Malezja nie wyda Korei Płn. ciała Kim Dzong Nama, przyrodniego brata północnokoreańskiego przywódcy Kim Dzong Una, dopóki jego rodzina nie dostarczy próbek DNA - poinformowała w piątek malezyjska policja. Wcześniej władze zapowiadały, że przekażą zwłoki.

"Dotychczas żaden członek rodziny (zabitego) czy bliski nie przyjechał, by zidentyfikować zwłoki lub domagać się ich wydania. Potrzebujemy próbek DNA członka rodziny, by ustalić profil zmarłego" - powiedział w rozmowie z AFP przedstawiciel policji Abdul Samah Mat. "Korea Północna złożyła wniosek o wydanie zwłok, ale zanim oddamy ciało, musimy je zidentyfikować" - wyjaśnił funkcjonariusz.

W czwartek malezyjski wicepremier Ahmad Zahid Hamidi mówił, że Malezja przekaże Korei Płn. ciało zabitego brata przywódcy po zakończeniu procedur policyjnych i medycznych. Zapowiedział, że ciało zostanie przekazane ambasadzie Korei Płn. w Kuala Lumpur. Potwierdził również, że mężczyzna, który najpewniej został otruty w poniedziałek na lotnisku w Kuala Lumpur, to Kim Dzong Nam.

W toku śledztwa zatrzymano już trzy osoby. W związku z podejrzeniem o popełnienie przestępstwa aresztowano dwie kobiety: 29-letnią, posługującą się wietnamskim paszportem oraz 25-letnią Indonezyjkę. Ponadto zatrzymano również obywatela Malezji, prawdopodobnie partnera podejrzanej Indonezyjki, który pozostaje w areszcie i ma pomóc w śledztwie. Policja zapowiadała, że będą kolejne zatrzymania; według lokalnych mediów trwają poszukiwania kolejnych czterech podejrzanych osób.

45-letni Kim Dzong Nam został w poniedziałek rano zaatakowany i otruty na lotnisku w Kuala Lumpur, skąd chciał odlecieć do Makau. Zmarł w drodze do szpitala. Niektóre media pisały, że został ukłuty "zatrutymi igłami", a inne podawały, że powiedział lekarzom, iż ktoś prysnął mu w twarz sprayem.

Mimo zakończonej w środę sekcji zwłok nie udało się na razie ustalić przyczyny śmierci mężczyzny.

Południowokoreańska agencja wywiadowcza podejrzewa, że za atakiem stały dwie agentki wywiadu Korei Północnej; według mediów w Seulu chodzi o dwie zatrzymane kobiety.

Wywiad Korei Południowej przekazał południowokoreańskim deputowanym, że rozkaz zabicia swego przyrodniego brata wydał Kim Dzong Un i że taką próbę podjęto już w 2012 roku. Do zabójstwa Kim Dzong Nama doszło w czasie, gdy Kim Dzong Un próbuje umocnić swoją władzę, którą sprawuje od śmierci swego ojca Kim Dzong Ila w 2011 roku oraz gdy na Pjongjang wywierana jest coraz większa presja międzynarodowa w związku z jego programami - nuklearnym i rakietowym.

Kim Dzong Nam, najstarszy syn poprzedniego przywódcy Korei Północnej, Kim Dzong Ila, był niegdyś postrzegany jako jego następca. Wyrażał sprzeciw wobec przekazania władzy Kim Dzong Unowi i dynastycznej kontroli odizolowanego państwa przez swoją rodzinę. Od wielu lat mieszkał za granicą, krążąc między Makau, Pekinem i Hongkongiem. (PAP)

ulb/ ap/