Plany podziału administracyjnego woj. mazowieckiego nie budzą entuzjazmu w Komisji Europejskiej. – Może on negatywnie wpłynąć na sytuację pod względem zdolności instytucjonalnych – twierdzi nasze źródło w KE
DGP
Niezależnie od tego, czy podział miał się dokonać wskutek administracyjnego wyodrębnienia woj. warszawskiego, czy stworzenia nowej jednostki – metropolii warszawskiej, koronnym argumentem PiS zawsze było to, że dzięki niemu środki unijne zostaną korzystniej zagospodarowane. Chodziło o to, by intensywność wsparcia eurofunduszami była większa poza stolicą, a mniejsza w regionie stołecznym (z racji jego większej zamożności w stosunku do reszty województwa).
Teraz Bruksela nieoficjalnie potwierdza, że tak się nie stanie. Stawia wręcz tezę, że podział administracyjny może negatywnie wpłynąć na sytuację pod względem zdolności instytucjonalnych.
Takie sygnały płyną z Dyrekcji Generalnej ds. Polityki Regionalnej i Miejskiej (DG REGIO), która odpowiada za unijną politykę dotyczącą regionów i miast.
Wszystko dlatego, że w przypadku podziału konieczne będzie stworzenie dwóch nowych instytucji zarządzających do administrowania osobnymi regionalnymi programami operacyjnymi (czyli urzędów marszałkowskich). – Tymczasem nieformalny dialog obecnej Instytucji Zarządzającej RPO woj. mazowieckiego z Komisją Europejską na temat perspektywy finansowej 2021–2027 trwa już od ponad roku – twierdzi nasze źródło, które zapewnia także, iż ewentualny podział administracyjny woj. mazowieckiego na obecnym etapie nie ma żadnego wpływu na podział środków. Eurofundusze rozdzielane są na podstawie podziału statystycznego, zgodnie z którym już od 2018 r. Mazowsze traktowane jest jako dwa odrębne regiony statystyczne NUTS2 (Warszawa i dziewięć sąsiadujących powiatów oraz tzw. obwarzanek).
Ludowcy czują się przyparci do muru, chcą utrącić pomysł PiS
Co na to rząd? Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej (MFiPR) przypomina, że nie zapadła jeszcze decyzja co do reformy administracyjnej. – Jej efekty i ewentualne dalsze kroki są analizowane pod różnymi względami, także pod względem wpływu na podział funduszy unijnych. Faktem jest natomiast nierównomierny rozwój województwa – podaje resort i wskazuje, że PKB na mieszkańca (według parytetu siły nabywczej walut w relacji do średniej unijnej) wynosił w 2018 r. dla regionu warszawskiego stołecznego 155 proc., a dla mazowieckiego regionalnego 59 proc. – Co do zasady 17 województw oznacza 17 regionalnych programów operacyjnych (RPO), ale wysokość alokacji dla poszczególnych RPO będzie jeszcze przedmiotem ustaleń – dodaje resort.
Z kolei na argument opozycji, że nowe woj. mazowieckie będzie rachityczną jednostką, pozbawioną większości dzisiejszych dochodów (które generuje Warszawa), politycy PiS odpowiadają, że nowy region zasili janosikowe, którym obciążone będzie woj. warszawskie. Ale i tu brakuje konkretów. – Obecnie nie można obliczyć ewentualnych wpłat województwa warszawskiego. Nie są znane szczegóły ewentualnego utworzenia nowego województwa – ucina Ministerstwo Finansów.
W PiS na razie nie ma decyzji o wyjściu z ustawą o utworzeniu województwa warszawskiego. – Są pewne okoliczności polityczne, które ją wstrzymują – mówi nam polityk PiS. Kiedy zapadnie? Nie ma pewności. Jeśli tak się stanie, być może zostanie zwołane specjalne posiedzenie Sejmu w połowie sierpnia, co byłoby ostatnim możliwym terminem, by przy uwzględnieniu miesiąca postoju ustawy w Senacie zdążyć zorganizować wybory w nowych sejmikach w listopadzie. Kolejna możliwość to posiedzenie pod koniec sierpnia, co jednak stawiałoby pod znakiem zapytania listopadowe wybory.
Najciekawsze są te polityczne okoliczności, o których wspomina nasz rozmówca. Sugeruje, że w PiS wciąż jest nadzieja na jakieś porozumienie z PSL. Bo projekt ustawy pełni także rolę presji na ludowców, by przystąpili do koalicji z PiS, przynajmniej na poziomie sejmików. Byłaby to szansa nie tylko na odwrócenie koalicji na poziomie sejmików i powiększenie swojego stanu posiadania w regionach, lecz także po podziale Mazowsza wygranie wyborów w okrojonym województwie.
Tyle że jak na razie wypłynięcie informacji o planach reformy administracyjnej zamiast zmiękczyć ludowców, usztywniło ich stanowisko i zintegrowało. – Czują się przyparci do muru i zdeterminowani, co nie musi sprzyjać rozmowom teraz. Czasami lepiej odczekać – ocenia polityk obozu rządowego.
Opozycja nastawia się na to, że jeśli PiS zdecyduje się nadać bieg reformie, to wniesie projekt ustawy o podziale Mazowsza już na najbliższe posiedzenie Sejmu, planowane na 7 sierpnia.
I zastanawia się, jaki kontrplan wdrożyć.
Najbardziej zaangażowany w utracenie pomysłów PiS jest PSL. Już planuje mobilizację lokalnych samorządów i próby mobilizacji sojuszników w lokalnych referendach. Jeśli ustawa trafi do Senatu, to opozycja z pewnością się postara, by poczekała tam przez maksymalnie długi czas, czyli niemal miesiąc, jaki ma Senat na rozpatrzenie pomysłów Sejmu. PO zastanawia się z kolei, czy w ewentualne działania przeciwko pomysłom PiS nie zaangażować prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego. – Myślimy o takim wariancie, ale najpierw chcemy sprawdzić, czy prezydent wielkiego miasta, broniący województwa przed podziałem, bardziej pomoże czy zaszkodzi – mówi nam polityk PO.

