Jak wyjaśnił, w klubach trwa obecnie dyskusja, czy ponowne głosowanie odbędzie się "za kilka dni czy może wcześniej". "Proszę poczekać na wynik tych rozmów" - zaapelował poseł CDU.

W pierwszym głosowaniu we wtorek przed południem Merz nie uzyskał wymaganej bezwzględnej większości, wynoszącej 316 głosów. W tajnym głosowaniu poparło go 310 posłów. Osiemnastu deputowanych koalicji nie wzięło udziału w głosowaniu, mimo że byli w gmachu Bundestagu, lub głosowało przeciwko własnemu kandydatowi. Media i politycy innych ugrupowań uznały wynik pierwszego głosowania za dotkliwą porażkę Merza.

Bezprecedensowa sytuacja w powojennej historii Niemiec

"Mamy do czynienia z sytuacją absolutnie bezprecedensową w powojennej historii Niemiec" - powiedział we wtorek ekspert Fundacji im. Kazimierza Pułaskiego Bartłomiej Kot, komentując głosowanie w Bundestagu, w którym kandydat na kanclerza Freidrich Merz nie uzyskał wymaganej większości. "Oczekiwania wobec nowego rządu pod kierownictwem Friedricha Merza były ogromne, zarówno w Niemczech, jak i wśród sojuszników" - podkreślił Kot.

"Od niemieckiej zdolności do przeprowadzenia reform, ożywienia gospodarki, wzmocnienia zdolności obronnych, jak również podjęcia konstruktywnego dialogu z Waszyngtonem zależy ogromnie dużo w polityce ogólnoeuropejskiej. To nie tylko kwestia dalszej polityki odstraszania wobec Rosji, ale także zapewnienia rozwoju innowacyjności oraz konkurencyjności gospodarki europejskiej" - powiedział ekspert. Zauważył, że okres rządów dotychczasowego kanclerza, socjaldemokraty Olafa Scholza i zawieszenie decyzyjności po utraceniu przez niego większości w Bundestagu, "wypełniały oczekiwania, że nowy rząd będzie nie tylko ostoją politycznej stabilności, ale także sygnałem ze strony niemieckiego mainstreamu w stosunku do rosnących resentymentów partii skrajnych".

"Labilność polityczna w Berlinie po raz kolejny obniża poziom zaufania do niemieckiej polityki pośród najbliższych sąsiadów, w tym w Polsce" - podkreślił ekspert. "Wysyła też niestety bardzo problematyczny sygnał w kraju - niemiecki mainstream chwieje się pod wpływem wewnętrznej nieumiejętności porozumienia się co do strategicznych celów państwa w sytuacji, w której najbardziej potrzeba reform" - ocenił. Jak dodał, może to stanowić polityczne paliwo dla skrajnie prawicowej partii Alternatywa dla Niemiec (AfD) i jej elektoratu, "krytykującego partie władzy za brak sprawczości i systemowe zapóźnienia w Niemczech".

Co sytuacja w Niemczech oznacza dla Polski

Polska z kolei może potraktować taki rozwój sytuacji "jako kolejny sygnał do zmniejszenia zaufania co do tego, że zmiany w Niemczech dotyczące postawy wobec Rosji oraz zobowiązań dotyczących bezpieczeństwa mają charakter długotrwały i pewny". "Warszawa pozostaje otwarta wobec pozytywnej retoryki Merza, życząc mu sukcesu. Jednocześnie jest też coraz bardziej pragmatyczna w świadomości dotyczącej ograniczeń niemieckich zdolności oraz w dobrej wierze co do zapewnień, które dotyczą polityki pamięci" - powiedział PAP Bartłomiej Kot.

Merz, kandydat trójpartyjnej koalicji CDU, CSU i SPD na kanclerza, w pierwszym, tajnym głosowaniu, które odbyło się we wtorek w Bundestagu, uzyskał poparcie 310 deputowanych. Wymagana większość bezwzględna wynosiła 316 głosów. Wynik oznacza, że 18 deputowanych koalicji nie wzięło udziału w głosowaniu, mimo że byli w gmachu Bundestagu, lub głosowało przeciwko własnemu kandydatowi. Media i politycy innych ugrupowań uznały wynik pierwszego głosowania za dotkliwą porażkę Merza.