11 stycznia poznański sąd rozpatrzy zażalenie prokuratury na decyzję sądu ws. niezastosowania aresztu dla Józefa Piniora, jego asystenta Jarosława Wardęgi i biznesmena Krystiana S. – poinformowało w poniedziałek PAP biuro prasowe Sądu Okręgowego w Poznaniu.

B. senatora Józefa Piniora i dziesięć innych osób CBA zatrzymało 29 listopada. Wszyscy zatrzymani usłyszeli zarzuty popełnienia przestępstw o charakterze korupcyjnym. Wobec trzech osób prokuratura wystąpiła o zastosowanie aresztu.

1 grudnia Sąd Rejonowy Poznań-Stare Miasto po kilkugodzinnym posiedzeniu nie uwzględnił wniosków prokuratury ws. aresztów dla b. senatora, jego asystenta Jarosława Wardęgi i biznesmena Krystiana S. Nie zastosował też wobec nich żadnych innych środków zapobiegawczych. Pinior po wyjściu z sali sądowej zapewniał o swej niewinności.

Rzecznik Sądu Okręgowego w Poznaniu, informując o podstawach decyzji SR podkreślił, że w ocenie sądu brak było przesłanek do stosowania tymczasowego aresztowania.

W zażaleniu do sądu okręgowego prokuratura zarzuciła SR błędy w ustaleniach faktycznych, przyjętych za podstawę orzeczenia o odmowie aresztu wobec podejrzanych i wniosła o zmianę tego postanowienia przez zastosowanie aresztu.

W zażaleniu prokuratury wskazano na niekonsekwencję sądu I instancji, który w uzasadnieniu odmowy aresztowania potwierdził, że materiał dowodowy "w pewnym stopniu uprawdopodobnił" treść stawianych Piniorowi zarzutów, ale jednocześnie odrzucił to prawdopodobieństwo jako przesłankę do zastosowania aresztu.

W ocenie prokuratury, sąd bezpodstawnie przyjął, że Pinior mógł nie być świadomy udziału w korupcyjnym procederze, mimo że materiał dowodowy wskazuje, iż podejrzany sam inicjował niektóre działania o przestępczym charakterze, a stan jego świadomości jest wyłącznie niczym niepopartym domniemaniem, ponieważ odmówił złożenia wyjaśnień.

Prokuratura przekazała, że w uzasadnieniu zażalenia przytoczyła bardzo obszerny materiał dowodowy, który nie pozostawia żadnych wątpliwości co do zasadności postawienia podejrzanym zarzutów korupcyjnych. Składają się na niego, jak podano, m.in. treści rozmów telefonicznych i wiadomości SMS, rejestrowanych w ramach kontroli operacyjnej przez Centralne Biuro Antykorupcyjne. Ich tematem były m.in. "żądania finansowe Józefa P. i jego asystenta wobec przedsiębiorców, obietnice protekcji, relacje z kolejnych działań podejmowanych w interesie przedsiębiorców i ponaglenia dotyczące przekazywania pieniędzy".

"Całość układających się w logiczny ciąg materiałów dowodowych wskazuje, że Józef P. i jego asystent wypracowali mechanizm korupcyjny, pozwalający wykorzystywać zajmowane przez nich stanowiska do czerpania korzyści majątkowych w zamian za pośrednictwo w pozytywnym załatwieniu spraw, będących przedmiotem między innymi postępowań administracyjnych” – poinformowano w komunikacie prokuratury.

Prokuratura wskazała również w zażaleniu, że sąd pierwszej instancji w żaden sposób nie uzasadnił, na jakiej podstawie wykluczył możliwość matactwa ze strony podejrzanych.

Prokuratura podtrzymuje stanowisko, że przebywanie podejrzanych na wolności w sytuacji gdy poznali treść i wagę stawianych im zarzutów, może prowadzić do podjęcia przez nich działań zakłócających bieg śledztwa. Zdaniem śledczych konieczne jest też skuteczne odizolowanie podejrzanych z uwagi na fakt, że mogą uzgadniać korzystną wersję zdarzeń między sobą, a także z urzędnikami i innymi osobami, na które wywierali presję w celu osiągnięcia pomyślnych dla przedsiębiorców decyzji.

"Istnieje również niebezpieczeństwo, że podejrzani mogą fabrykować korzystne dla siebie dowody, np. w postaci antydatowanych dokumentów, na co między nimi wskazują zarejestrowane operacyjnie rozmowy telefoniczne" – oceniła prokuratura.

Józef Pinior jest podejrzany o przyjęcie wiosną zeszłego roku 40 tys. zł za załatwienie w instytucjach państwowych i samorządowych korzystnego rozstrzygnięcia spraw biznesmena inwestującego na Dolnym Śląsku. Śledczy zarzucają mu także przyjęcie 6 tys. zł za podjęcie się załatwienia koncesji na wydobywanie kopalin oraz powoływanie się na wpływy w instytucjach państwowych i samorządowych.

Jarosław Wardęga usłyszał siedem zarzutów, dotyczących przestępstw o charakterze korupcyjnym. Pozostałe osoby miały wręczać lub obiecywać wręczenie korzyści majątkowych. Prokuratura podała, że zarzuty dotyczą kwot "od kilku do kilkudziesięciu tys. zł". (PAP)