Na pytanie, czy Europa w kwestiach obronnych będzie w stanie przemówić jednym głosem, próbowano odpowiedzieć podczas zorganizowanego w Warszawie Forum Bezpieczeństwa Europy Środkowej i Wschodniej.
Unia Europejska spowalnia zbrojenie się?
Eksperci z kilku państw podkreślali wagę wspólnego działania, jednak nie mieli złudzeń, że porozumienie będzie trudne. Jak zaznaczył Michael Fallon, były minister obrony Wielkiej Brytanii, wiele europejskich organizacji nie zdało egzaminu w chwili ataku Rosji na Ukrainę. Nie wierzy on też, by bez reformy Unia Europejska w kwestiach obronnych mogła wieść prym. – Nikt tak nie spowalnia działania Unii, jak ona sama – mówił Fallon.
Tej smutnej wizji obronnej jedności instytucji europejskich nie podziela część obecnie rządzących polityków. Wyraz temu dał w piątek premier Donald Tusk, podsumowujący polską prezydencję w UE. – Bardzo trudno było przestawić Unię Europejską na tryb mobilizacji, na myślenie o tym, jak się bronić przed potencjalnym zagrożeniem. Polska prezydencja była przełomem w tym obszarze – mówił Tusk. Na poparcie tych słów przytaczany jest unijny program Security Action for Europe (SAFE). To w jego ramach Unia zamierza przeznaczyć na inwestycje obronne 150 mld euro ze wspólnie zaciąganych pożyczek. Jak wyjawił wicepremier i minister obrony, Władysław Kosiniak-Kamysz od 120 mld do 150 mld zł trafić może do Polski i zasilić nasz przemysł obronny oraz wesprzeć zakupy zbrojeniowe. Optymistyczne zapowiedzi rządzących studzi opozycja. W ocenie Pawła Jabłońskiego z PiS dobrze jest się dogadywać w kwestiach obronnych, ale kierunek, w którym zmierza Europa, nieco go niepokoi.
– Rozmiar i zakres kompetencji, który ma być przyznany Komisji Europejskiej, jest bardzo szeroki i może doprowadzić do tego, że państwa członkowskie będą narażone na obniżenie poziomu bezpieczeństwa. I my możemy być w takiej sytuacji, że Komisja Europejska zacznie nam dyktować, co mamy kupować, u kogo i co możemy produkować – ostrzega poseł Jabłoński.
Ekspert: Europa nigdy nie będzie mówić jednym głosem
Wątpliwości co do skutecznego współdziałania wszystkich państwa europejskich w dziedzinie obronności mieli też obecni na warszawskim forum przedstawiciele państw południa kontynentu. Jak zwrócił uwagę Francesco Tufarelli z kancelarii prezesa rady ministrów Włoch, Europa musi zacząć działać szybciej, ale zwracając też uwagę na naszą historię. – Mamy 27 różnych historii i 27 różnych punktów widzenia i dlatego trudno jest podejmować decyzje w takim przypadku – przyznaje Tufarelli.
Dziś wydaje się, że przedstawiciele KE częściowo wzięli sobie do serca te ostrzeżenia. Komisja już zaproponowała skrócenie czasu oczekiwania na wydanie pozwoleń na projekty obronne do 60 dni i zmniejszenie obciążeń administracyjnych. KE chce też zwiększyć wysokość pożyczek z Europejskiego Banku Inwestycyjnego dla prywatnych firm, produkujących na rzecz obronności.
Próby są podejmowane, ale w ocenie Marka Budzisza, eksperta ds. bezpieczeństwa z think tanku Strategy & Future, pełna europejska zgoda, nawet w kwestiach obronnych, nigdy nie będzie możliwa. – Europa nie będzie nigdy mówić jednym głosem, bo odmienna jest geografia zagrożeń. Państwa, które czują zagrożenie ze strony Federacji Rosyjskiej, będą inaczej reagowały niż państwa, dla których głównym punktem odniesienia jest sytuacja w basenie Morza Śródziemnego – mówi Marek Budzisz.
Nadzieja na bezpieczeństwo leży w NATO
Nieco lepiej podejmowanie wspólnych decyzji wychodzi tym samym państwom w ramach NATO. Podczas szczytu w Hadze państwa zgodziły się zwiększyć wydatki na obronność do 5 proc. PKB (z dotychczasowych 2 proc.). Jednak i przy tej okazji zarysowały się różnice. Premier Hiszpanii jasno dał do zrozumienia, że jego kraj na obronność wyda 2 proc. PKB, ale i tak wypełni wymagania Sojuszu. Na takie rozbijanie NATO-wskiej jedności ostro zareagował prezydent USA Donald Trump mówiąc że zmusi Hiszpanię do wyrównania różnicy – Prowadzimy negocjacje z Hiszpanią w sprawie umowy handlowej. Sprawimy, że zapłacą dwa razy więcej – zagroził Trump. ©℗