Kolejna już zapowiadana przez Władimira Putina błyskawiczna ofensywa na ukraińskim froncie zamieniła się w pełzające walki i nie dziwi, że Rosjanie szukają sposobu, w jaki mogliby pokonać opór obrońców. Dla armii, stosującej przede wszystkim ataki piechoty, największym problemem okazuje się być pokonanie dronowej „strefy śmierci”.
Sprytna taktyka Rosjan na przełamanie obrony
Nasycenie jednostek frontowych masą dronów powoduje, że zanim piechota przeciwnika dotrze do linii umocnień, dziesiątkowana jest atakami z powietrza. Dlatego też jeszcze w 2024 r. Rosjanie wpadli na pomysł, aby przyspieszyć czas niezbędny do pokonania „strefy śmierci”, a ich wybór padł na motocykle. Jeszcze w ubiegłym roku zaczęły pojawiać się w filmy z pojedynczych motocyklowych szarż, ale jak informuje amerykański Instytut Studiów nad Wojną, Rosjanom taktyka ta najwyraźniej się spodobała. Na potęgę zaczęli przystosowywać swe poligony do motocyklowych ćwiczeń.
„Wiceminister obrony Rosji Junus-Bek Jewkurow poinformował, że poligon w Kraju Krasnodarskim dysponuje nowoczesnym poligonem dla motocyklistów i quadów, zaznaczając, że Rosja zmodernizowała ponad 200 ośrodków szkoleniowych, uwzględniając w nich nowe taktyki stosowane przez siły rosyjskie na Ukrainie” – informuje ISW.
Również minister obrony Rosji, Biełousow, zwrócił się do dowódcy wojsk lądowych, Andrieja Mordwiczowa z prośbą o wyposażenie nowosybirskiej szkoły oficerów „w motocykle i pojazdy terenowe (ATV), aby pomóc w szkoleniu kadetów w zakresie nowoczesnych taktyk.
Rosjanie tworzą kawalerię XXI wieku?
Temat wyposażenia rosyjskich jednostek liniowych w masę motocykli od razu podchwycili rosyjscy blogerzy wojenni. Jeden z nich poinformował, iż w czerwcu 2025 r. zakończono formalne prace nad zasadami użycia motocykli na polu walki. Problemem jednak okazuje się dostępność sprzętu, gdyż jak zauważają blogerzy, dotychczas większość motocykli, jakimi posługiwała się rosyjska armia, pochodziło z darów od organizacji wolontariackich, albo nabywano je jednorazowo do każdej planowanej operacji. Już w 2024 r. Rosja kupić miała 40 tys. chińskich motocykli, a 20 tys. z nich przekazać wojsku. To jednak dopiero początek.
„Źródło w rosyjskim Ministerstwie Obrony stwierdziło, że Ministerstwo Obrony zamierza zakupić do 200 000 motocykli i 60 000 innych rodzajów lekkich pojazdów. Prawdopodobnie w 2025 roku” – twierdzi ISW, powołując się na rosyjskich blogerów wojskowych.
Zastosowanie nowej taktyki motocyklowej spotyka się także z krytyką samych Rosjan. Jeden z bardziej wpływowych blogerów militarnych, „Storm Z” narzeka, że motocykle i quady nadal są podatne na ataki ukraińskich dronów. „Ataki motocyklowe mogłyby być skuteczniejsze, gdyby siły rosyjskie wykorzystywały motocykle w połączeniu ze znacznym wsparciem powietrznym, dronowym i walki elektronicznej” – twierdzi Storm Z.
Rosjanie przeszarżowali? Generał: „To nie jest taki głupi pomysł”.
Jednak na szykowanie się Rosjan do masowego zastosowania nowych, choć nadal okupionych wielkimi stratami, sposobów przełamywania obrony, czujnie patrzą wojskowi. W ocenie generała Romana Polko, byłego szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego, ciężko dziś orzec, ile w tych rosyjskich opowieściach jest prawdy, a ile propagandy, jednak sam pomysł uznaje za nie taki głupi.
- Cynicznie patrząc, to nie jest taki głupi pomysł. Obecnie cały świat szuka sposobów, aby te strefy śmierci omijać. Nie wiadomo jednak, czy ten rosyjski pomysł jest wart działania, bo jak się to przeliczy, to w końcowym efekcie może wyjść, że zamiast motoru bardziej może opłacać się zakup ze trzech dronów – mówi Gazecie Prawnej generał Polko.
Zwraca on uwagę, że najpierw tego typu nowatorskie taktyki trzeba dokładnie przetestować, a następnie wyszkolić żołnierzy w ich stosowaniu. Pomysłu z motocyklami nie spisuje jednak na straty i przypomina, że podobnie w czasie II wojny światowej Japończycy zaskoczyli liczniejszych i lepiej uzbrojonych Brytyjczyków.
- W Bitwie o Singapur Japończycy zastosowali niesamowitą taktykę, bo dali żołnierzom rowery i nikt się nie spodziewał, że oni będą tak szybko przemieszczali wojska. A oni na tych rowerach błyskawicznie pojawili się pod miastem. I mimo iż mieli trzy razy mniejsze siły, to pokonali Brytyjczyków w bitwie o Singapur – wspomina generał Polko.
Tego typu taktykę szybkich, niemalże kawaleryjskich natarć, zastosować można jednak tylko w sprzyjającym terenie. Nie na wiele zda się taka motocyklowa szarża na bagnach, czy w rejonie górzystym. Generał Polko przypomina, że swego czasu również Polska podejmowała takie strategiczne decyzje o szykowaniu specjalnych rodzajów wojsk, właśnie pod kątem terenu, w jakim przyszłoby im walczyć.
- Rzeczywiście taka różnorodność, czy to motory, czy inne elementy do robienia szybkich, dynamicznych rajdów są istotne, aby osiągnąć efekt zaskoczenia. Tak było u nas, kiedy planowano obronę na trudnych do przebycia terenach Polski północno-wschodniej, na które mogliby wtargnąć Rosjanie. Dlatego tworzono wtedy jednostki śmigłowcowe, kawalerię powietrzną, aby te trudne tereny jak najszybciej pokonywać – mówi generał.