Takie deklaracje złożyli chińscy oficjele w trakcie poniedziałkowej konferencji prasowej, poświęconej działaniom, które mają złagodzić skutki wojny handlowej ze Stanami Zjednoczonymi. Efektem działań chińskich władz ma być utrzymanie zatrudnienia na odpowiednim poziomie.
„Stabilność rynku pracy jest dla chińskich decydentów krytyczną kwestią, biorąc pod uwagę jego bezpośrednie przełożenie na stabilność społeczną i odbudowę konsumpcji” – napisali w niedzielnym raporcie ekonomiści Goldman Sachs. Eksperci szacują, że ok. 16 mln miejsc pracy w Chinach powiązanych jest z eksportem towarów do Stanów Zjednoczonych.
Miejsca pracy zagrożone
To 3,4 proc. wszystkich pracujących w miastach w drugiej co do wielkości globalnej gospodarce. Jednak znaczenie sektora eksportowego dla Chin jest większe, niż wskazują na to proporcje zatrudnienia. Po pandemii rosnąca sprzedaż towarów za granicą jest, obok inwestycji, podstawą wzrostu gospodarczego Chin. W zeszłym roku Pekin zanotował rekordowy 1 bln dol. nadwyżki handlowej, z czego 30 proc. przypadało na wymianę z USA. Po tym, jak na początku kwietnia prezydent Donald Trump dołożył do wcześniej obowiązujących stawek 125-proc. ceł wyrównawczych na towary importowane z Chin, część chińskich firm znalazła się w trudnym położeniu.
– Znam kilka fabryk, które kazały połowie swoich pracowników pozostać w domach przez kilka tygodni i wstrzymały większość produkcji. Choć na razie nie dzieje się to na dużą skalę, to jest obawa, że trend ten będzie się rozwijać – powiedział Cameron Johnson z firmy consultingowej Tidalwave Solution, cytowany przez CNBC. Ograniczenia w działalności dotyczą na przykład producentów zabawek czy strojów sportowych.
Od początku swojej kadencji Donald Trump podniósł cła na chińskie towary o 145 pkt proc. Doliczając do tego taryfy wprowadzone przez poprzednią amerykańską administrację, samochody elektryczne i strzykawki produkowane w Chinach obłożone są 245-proc. cłami. Po gwałtownej eskalacji Trump stara się łagodzić napięcie: ze 125 proc. ceł wyrównawczych wyłączona została elektronika, a amerykańskie media spekulują, że także stawki na pozostałe produkty mogą zostać obniżone o mniej więcej połowę. Jednocześnie amerykański prezydent zaprasza Chiny do negocjacji w sprawie wzajemnego handlu. W poniedziałek rzecznik chińskiego ministerstwa spraw zagranicznych po raz kolejny zaprzeczył, że doszło do jakichkolwiek rozmów. W odpowiedzi na działania ze strony Białego Domu Chiny obłożyły import z USA 125-proc. cłami. W ocenie ekspertów Goldman Sachs utrzymanie amerykańskich taryf na obecnym poziomie sprawi, że eksport towarów z Chin do USA spadnie o dwie trzecie.
Pekin gotowy do działania
Trudno przypuszczać, żeby w tych warunkach firmy eksportujące do USA zdołały utrzymać zatrudnienie na obecnym poziomie. A to oznacza napięcia na rynku pracy, na który w tym roku ma trafić 12,2 mln absolwentów szkół wyższych, o 430 tys. więcej niż 12 miesięcy wcześniej. Stopa bezrobocia w Chinach obniżyła się w marcu do 5,2 proc., z najwyższego od dwóch lat poziomu 5,4 proc. miesiąc wcześniej. Jednocześnie jednak bezrobocie w najmłodszej grupie wiekowej (16–24 lata) przekracza 16 proc. W piątek chińskie władze ogłosiły, że będą dotować tworzenie nowych miejsc pracy, choć nie podały szczegółów.
Poniedziałkowa konferencja chińskich urzędników była następstwem obrad Biura Politycznego Chińskiej Partii Komunistycznej. 24-osobowe gremium zbiera się z reguły trzy razy w roku i często wyznacza kierunki polityki gospodarczej. Część ekspertów oczekiwała – biorąc pod uwagę wojnę handlową z USA – ogłoszenia nowych programów stymulujących popyt wewnętrzny, które miałby złagodzić spodziewany spadek eksportu. W nieoficjalnych rozmowach z mediami chińscy urzędnicy deklarują, że takie działania mają zaplanowane, ale na razie nie muszą po nie sięgać ze względu na dobrą kondycję chińskiej gospodarki. W I kwartale roczne tempo wzrostu PKB wyniosło 5,4 proc. i było wyższe od prognoz ekonomistów ©℗