– Niektóre państwa wykorzystują handel instrumentalnie, zmuszają firmy do opowiadania się po jednej ze stron i do dokonywania wyborów sprzecznych z zasadami ekonomii – powiedział chiński przywódca Xi Jinping liderom światowego biznesu, których gościł w Wielkiej Hali Ludowej w Pekinie. Do spotkania doszło na chwilę przed nałożeniem ceł wyrównawczych przez administrację Stanów Zjednoczonych na swoich partnerów handlowych. Obostrzenia mają zostać ogłoszone dzisiaj. Prezydent Donald Trump uważa, że dla USA będzie to „dzień wyzwolenia”.
Wśród uczestników spotkania z Xi Jinpingiem znalazło się ponad 40 prezesów największych globalnych firm, w tym Oli Källenius z Mercedes-Benz, Akio Toyoda z Toyoty czy szef FedEx Raj Subramaniam. Choć Xi nie wskazał palcem na USA, jego wypowiedź sugeruje, że w dobie zawirowań wywołanych działaniami Trumpa Chiny chcą być postrzegane jako gwarant stabilności na świecie i orędownik wolnego handlu. – Musimy wspólnymi wysiłkami utrzymać obecny system przy życiu – stwierdził przywódca kraju, wzywając zagraniczne przedsiębiorstwa, by „nie podążały ślepo za działaniami, które zakłócają bezpieczeństwo i stabilność globalnego łańcucha dostaw”.
Uzależnieni od eksportu
Z tym, że Pekinowi zależy na utrzymaniu statusu quo przede wszystkim ze względu na znaczenie eksportu dla wzrostu PKB w drugiej największej gospodarce świata. Państwo Środka wciąż boryka się z licznymi problemami: przedłużające się obostrzenia związane z pandemią koronawirusa i kryzys na rynku nieruchomości, który wybuchł w 2021 r., doprowadziły do obniżenia poziomu konsumpcji w Chinach. Eksport towarów poza granice kraju jest postrzegany przez władze w Pekinie jako lek na brak popytu na rynku wewnętrznym. „Chińskie podmioty gospodarcze zwiększają produkcję pomimo słabego wzrostu konsumpcji. Wynikający z tego eksport zagraża globalnym rynkom. Stabilność cen jest narażona na ryzyko ze względu na subsydia oraz szeroki wachlarz narzędzi, którymi dysponuje Pekin” – ostrzega think tank Mercator Institute for China Studies (MERICS). ChRL odnotowała w ubiegłym roku rekordową nadwyżkę handlową w relacjach ze światem, która uplasowała się na poziomie 992,16 mld dol.
Taki stan rzeczy martwi przede wszystkim Unię Europejską. Analitycy twierdzą, że polityka celna Donalda Trumpa doprowadzi do sytuacji, w której Chińczycy przekierują część eksportu, który miałby trafić do USA, na inne rynki. Unia już teraz mierzy się ze znaczącym deficytem w handlu z drugą gospodarką świata. Z danych Eurostatu wynika, że w 2024 r. wyeksportowała do ChRL towary o wartości 213,3 mld euro. Wartość importu uplasowała się zaś w granicach 517,8 mld euro, co spowodowało deficyt w wysokości 304,5 mld euro. Chiny były największym partnerem handlowym UE w zakresie importu (21,3 proc. całego importu) i trzecim co do wielkości partnerem w zakresie eksportu (8,3 proc. całego eksportu).
