W sytuacji, w której projekt nie będzie na razie procedowany przez Sejm, organizacja referendum ma ograniczony sens - tak wicepremier, minister nauki i szkolnictwa wyższego Jarosław Gowin skomentował uchwałę rady Warszawy ws. przeprowadzenia referendum.

Rada Warszawy zdecydowała w poniedziałek, że 26 marca odbędzie się referendum gminne, w którym mieszkańcy stolicy odpowiedzą na pytanie czy są "za zmianą granic miasta stołecznego Warszawy poprzez dołączenie kilkudziesięciu sąsiednich gmin".

"W sytuacji, w której projekt nie będzie na razie procedowany przez Sejm i jak sadzę, jeżeli w ogóle trafi ponownie do Sejmu po głębokich zmianach, to wydaje mi się, że organizacja takiego referendum ma ograniczony sens" - mówił Gowin w radiu RMF.

Wicepremier jednocześnie podkreślił, że nie widzi "żadnego przeciwwskazania, żeby w tego typu sprawach odwoływać się do instancji, którą jest bezpośredni głos obywateli, czyli referendum". Zdaniem Gowina "należy szanować głos obywateli w każdym przypadku", a projekt "na pewno wymaga dyskusji, także wewnątrz koalicji rządowej".

"Jestem zaskoczony tym projektem, dlatego że mamy wspólny program samorządowy. Ten wspólny program przewiduje wydzielenie Warszawy z województwa mazowieckiego i stworzenie czegoś w rodzaju województwa stołecznego. Natomiast projekt przygotowany przez posła Sasina (...) jest projektem rozbieżnym z tym, o czym mówiliśmy przed wyborami, w związku z tym nie czuje się z nim związany" - mówił wicepremier.

Gowin pytany był również o sprawę rzecznika MON Bartłomieja Misiewicza. Zdaniem wicepremiera "sprawy personalne w poszczególnych ministerstwach nie powinny podlegać - zwłaszcza publicznej - ocenie ze strony innych ministrów". Zaznaczył, że premier "ma wpływ na zatrudnianie wszystkich osób w ramach szeroko rozumianego rządu, czyli również gabinetów politycznych" i jest przekonany, że "przekazała swoje stanowisko ministrowi Macierewiczowi".

Wicepremier dodał, że "waga publicznej roli" Misiewicza "jest nieco wyolbrzymiona".