Rozmawialiśmy cały dzień wczoraj i będziemy rozmawiać cały dzień dzisiaj – powiedział dziennikarzom Howard Lutnick, sekretarz handlu USA, we wtorek rano, nim udał się na spotkanie z chińską delegacją. Wysocy rangą przedstawiciele dwóch największych globalnych gospodarek starają się doprowadzić do odprężenia w wojnie handlowej, która zaostrzyła się po objęciu w styczniu urzędu prezydenta USA przez Donalda Trumpa. Głównym tematem rozmów są wzajemne restrykcje eksportowe. Według Trumpa rozmowy idą dobrze, a on sam otrzymuje od swojego zespołu w Londynie „wyłącznie dobre raporty”. Amerykański prezydent nie zdradził żadnych szczegółów negocjacji.

Na czym zależy USA w wojnie handlowej?

Dla USA głównym celem rozmów jest odblokowanie eksportu metali ziem rzadkich i związanych z nimi silnych magnesów. Chiny są ich głównym dostawcą, z 90-proc. udziałem w globalnej produkcji. Ograniczenie zagranicznej sprzedaży surowców, w odpowiedzi na cła wprowadzone przez Donalda Trumpa na chińskie towary eksportowane do USA, jako pierwsza odczuła branża motoryzacyjna. Do wstrzymania na tydzień produkcji w jednej ze swoich fabryk zmuszony został Ford. Inni duzi producenci samochodów w Stanach Zjednoczonych, tacy jak General Motors czy Toyota, zasygnalizowali amerykańskiej administracji, że również mogą być zmuszeni do zamknięcia linii montażowych. Siedemnaście pierwiastków, klasyfikowanych jako metale ziem rzadkich, jest kluczowym wkładem także w innych, strategicznych dziedzinach przemysłu, jak obronność czy energetyka odnawialna.

Czego chcą Chiny od Trumpa?

Zdaniem Kevina Hasseta, dyrektora Narodowej Rady Ekonomicznej, w wyniku rozmów „metale ziem rzadkich zostaną uwolnione w dużych ilościach”. Według amerykańskich mediów Donald Trump upoważnił swój zespół do złagodzenia niektórych ograniczeń w sprzedaży amerykańskich towarów do Chin, wprowadzonych przez Waszyngton ze względu na bezpieczeństwo narodowe. Zdaniem Hasseta możliwe jest wznowienie eksportu do Chin półprzewodników, choć nie tych najnowocześniejszych, „bardzo, bardzo zaawansowanych chipów Nvidia”.

W poniedziałek notowania producentów chipów, takich jak AMD czy Qualcomm, dla których Chiny są ważnym rynkiem zbytu, poszły w górę 4,2-4,8 proc. Liderem sektora jest Nvidia, główny dostawca półprzewodników do modeli sztucznej inteligencji. W pierwszym kwartale przychody spółki z rynku chińskiego wyniosły 5,5 mld dol., co stanowiło 12,5 proc. całej sprzedaży. Straty w przychodach z powodu ograniczeń eksportowych wprowadzonych przez Waszyngton Nvidia oszacowała na 2,5 mld dol. w pierwszym kwartale i na 8 mld dol. w kolejnych trzech miesiącach.

Kto zyska, a kto straci na wojnie handlowej?

Dla inwestorów z rynków akcji rozmowy między Chinami i USA są kluczowym wydarzeniem w tym tygodniu. Spadek napięcia w wojnie handlowej oznaczać będzie niższe prawdopodobieństwo zakłóceń w globalnych łańcuchach dostaw i mniejsze szkody dla gospodarki. Ekonomiści szacują, że tempo wzrostu PKB Stanów Zjednoczonych będzie w tym roku niższe od 2 proc., wobec 2,9 proc. w poprzednim roku. Z kolei Chiny mają rozwijać się w tempie 4,0-4,5 proc., w porównaniu do 5 proc. osiągniętych w zeszłym roku. Zaostrzenie warunków dostępu do amerykańskiego rynku dla zagranicznych produktów po objęciu władzy przez Donalda Trumpa jest głównym czynnikiem stojącym za spowolnieniem tempa wzrostu w obydwu państwach.

Gdy przed miesiącem, w wyniku negocjacji przeprowadzonych w Genewie, obydwie strony uzgodniły większą od oczekiwań redukcję wzajemnych, zaporowych ceł, indeks S&P 500, obrazujący poziom kursów największych amerykańskich korporacji, zyskał ponad 3 proc. w ciągu jednej sesji. Kursy akcji na Wall Street znajdują się obecnie tuż poniżej rekordów sprzed czterech miesięcy. Eksperci nie są przekonani, czy wyniki rozmów mogą być dostatecznym impulsem do kolejnej fali wzrostowej, ale mogą mieć znaczenie dla poziomu notowań poszczególnych firm, takich jak na przykład Apple. Notowania producenta iPhone'ów, jednej z największych globalnych korporacji, dla którego Chiny stanowią bazę produkcyjną i ważny rynek sprzedażowy, spadły w tym roku 20 proc. Dla porównania S&P 500 zyskał 2 proc. w porównaniu do ostatniej sesji grudnia.

Czym się skończą rozmowy USA-Chiny?

Kontrola Chin nad dostawami metali ziem rzadkich stała się skalibrowanym i stanowczym narzędziem strategicznego wpływu. Ich niemal monopolistyczna pozycja oznacza, że minerały te pozostaną znaczącą kartą przetargową w negocjacjach handlowych – napisał w notatce do inwestorów Robin Xing, główny ekonomista ds. Chin w firmie Morgan Stanley. Eksperci oceniają, że inspiracją dla chińskiej ustawy o kontroli eksportu z 2020 roku i wynikających z niej możliwości nakładania ograniczeń w sprzedaży, jest system sankcji stosowany przez USA. Ponieważ daje on Chinom wyjątkową kontrolę nad niektórymi obszarami przemysłu, o kompleksowe porozumienie w tym obszarze może być trudno.

W ocenie Iana Bremmera, prezesa firmy konsultingowej Eurasia Group, o ile możliwe jest tymczasowe zawieszenie broni między USA i Chinami, to szansa na trwałe i konstruktywne relacje między obydwoma państwami, mającymi siebie nawzajem za głównych strategicznych rywali, jest mało realna.

Wszyscy wokół Trumpa to nadal jastrzębie (wobec Chin – red.), więc przełomowe porozumienie handlowe między USA i Chinami jest mało prawdopodobne. Zwłaszcza w kontekście innych umów Ameryki, które są bardziej zaawansowane i priorytetowe – napisał ekspert w analizie.