Ale rozmowy Xi z przedsiębiorcami miały również przekonać międzynarodowy biznes do powrotu do Chin, które – zdaniem należącego do Partii Komunistycznej dziennika „Global Times” – kształtują „nowy paradygmat współpracy”. „Chiny tworzą przejrzystą, stabilną i przewidywalną oazę innowacyjnego rozwoju dla globalnego kapitału” – czytamy w opinii redakcji. Jak podaje tamtejsze ministerstwo handlu, w pierwszych dwóch miesiącach 2025 r. Pekin odnotował bowiem 20-proc. spadek bezpośrednich inwestycji zagranicznych (FDI). Słaby początek roku nie jest jednak anomalią, ale kontynuacją szerszego trendu. W ubiegłym roku liczba inwestycji zagranicznych w Państwie Środka spadła o 27,1 proc. do 826,3 mld juanów (ok. 113,4 mld dol.). To najgorszy wynik od 2016 r.
Biznes narzeka na chińskie bariery
Odpływ zagranicznego biznesu i kapitału z Chin w ostatnich latach przyspieszyły nie tylko napięcia geopolityczne, ale również zaostrzenie przepisów związanych z bezpieczeństwem narodowym, które bezpośrednio uderzyły w działalność zagranicznych korporacji. Na przykład we wrześniu 2024 r. doszło do zatrzymania kilku pracowników koncernu farmaceutycznego AstraZeneca przez chińską policję w związku z prowadzonymi przeciwko firmie dochodzeniami. Policja badała, czy nie byli oni zaangażowani w import leku przeznaczonego do terapii raka wątroby, który nie został zatwierdzony do dystrybucji w Chinach. W ramach śledztwa weryfikowano także sposób zbierania danych pacjentów przez firmę i to, czy mogło dojść do naruszenia chińskich przepisów o ochronie prywatności.
Z kolei w 2023 r. na celowniku znalazły się międzynarodowe firmy konsultingowe. Chiny przeprowadziły ogólnokrajową akcję antyszpiegowską, oskarżając przedsiębiorstwo Capvision Partners o wyciek tajemnic państwowych i związki z zagranicznymi agencjami wywiadowczymi. Wcześniej chińskie służby dokonały nalotu na biura Mintz Group, aresztując pięciu pracowników i zamykając oddział firmy. Władze w Pekinie oskarżyły Mintz o prowadzenie niezatwierdzonych prac statystycznych i nałożyły na firmę karę w wysokości ponad 2 mln dol.
Przedłużające się spowolnienie gospodarcze skłoniło jednak przywódców kraju do pewnych ustępstw. W ubiegłym tygodniu pojawiły się doniesienia, że Państwo Środka zwolniło z aresztu pracowników Mintz Group. „Jesteśmy wdzięczni chińskim władzom, że nasi byli współpracownicy mogą wrócić do domów' – przekazała firma w oświadczeniu.
Xi zapewniał zgromadzonych w Wielkiej Hali Ludowej prezesów, że Chiny będą pracować nad poprawą warunków dostępu do rynku i kwestiami związanymi z równym traktowaniem obcokrajowców, które uznawane są przez zagraniczne przedsiębiorstwa za jedną z podstawowych przeszkód. „Chociaż występowanie barier w dostępie do rynku różni się w zależności od sektora, ich ogólna liczba znacząco wzrosła w ciągu ostatnich kilku lat' – pisze think tank Rhodium Group. Eksperci tłumaczą, że chiński rząd wybiórczo egzekwuje własne przepisy – np. te dotyczące ochrony środowiska czy własności intelektualnej – w celu faworyzowania przedsiębiorstw krajowych.
Z badania przeprowadzonego w 2024 r. przez Europejską Izbę Handlową w Chinach wynika, że 58 proc. respondentów zgłosiło utratę możliwości biznesowych z powodu obostrzeń nakładanych przez tamtejsze władze, choć jeszcze w 2022 r. na tego typu przeszkody wskazywało 42 proc. ankietowanych. „Firmy wskazywały np. na szczególnie wyraźną stronniczość w egzekwowaniu przepisów dotyczących ochrony środowiska, w przypadku których europejscy gracze zazwyczaj utrzymują wyższe standardy, ale są poddawani znacznie większej liczbie kontroli regulacyjnych” – czytamy w podsumowaniu badania. ©℗