Decyzja prezydenta USA Baracka Obamy o zniesieniu wyjątkowo korzystnych dla kubańskich imigrantów przepisów migracyjnych była długo wyczekiwana przez Hawanę - pisze w piątek "New York Times. Prasa w USA zauważa jednocześnie możliwe korzyści tych zmian.

Obama ogłosił w czwartek, że kończy z wieloletnią polityką umożliwiającą nielegalnym imigrantom z Kuby stały pobyt w USA, wycofując jednocześnie zasadę "mokrej stopy, suchej stopy". Polityka ta polegała na automatycznym przyznaniu stałego pobytu wszystkim Kubańczykom, którzy postawili stopę na amerykańskiej ziemi, i odsyłaniu do kraju tych przechwyconych na morzu.

Ta wprowadzona w 1996 roku zasada "była (wówczas) jednym ze sposobów, w który USA starały się osłabić rządy (zmarłego kubańskiego przywódcy) Fidela Castro, przyjmując dziesiątki tysięcy uciekających przed represjami Kubańczyków - pisze w piątek "New York Times". - W ostatnich latach przekształciła się jednak w magnes przyciągający uchodźców ekonomicznych i zachęcała wielu Kubańczyków do wyruszania w niebezpieczną podróż do Stanów Zjednoczonych, gdzie cieszą się statusem, jakiego nie mają imigranci z żadnego innego kraju".

"Polityka +mokrej stopy, suchej stopy+ to relikt czasów zimnej wojny, a decyzja administracji (Obamy) to tak naprawdę jej ostatnia próba normalizacji pewnego obszaru interakcji między Kubą a Stanami Zjednoczonymi, czyli migracji, która zdecydowanie wymaga normalizacji" - mówił cytowany przez "NYT" Peter Kornbluh, współautor książki "Black Channel to Cuba" opowiadającej o tajnych negocjacjach między Hawaną i Waszyngtonem ws. normalizacji stosunków między krajami.

Jak tłumaczy "Washington Post", od teraz kubańskie władze będą pozwalać na powrót do kraju każdemu obywatelowi, który przebywał poza granicami przez okres do czterech lat. Wcześniej szanse powrotu mieli tylko emigranci nieobecni w kraju przez okres do dwóch lat. Ponadto władze w Hawanie zapowiedziały, że będą nadal "modernizować" politykę migracyjną.

Z kolei "NYT" podkreśla, że zgodnie z podpisaną w czwartek w Hawanie umową kubański rząd zadeklarował, że przyjmie z powrotem ponad 2,7 tys. ludzi, którzy w 1980 roku za zgodą władz wyruszyli do USA drogą morską z portu Mariel. Było wśród nich wielu przestępców, których Stany Zjednoczone chciały wydalić ze swojego terytorium. Jednak dotychczas Kuba odmawiała ich przyjęcia. Decyzja znosi również specjalne przepisy dotyczące kubańskich lekarzy na misjach międzynarodowych, którzy dotychczas mogli w trybie przyspieszonym uzyskać amerykańskie wizy.

"Kongresmeni od dawna przeciwni nowym relacjom z Kubą wyrażali niezadowolenie ze zmiany polityki" - pisze "WP". Zdaniem demokratycznego senatora z New Jersey Roberta Menendeza decyzja Obamy "przyczyni się do zacieśnienia pętli, którą reżim (przywódcy Kuby Raula) Castro zaciska na szyjach swoich obywateli".

Również "NYT" podkreśla, że ogłoszona w czwartek zmiana polityki była długo wyczekiwana przez władze w Hawanie.

"WP" z kolei zaznacza, że kubańskie władze "nadal zatrzymują dysydentów i ograniczają prawa obywatelskie. (...) W tym samym czasie jednak powoli zmniejszają kontrolę nad gospodarką - zezwalając na rozwój sektora prywatnego - oraz zniosły inne ograniczenia".

Według doradcy Obamy ds. bezpieczeństwa, Bena Rhodesa, zmiana polityki jest uzasadniona, ponieważ o ile w przeszłości wielu Kubańczyków opuszczało wyspę +z powodów politycznych+, od pewnego czasu coraz więcej migrantów wyjeżdża "z bardziej tradycyjnych przyczyn, jak powody ekonomiczne". Rhodes zastrzegł jednak, że "nie oznacza to, iż nie ma ludzi, którzy mają polityczne powody do opuszczenia Kuby". Dodał, że wciąż pozostaje możliwość uzyskania w USA azylu politycznego.

Ponadto zauważył, że planowana zmiana polityki nie była ogłaszana, ponieważ obawiano się nagłego napływu kubańskich emigrantów chcących skorzystać z przepisów jeszcze przed ich wycofaniem. "NYT" podkreśla, że od ogłoszenia procesu normalizacji stosunków między USA a Kubą w 2014 roku liczba imigrantów z Kuby wciąż znacząco rosła.

Rhodes zwrócił także uwagę na inne konsekwencje, które może pociągnąć za sobą decyzja prezydenta USA. "Zakończenie tej polityki jest odzwierciedleniem opinii Obamy, że w ostatnim czasie powstawanie nowego pokolenia Kubańczyków, którzy nalegają na zmiany w ich kraju, jest istotne dla wprowadzenia tam reform - cytuje doradcę prezydenta +NYT+. - To ważne, by na Kubie byli młodzi, dynamiczni ludzie, którzy są motorem zmian".

Jego zdanie podziela dyrektor głównej organizacji kubańskiej diaspory w USA Cuban American National Foundation (CANF), Jorge Mas. Ocenił on, że wprowadzone zmiany zmuszą przywódców Kuby do wzięcia na siebie większej odpowiedzialności za obywateli. "Wielu ludzi początkowo może być złych, że nie mają tej drogi wydostania się z Kuby, ale ostatecznie rozwiązaniem dla Kuby są ludzie walczący o zmiany" na wyspie - powiedział.

Dobre strony zniesienia przepisów dających przywileje obywatelom Kuby dostrzega również cytowany przez "NYT" Kevin Aplleby z Ośrodka Badań nad Migracją w Nowym Jorku. "Dobra wiadomość jest taka, że zapewnia to równe traktowanie między Kubańczykami i ubiegającymi się o azyl z innych krajów" - mówił. Zastrzegł jednak, że amerykański "system azylowy jest wadliwy i nie ma należytych procedur ani ochrony dla tych, którzy jej potrzebują". (PAP)

ulb/ kar/