Posłowie nie mają prawa przesiadywać w sali plenarnej Sejmu, kiedy posiedzenie zostało zamknięte - powiedział w poniedziałek wiceminister kultury Jarosław Sellin. Jak dodał, opozycja nadal nie uznaje, że PiS "ma prawo rządzić".

"Mamy do czynienia z nielegalnymi działaniami wysokich urzędników państwowych, jakimi są posłowie, na granicy prawa, dlatego że nie mają prawa przesiadywać w sali plenarnej Sejmu w sytuacji, kiedy posiedzenie Sejmu zostało zamknięte" - oświadczył Sellin.

"Dzisiejsza opozycja żyła w przekonaniu, że uruchamiając ulicę i zagranicę, jak to wdzięcznie ujął Grzegorz Schetyna, lider Platformy, uda się skrócić nasze rządzenie jak najmocniej, że nasze rządy nie będą trwały zbyt długo. Trwają już rok i oni tego wytrzymać nie mogą. W związku z tym to zniecierpliwienie przeradza się niestety w agresję i działania o charakterze przemocowym są niestety pochwalane i tolerowane" - ocenił wiceminister kultury.

Sellin podkreślił, że reasumpcja głosowania nad budżetem, czego domaga się PO i Nowoczesna, nie jest możliwa, bo posiedzenie Sejmu zostało zakończone zgodnie z regulaminem w piątek 16 grudnia i budżet został uchwalony. "Posiedzenie zostało dokończone, dopełnione i zamknięte. Następne posiedzenie Sejmu jest 11 stycznia" - powiedział.

Wiceminister, odnosząc się do możliwości porozumienia między PiS a opozycją, powiedział: "Ja myślę, że możemy się gdzieś w połowie drogi spotkać pod warunkiem, że coś takiego ułoży się w głowach polityków tak zwanej opozycji totalnej, że oni wreszcie uznają, że my mamy prawo rządzić. Bo po roku naszych rządów nadal tego nie uznają" - mówił.

W ocenie Sellina akcja blokady sejmowej mównicy została przygotowana wcześniej i nie była spontaniczna. "Spór o to, jak mają pracować dziennikarze w Sejmie, czy spór o to, czy z posiedzenia został prawidłowo wykluczony poseł (Michał) Szczerba, czy nie, był tylko pretekstem. Opozycja była przygotowana do tego" - mówił. Świadczyć o tym mają - dodał - "gotowe kartki i banery", które zostały użyte w czasie blokad obrad Sejmu.

"Mało tego - uruchomiono niestety przemoc i ta przemoc była wychwalana przez czołowych polityków dzisiejszej opozycji" - dodał.

Z wypowiedzią Sellina nie zgodziła się posłanka Nowoczesnej Paulina Henning-Kloska. "Opozycja niczego nie zaplanowała, wszystko było wynikiem tych wydarzeń, które miały miejsce w Sejmie" - podkreśliła. Wyjaśniła, że kartki wykorzystane na sali plenarnej były użyte wcześniej w czasie akcji, podczas której posłowie wyrazili solidarność z przedstawicielami mediów w kwestii ich dostępu do parlamentu.

"Była to nasza akcja, która nie miała mieć kontynuacji, mieliśmy usiąść i głosować nad budżetem" - dodała posłanka.

Poseł PO Andrzej Halicki podkreślił, że "w polskim parlamencie funkcjonuje imienne głosowanie, także z uwagi na dostęp do informacji publicznej każde głosowanie jest notowane". W jego ocenie ręczne zliczanie głosów to "nonszalancja", a marszałek Sejmu Marek Kuchciński, który jest odpowiedzialny za prestiż i powagę obrad, nadużył swojej roli i przeprowadził nieregulaminowe posiedzenie.

"Sejm składa się z 460 posłów i 100 senatorów. Ta grupa jest właścicielem budynku jeżeli już, a nie marszałek Kuchciński indywidualnie. I nie może w imię widzimisię dla swojego komfortu nadużywać tej władzy" - skwitował.

Także Adam Struzik (PSL) zaapelował o powtórzenie piątkowego głosowania ws. budżetu. "Jeśli mamy mówić o poważnym porozumieniu, to PiS musi się cofnąć i uznać, że te głosowania w Sali Kolumnowej to nie były standardowe działania Sejmu" - mówił.

Poseł Tomasz Rzymkowski (Kukiz'15) ocenił, że sytuacja związana z blokadą mównicy w Sejmie i przeniesieniem obrad do Sali Kolumnowej to "zupełnie niepotrzebne eskalowanie konfliktu, który istnieje od początku kadencji Sejmu, zwłaszcza w tym okresie przedświątecznym"

Krytycznie ocenił fakt, że w spór "polsko-polski" angażują się instytucje międzynarodowe - Rada Europy czy Parlament Europejski.

"To jest bardzo niepokojące, jak również skala tego protestu, który z demokracją, ani z parlamentaryzmem specjalnie nie ma nic wspólnego, bo w parlamencie powinniśmy przede wszystkim rozmawiać, a nie pikietować" - powiedział.

Do przyszłego posiedzenia Sejmu na sali plenarnej rotacyjnie przebywać ma kilkudziesięcioosobowa grupa posłów PO – tak ustalił klub Platformy. 11 stycznia, kiedy zaplanowane jest kolejne posiedzenie Sejmu, politycy opozycji mają ponownie zablokować mównicę sejmową. W Senacie, który 11 stycznia prawdopodobnie rozpocznie prace nad budżetem na 2017 r., PO będzie bojkotować obrady. Opozycja uważa piątkowe głosowania budżetowe w Sali Kolumnowej Sejmu za nielegalne; domaga się ich powtórzenia.

Nowoczesna, której politycy również każdego dnia przebywają w Sejmie, także przygotowała rozpiskę "dyżurów", obejmującą najbliższe dni aż do Sylwestra. Nowoczesna także zamierza protestować do 11 stycznia.