rozmowa

Dziękuję Ewie Kopacz i Beacie Szydło

DGP
Podział województwa mazowieckiego to poważny projekt czy jedynie balon próbny wypuszczony przez PiS?
Rozmawiałem o tej sprawie z przedstawicielami PiS, którzy dobrze znają materię. Oni przyznają, że jedynym powodem dla przeprowadzenia tej operacji jest polityka. Wszyscy wiedzą, że bieda nowego województwa mazowieckiego, jaka by wynikła z podziału, to nie jest żadne rozwiązanie. Projekt PiS mógłby doprowadzić do tego, że woj. warszawskie, jako bogaty region, byłoby dociążone jeszcze większym janosikowym, a okalające go woj. mazowieckie byłoby pozbawione większości swoich dzisiejszych dochodów.
Słychać głosy, że ten kontekst polityczny sprowadza się do nacisku na was, byście przystąpili do rozmów koalicyjnych. Podjęliście takie rozmowy?
Polacy generalnie ze sobą rozmawiają. Tak więc różne rozmowy się toczą, ale żadne nie dotyczą ewentualnej koalicji z PiS.
Panuje powszechne przekonanie, że po ewentualnym podziale regionu PiS wytnie was z mazowieckiego sejmiku.
W nowym woj. mazowieckim bez Warszawy bez wątpienia wygra PiS. Z kolei w Warszawie zwycięży PO.
Czy podział statystyczny załatwia kwestię podziału środków unijnych i stanowi argument za tym, by podziału administracyjnego jednak nie dokonywać?
Wydaje się, że rzeczywiście jest to poważna przeszkoda dla takiego podziału. Warto przypomnieć, że wniosek o podział statystyczny do Komisji Europejskiej złożył rząd premier Ewy Kopacz, a zaakceptował go i przyjął do realizacji rząd premier Beaty Szydło. Dlatego bardzo im dziękuję, bo udowodniły, że rozumieją, iż integralność Mazowsza jest wielką wartością.
Jak będziecie się bronić przed podziałem regionu?
Mazowiecki sejmik zorganizuje referendum w tej sprawie. Ratyfikowana przez Polskę Europejska Karta Samorządu Terytorialnego stanowi, że nie można zmieniać granic wspólnot lokalnych w trakcie kadencji, chyba że zostanie to zatwierdzone w drodze referendum.

rozmowa

Radom nową stolicą

Po co PiS podział Mazowsza?
To postulat mieszkańców województwa. Chodzi o odblokowanie możliwości rozwojowych. Przy okazji kampanii wyborczych przeprowadziłem dziesiątki rozmów na ten temat z mieszkańcami regionu. Dziś mamy kuriozalną sytuację, w której Mazowsze jest najbogatszym województwem, ale poza Warszawą są połacie niedostatku, wykluczenia, braku szans rozwojowych.
Zdaniem KE te kwestie załatwia podział statystyczny na dwie części, a nie tworzenie nowego województwa.
Wiem, że PSL i marszałek Struzik też posługują się tym argumentem, ale rzecz jest bardziej skomplikowana. Zmienia sprawę o tyle, że Mazowsze nie wypadło dzięki temu z rozdziału środków z UE. Ale jeśli mówimy o regionalnych programach operacyjnych, to jest ważne, czy będzie ich 16 czy 17. Czy będzie program, który będzie całościowo dawał szansę na realizację interesów np. Mławy czy Wierzbicy. Jest różnica między tym, jak środki z RPO wykorzystuje Warszawa, a jakie są potrzeby innych części obecnego województwa. Dziś to dylemat, czy budować II linię metra czy kanalizację w małej miejscowości – obie inwestycje są niezwykle ważne. To zupełnie inne punkty odniesienia.
Ile w tym jest polityki, apetytu na kolejny sejmik dla PiS?
To dla nas sprawa wtórna, choć jest to główny powód sprzeciwu konkurentów z PSL. Wolą poświęcić mieszkańców Mazowsza na ołtarzu sojuszu z PO. Bo bez głosów z Warszawy na PO ludowcy nie rządziliby na Mazowszu. Dla nich kluczowe jest utrzymanie „księstwa” Adama Struzika. Ale skoro – jak podkreśla marszałek – Mazowsze jest zarządzane w najlepszy sposób, to nie powinien się obawiać wyborczej weryfikacji. Dla nas istotne jest, że dziś mamy białe plamy na mapie rozwoju województwa. Warszawa nie promieniuje dobrobytem na region. Inne miasta na tym nie korzystają, raczej są wysysane.
Kiedy będzie to województwo?
Mam nadzieję, że jak najszybciej. To decyzja polityczna kierownictwa Zjednoczonej Prawicy, ale nie ukrywamy, że naszą intencją jest dokonać podziału.
Pan jest posłem z Radomia. Gdzie powinna być stolica nowego województwa?
Oficjalnie nie ma stolicy województwa, są miasta o statusie wojewódzkim. I to nie musi być jedno miasto w województwie. Mamy przecież przykłady w woj. kujawsko-pomorskiem czy lubuskim, gdzie siedziba wojewody jest w jednym mieście, a sejmiku w innym. To kwestia do ustalenia, choć oczywiście uważam, że Radom jako największe miasto w nowym województwie, doświadczone w wyniku represji po czerwcu ’76 powinno być docenione.