji, to jednak czasem w polskich placówkach dochodzi do niezdrowych sytuacji, kiedy to ton pracy nadają służby, a nie ambasador. Na nowo zdefiniowany ma być także katalog stopni dyplomatycznych, co – jak można przeczytać w uzasadnieniu – ma pozwolić na bardziej racjonalne zarządzanie kadrami i przeciwdziałać nadmiernemu rozdęciu struktur.
Obecnie Polska ma ponad 3,5 tys. członków służby zagranicznej. Po wejściu w życie część z nich dostanie dodatkowe świadczenia (np. refundację kosztów przedszkoli dla dzieci), część zostanie zwolniona w ciągu 30 dni, a innych czeka zmiana warunków zatrudnienia lub zakończenie pracy w ciągu sześciu miesięcy. Nieoficjalnie mówi się o tym, że to otworzy szeroko wrota dla nowych dyplomatów, którzy będą akceptowani i nominowani przez obecną ekipę rządzącą. ⒸⓅ