Minister Asif przekonywał, że nie powiedział, iż wojna zacznie się w ciągu najbliższych dni. "Myślę, że zostało to źle zinterpretowane" - tłumaczył w rozmowie ze stacją telewizyjną Geo. Dziennikarze "zapytali o prawdopodobieństwo wojny, na co odpowiedziałem, że najbliższe dwa do trzech dni będą kluczowe. (...) Jeżeli nic się nie wydarzy, to bezpośrednie zagrożenie minie" - dodał.

Asif podkreślił, że inne kraje w regionie starają się załagodzić sytuację. "Pakistan jest w stu procentach gotowy stawić czoła każdej sytuacji bojowej, jeśli suwerenność kraju zostanie zagrożona lub jeśli zostanie mu narzucona wojna" – zadeklarował.

Napięcia między oboma państwami posiadającymi broń nuklearną narastają - ostrzegła agencja Reutera.

Przed sześcioma dniami doszło do ataku terrorystycznego na turystów w Kaszmirze. Zginęło 26 osób. Indie oskarżyły Pakistan o powiązania ze sprawcami zamachu, co Islamabad zdecydowanie odrzuca.

Atak wywołał w Indiach wezwania do podjęcia działań przeciwko Pakistanowi, w którym większość stanowią muzułmanie. Indie oskarżają Pakistan o wspieranie rebeliantów w Kaszmirze - regionie, do którego roszczą sobie prawa oba państwa i o który stoczyły już dwie wojny - przypomniał Reuters.

W wypowiedzi, z której minister wycofał się w poniedziałek wieczorem, przedstawiciel rządu oznajmił, że Pakistan wzmocnił "siły, ponieważ (inwazja Indii - PAP) jest teraz nieuchronna". "W tej sytuacji trzeba podjąć pewne strategiczne decyzje i zostały one podjęte" - zapewnił. Dodał, że armia poinformowała rząd o możliwości ataku ze strony Indii, lecz - jak podkreśliła agencja - nie wyjaśnił, dlaczego dowództwo armii oceniło, że "inwazja jest nieuchronna".

Po ataku w Kaszmirze Indie zidentyfikowały jako Pakistańczyków dwóch bojowników podejrzanych o dokonanie zbrodni. Islamabad zaprzeczył, jakoby miał odegrać jakąkolwiek rolę w zamachu i wezwał do neutralnego śledztwa.

Minister Asif oświadczył, że Pakistan znajduje się w stanie najwyższej gotowości, lecz użyje swojego arsenału broni jądrowej tylko w przypadku "bezpośredniego zagrożenia dla istnienia" państwa.

Indie i Pakistan, mocarstwa atomowe, przerzucają się w ostatnich dniach oskarżeniami i podejmują wzajemne działania odwetowe. Po zamachu Indie zamknęły granicę lądową z Pakistanem, anulowały umowę o podziale wody i obniżyły rangę stosunków dyplomatycznych. Pakistan wydalił indyjskich dyplomatów i doradców wojskowych, unieważnił wizy dla obywateli Indii i zamknął przejście graniczne z sąsiednim krajem. Rada Bezpieczeństwa ONZ wezwała oba państwa do zachowania "maksymalnej powściągliwości".

Sporny region Kaszmiru, zamieszkany głównie przez muzułmanów, należy częściowo do Indii, a częściowo do Pakistanu. Dotychczas nie uregulowano między nimi linii granicznej na tym obszarze. Formalnie stanowi ją tzw. linia kontroli, która wyodrębnia administrowane przez Indie Ladakh, a także Dżammu i cześć Kaszmiru od części Kaszmiru zarządzanej przez stronę pakistańską.

Od 1989 r. w indyjskim Kaszmirze trwa antyindyjska rebelia, która kosztowała już życie dziesiątki tysięcy osób. O jej wspieranie Indie oskarżają Pakistan.