Stan wyjątkowy w sektorze energetycznym Ukrainy zacznie obowiązywać od 17 lutego i potrwa miesiąc, do 17 marca – wynika z dokumentów opublikowanych w czwartek przez gazetę rządową „Uriadowyj Kurier”.

W tym okresie Ukraińcy powinni liczyć się z ograniczeniami w dostawach prądu. Decyzję o wprowadzeniu stanu wyjątkowego rząd premiera Wołodymyra Hrojsmana podjął dzień wcześniej ze względu na poważny deficyt węgla, a zwłaszcza antracytu, odmiany używanej w elektrociepłowniach i metalurgii.

Brak antracytu może doprowadzić do wstrzymania pracy zakładów metalurgicznych – ostrzegał szef rządu.

Antracyt wydobywany jest wyłącznie na wschodniej Ukrainie - w kopalniach, które znajdują się na terenach kontrolowanych przez prorosyjskich separatystów. Od kilku tygodni transporty kolejowe z węglem tej odmiany są blokowane przez weteranów ukraińskich batalionów ochotniczych, którzy sprzeciwiają się handlowi z rebeliantami i walczą z przemytem z zajętych przez nich terenów.

Hrojsman ostro krytykował w środę uczestników blokady. „Uważam, że blokowanie dostaw węgla jest przestępstwem” – mówił. „Blokada doprowadzi do zatrzymania przedsiębiorstw metalurgicznych kraju, w których pracuje 300 tys. ludzi. Wyroby metalurgiczne, które sprzedajemy za granicę, to 20 proc. dochodów walutowych państwa. Nie można tego określić inaczej jak sabotowanie gospodarki” – stwierdził premier.

Niskie temperatury na Ukrainie sprawiły, że zapasy węgla w elektrowniach w okresie od 5 do 12 lutego zmniejszyły się o prawie 5 proc. i wynoszą obecnie 1,53 mln ton. Zapasy antracytu wynoszą zaledwie 842 tys. ton i – jak twierdzą władze – wystarczą tylko na 40 dni.

Według władz na modernizację elektrowni, które używają dziś antracytu, i przerobienie ich tak, by wykorzystywały tzw. węgiel gazowy, potrzebne jest od trzech do pięciu lat i inwestycje w wysokości co najmniej 15 mld hrywien (ok. 2,2 mld złotych).

Z Kijowa Jarosław Junko (PAP)