Wyrzucenie Wołodymyra Zełenskiego z Białego Domu to dla niej wielkie zwycięstwo. Rosjanie uważają, że Amerykanie podzielają ich linię polityczną.
Pierwszym jest pokój, ale na rosyjskich warunkach. Słyszeliśmy wszyscy, jak Donald Trump mówił, że Ukraina powinna oddać wschodnie terytoria, że nie przystąpi do Sojuszu Północnoatlantyckiego. Po tych katastrofalnych słowach widać, że pokój będzie możliwy wyłącznie na rosyjskich warunkach, co jest dla Moskwy wielkim triumfem. USA stają się też jej sojusznikiem przeciwko Europie. Rosyjskie ambicje polityczne nie dotyczą jedynie Ukrainy. Wojna to część większego planu zniszczenia u boku Chin politycznej dominacji Ameryki na świecie. Rosjanie oczekują, że to Chiny w perspektywie 10 lat staną się hegemonem. Chcą być wtedy u ich boku. Dla Rosji wolta USA to ogromna zmiana, bo to przecież Amerykanie byli od 20 lat oskarżani o całe zło na świecie, a teraz mogą stać się partnerami w niszczeniu Ukrainy i atakowaniu Europy.
Zniszczenie Unii Europejskiej, by zająć miejsce siły dominującej na kontynencie. UE jest dla Rosji głównym konkurentem w tej części świata. Europejczycy zaczynają rozumieć, że Amerykanie przestają być ich wiarygodnym partnerem.
Rosja ma swoje cele minimalne, jak zamrożenie wojny z Ukrainą, ale też maksymalne, o których mówiłam wcześniej. Zawsze analizuje zakres możliwości i dąży do tych celów, które wydają jej się możliwe do osiągnięcia. Nigdy nie porzuciła zamiaru podziału Ukrainy, jej demilitaryzacji i – jak to określają – denazyfikacji, podważenia legitymacji Zełenskiego. Skoro widzą, że Amerykanie mogą stać się ich partnerem, a Trump powtarza ich linie narracyjne i cele polityczne, będą do tego dążyć ze zdwojoną siłą. Dla Europy może to się skończyć katastrofą, jeśli Unia nie podejmie zdecydowanych działań w obronie Ukrainy i kontynentu. ©℗