Rośnie napięcie między Rosją a Azerbejdżanem. W sobotę prezydent İlham Aliyev zapowiedział pozwanie Rosji przed „międzynarodowe instancje sądowe” w związku z torpedowaniem współpracy przy śledztwie w sprawie przyczyn katastrofy samolotu pasażerskiego linii AZAL. Maszyna 25 grudnia 2024 r. została zestrzelona nad Czeczenią przez rosyjską obronę przeciwlotniczą. Wczoraj zaś Baku ogłosiło utworzenie specjalnej komisji ds. wzmocnienia bezpieczeństwa infrastruktury informatycznej. Azerbejdżan nie wskazał palcem na Rosję, jednak wcześniej informował o rosyjskich cyberatakach na własne serwisy informacyjne.

– Wiemy, co się stało, i możemy to udowodnić. Wiemy, że rosyjscy urzędnicy też zdają sobie sprawę z tego, co się stało. Pytanie brzmi, dlaczego nie robią tego, co zrobiłby każdy inny sąsiad w takiej sytuacji – mówił o locie AZAL Aliyev podczas forum w Şuşy, mieście odbitym z rąk ormiańskich separatystów pięć lat temu, porównując katastrofę z przypadkiem malezyjskiego samolotu zestrzelonego w 2014 r. nad ukraińskim Donbasem. 9 lipca Europejski Trybunał Praw Człowieka jednogłośnie uznał Rosję za winną tamtej zbrodni. – Też jesteśmy gotowi czekać 10 lat, by sprawiedliwość zatriumfowała – powiedział Aliyev. Prezydent tłumaczył, że Rosjanie nie współpracują z organami z Baku i nie odpowiadają na ich zapytania. Samolot azerbejdżańskich linii został zestrzelony podczas podejścia do lądowania w Groznym. Miejscowi wzięli go najpewniej za ukraiński dron, a później nie pozwolili mu wylądować na żadnym z rosyjskich lotnisk. Pilot zdołał przelecieć nad Morzem Kaspijskim i twardo wylądować w Aktau w Kazachstanie, jednak podczas zderzenia z ziemią zginęło 38 z 67 osób znajdujących się na pokładzie. W Azerbejdżanie popularna jest wersja, że Rosjanie celowo odesłali samolot do Kazachstanu, licząc, że uszkodzony wpadnie po drodze do wody, przez co ustalenie prawdy będzie utrudnione.

Azerbejdżan z sympatią o ukraińskiej walce

Aliyev wykonał też kilka gestów wobec Kijowa. W odpowiedzi na pytanie ukraińskiego dziennikarza poradził, by „nigdy się nie poddawać i nie godzić na naruszenie integralności terytorialnej”, nawiązując do własnych doświadczeń z odbijaniem Górskiego Karabachu z rąk Ormian w latach 2020–2023. – Zdecydowaliśmy, że stworzymy nową rzeczywistość, z którą oni będą zmuszeni się pogodzić. Tak też się stało – mówił prezydent. Od innej ukraińskiej dziennikarki przyjął w prezencie zestaw naszywek ukraińskich oddziałów wojskowych. A gdy w nocy z niedzieli na poniedziałek rosyjskie drony uderzyły w budynki sąsiadujące z ambasadą Azerbejdżanu w Kijowie, media w Baku dość powszechnie uznały to za rosyjską odpowiedź na rosnące napięcia w relacjach bilateralnych. „To nie pierwszy raz – i za każdym razem pojawia się pytanie. Przypadek?” – napisał „Minval Politika”. Ta sama redakcja opublikowała wczoraj fotografię kpt. Dmitrija Paładiczuka, który według śledztwa rosyjskiego serwisu „The Insider” podjął decyzję o strąceniu samolotu AZAL.

Rosyjskie kanały turbopatriotyczne pałają żądzą zemsty i chcą rozprawy z Baku, jednak w oficjalnym przekazie Moskwa jest ostrożniejsza. Rzecznik Kremla przyznał wczoraj, że relacje dwustronne przeżywają „trudny okres”. – Mamy nadzieję, że to minie, bo współpraca naszych krajów przynosi wzajemne korzyści. Ważne jest jednak, żeby w Azerbejdżanie szanowali Rosjan. W Rosji mieszka duża diaspora azerbejdżańska – mówił Dmitrij Pieskow, co w Baku uznano za pogróżkę. Zwłaszcza, że nową falę sporów wywołał czerwcowy rajd rosyjskiej bezpieki wymierzony w podejrzanych o morderstwa sprzed lat azerskich imigrantów. W wyniku brutalnego pobicia dwie osoby zginęły, co Rosjanie początkowo także starali się ukryć, a co wyszło na jaw po sekcji zwłok. W odpowiedzi w Baku przeszukano redakcję rosyjskiego Sputnika, zatrzymując jej szefa za szpiegostwo. Do aresztu trafiło też ośmiu rosyjskich informatyków oskarżonych o handel narkotykami i oszustwa internetowe oraz dwóch Azerów, którzy walczyli z Ukrainą w szeregach Grupy Wagnera. Państwowe media zapowiadają też ograniczenie liczby szkół z rosyjskim językiem nauczania.

Turcja zerka na region

Konflikt Baku i Moskwy ma szerszy wymiar regionalny. Azerbejdżan, przy wsparciu Turcji, skutecznie wypchnął Rosjan z rozmów pokojowych z Armenią, przeciwko czemu ta ostatnia nie oponowała. Traktat bilateralny, zgodnie z zapowiedziami obu stron, ma być już prawie gotowy do podpisania. Wczoraj Nazeli Baghdasarjan, rzeczniczka premiera Nikola Paszinjana, zadeklarowała, że Erywań jest skłonny rozpocząć budowę linii kolejowej łączącej Azerbejdżan z jego nachiczewańską eksklawą przez południową Armenię. Płyną też sygnały, że Baku i Erywań nie będą potrzebować rosyjskich sił pokojowych do patrolowania korytarza transportowego. O perspektywach normalizacji relacji z oboma turkijskimi sąsiadami Paszinjan rozmawiał 20 czerwca w Stambule z prezydentem Recepem Tayyipem Erdoğanem. To była pierwsza oficjalna wizyta tak wysoko postawionego przedstawiciela Erywania w Turcji od czasu odzyskania niepodległości przez Armenię w 1991 r. – Nasze główne oczekiwanie polega na tym, by ta linia stała się symbolem zgody, a nie źródłem konfliktów – powiedział wczoraj o korytarzu turecki przywódca. ©℗