Indie chcą się stać globalną potęgą w zakresie produkcji broni, śmigłowców i okrętów. Jak pisze Reuters, kraj, który na razie jest największym po Ukrainie na świecie importerem broni, rozszerza możliwości państwowego Export-Import Bank of India tak, aby mógł oferować długoterminowe, nisko oprocentowane kredyty. Także tym, których ryzyko polityczne lub kredytowe utrudnia dostęp do tradycyjnego finansowania.

Indie chcą wygryźć Rosję

Nowe Delhi planuje również znacznie zwiększyć liczbę ataszatów obrony w placówkach dyplomatycznych. Jak pisaliśmy przy okazji wizyty premiera Narendry Modiego w Polsce w sierpniu 2024 r., jeden z nich na początku ubiegłego roku rozpoczął pracę w ambasadzie w Warszawie. Wcześniej Polską zajmował się attaché w Pradze, który nadzorował też interesy Indii w Grecji czy Hiszpanii. Niedługo attaché wojskowi mają trafić także do Algierii, Argentyny, Etiopii, Gujany, Kambodży, Maroka i Tanzanii. Indie celują w kraje, które dotychczas polegały na imporcie z Rosji. Pierwsze efekty ich wysiłków są już widoczne: Nowe Delhi odebrało Moskwie monopol na dostarczanie broni Armenii. Z danych Międzynarodowego Instytutu Badań nad Pokojem w Sztokholmie (SIPRI) wynika, że sprzedały 43 proc. broni, którą Armenia sprowadziła w latach 2022–2024, choć wcześniej współpraca w tym zakresie niemalże nie istniała.

„Dążymy do zwiększenia eksportu uzbrojenia” – napisał minister obrony Rajnath Singh na platformie X. Jego resort ogłosił na początku kwietnia, że eksport zbrojeniowy osiągnął rekordowy poziom 236 mld rupii (10,4 mld zł) w roku budżetowym 2024/2025, co stanowi wzrost o 12 proc. w porównaniu z poprzednim okresem rozliczeniowym. Celem – jak przekonywał Singh – jest osiągnięcie poziomu 500 mld rupii (22 mld zł) do 2029 r. Modi liczy, że sprzedaż wykroczy poza amunicję, broń małokalibrową i komponenty obronne, które obecnie stanowią dużą część eksportu. Dotychczas Indie miały problem ze sprzedażą nowoczesnego sprzętu. Viraj Solanki z International Institute for Strategy Studies zauważył, że „dopóki same nie zaczną częściej wykorzystywać rodzimego uzbrojenia i nie pokażą jego skuteczności, trudno im będzie przekonać potencjalnych klientów”.

Wielkie ambicje Indusów

Być może kartą przetargową okaże się cena. W czasie, gdy budżety są napięte, a wiele państw zostało zmuszonych do dozbrajania armii, Indie prezentują się światu jako stosunkowo tani producent. Mogą wytwarzać amunicję artyleryjską 155 mm po 300–400 dol. za sztukę, podczas gdy europejskie odpowiedniki są 10-krotnie droższe. Według danych rządowych Indie w roku budżetowym 2023/2024 wyprodukowały broń wartą 14,8 mld dol., o 62 proc. więcej niż na początku dekady. Dotychczas były przy tym największym importerem broni na świecie. Choć od dekad zakupy robiły przede wszystkim w Rosji, w ostatnich latach zaczęły dywersyfikować dostawy, aby uniezależnić się od tego kierunku. Z raportu SIPRI wynika, że w latach 2009–2013 rosyjska broń stanowiła 76 proc. importu, a w ostatnich pięciu latach już tylko 36 proc. „To pierwsze pięciolecie od lat 60. XX w., w którym rosyjski sprzęt stanowił mniej niż połowę indyjskiego importu broni” – czytamy.

Proces ten przyspieszyła rosyjska inwazja na Ukrainę. Z jednej strony Indie, które zajęły ostrożne stanowisko wobec wojny, nie chciały narażać na szwank relacji z Zachodem. Z drugiej – zorientowały się, że Moskwa nie jest w stanie wywiązać się z zobowiązań w zakresie dostaw broni. W 2024 r. przedstawiciele Indyjskich Sił Powietrznych przyznali w parlamencie, że ze względu na wojnę planowane dostawy z Moskwy „nie będą miały miejsca”. – Kilka lat temu zamówiliśmy od Rosjan pięć systemów rakietowych S-400, ale na razie dostarczyła tylko trzy. Szczerze mówiąc, nie wiem, czy pozostałe dwa kiedykolwiek do nas dotrą – opowiadała DGP Swasti Rao z rządowego Institute for Defence Studies and Analyses. Ale rozwój sektora wiąże się także z szerszymi ambicjami Nowego Delhi, które chce, by ich kraj do 2030 r. stał się drugą gospodarką w Azji i trzecią na świecie. – Jesteśmy coraz bardziej samowystarczalni. Zyskujemy własną tożsamość militarną i rośniemy jako światowe centrum produkcyjne – oświadczył niedawno premier. ©℗

Indie do końca dekady zamierzają zostać trzecią gospodarką świata