Ostatnie zestawienie, sporządzone przez USGS w 2022 r., zawiera 50 pozycji. Na liście jest m.in. 17 metali ziem rzadkich (REE). Do tej grupy zaliczane są lantanowce, zajmujące miejsca od 57 (lantan) do 71 (lutet) w układzie okresowym pierwiastków oraz skand i itr. Nie wszystkie te pierwiastki występują na Ziemi rzadko, jak sugerowałaby nazwa – np. na cer czy itr łatwiej się natknąć niż na molibden (czołowym producentem molibdenu na świecie jest polski KGHM, wydobywający metal przy okazji eksploatacji złóż miedzi w Chile). Z kolei światowe zasoby prometu szacowane są jedynie na 0,5 kg.
Prócz metali ziem rzadkich na liście strategicznych surowców USGS znalazły się też cynk, kobalt, lit oraz nikiel. Otwiera ją zaś tak powszechnie występujący surowiec jak aluminium, którego import do USA od 12 marca ma być obłożony 25 proc. cłem. W ten sposób nowa amerykańska administracja ma zamiar promować rozwój krajowej produkcji glinu. Ale aluminium to wyjątek, bo w przytłaczającej większości Stany Zjednoczone nie posiadają złóż takich strategicznych surowców, jak węglany, tlenki, fosforany czy krzemiany, z których mogłyby pozyskać ważne pierwiastki.
Złoża Ukrainy
Stąd zainteresowanie Donalda Trumpa złożami Ukrainy. Z doniesień medialnych wynika, że już dziś (piątek), w trakcie wizyty prezydenta Wołodymyra Zełenskiego w Białym Domu ma zostać podpisana ramowa umowa między USA a Ukrainą w sprawie wspólnej eksploatacji ukraińskich surowców. W ten sposób Kijów ma zapłacić Stanom Zjednoczonym za sprzęt wojskowy dostarczony po rosyjskiej agresji w lutym 2022 r. Początkowo USA domagały się 0,5 bln dol. przychodów z tytułu eksploatacji złóż, choć wartość przekazanego sprzętu szacowana jest na 100 mld dol. Ostatecznie amerykańska administracja wycofała się z tych żądań. Niemniej według doniesień medialnych – np. „The Wall Street Journal” – wciąż wiele spornych kwestii pozostaje nierozwiązanych, co sprawia, że ścieżka wiodąca do ostatecznej umowy jest nadal dość kręta.
Dodatkowo nie jest do końca jasne, na co mogą liczyć Amerykanie. Z dokumentów ukraińskiej służby geologicznej wynika, że na terenie kraju występuje 20 z 50 minerałów uznawanych przez USA za strategiczne. Problem w tym, że dowody sugerujące surowcowe bogactwo Ukrainy pochodzą z czasów radzieckich. Nie istnieją żadne międzynarodowe analizy wskazujące, by Ukraina miała posiadać istotne złoża metali ziem rzadkich, których eksploatacja byłaby ekonomicznie opłacalna. Taką tezę potwierdzają m.in. raporty USGS. Dużo bardziej prawdopodobne są za to np. dostawy tytanu, wykorzystywanego do budowy pocisków, samolotów czy okrętów wojennych. Ukraina posiada także ok. 3 proc. światowych zasobów litu. Według prognoz popyt na lit, wykorzystywany w produkcji ogniw, będzie w najbliższych latach gwałtownie rósł, wraz z popularyzacją samochodów elektrycznych.
Z punktu widzenia Stanów Zjednoczonych pożądane są również ukraińskie złoża galu. Na początku grudnia zeszłego roku Chiny, skąd pochodzi niemal cały rafinowany na świecie gal, nałożyły embargo na eksport surowca do USA. Na restrykcyjnej liście znalazły się także german i antymon. Według szacunków USGS odcięcie od dostaw galu i germanu z Chin obniży amerykański PKB o 3,4 mld dol. Kwota ta to 1 promil PKB Stanów Zjednoczonych w 2024 r., więc pozornie jest niezauważalna. Problem w tym, że ok. 40 proc. strat dotyczyć będzie produkcji mikroprocesorów, kluczowych produktów biorąc pod uwagę na przykład rozwój sztucznej inteligencji.
Cło na produkty z Chin
W lutym, gdy Trump wprowadził dodatkowe 10 proc. cła na import produktów z Chin, Pekin zdecydował się odpowiedzieć embargiem na eksport do USA pięciu kolejnych surowców: bizmutu, indu, molibdenu, telluru i wolframu. Tak wygląda nowa strategia Chin w wojnie handlowej z USA, zapoczątkowanej w 2018 r. w trakcie pierwszej kadencji miliardera.
Chiny zdają sobie sprawę, że w walce na podnoszenie taryf celnych są skazane na porażkę, bo to chińscy producenci bardziej ucierpią na odcięciu od amerykańskiego rynku, niż firmy z USA na obniżeniu sprzedaży w Państwie Środka. Dlatego uderzają tam, gdzie ich głównego rywala może najbardziej zaboleć. Strategiczne minerały, w szczególności REE, mają zastosowanie w najnowocześniejszych gałęziach przemysłu i obronności, co podnosi ich znaczenie dla państw stojących na tak wysokim poziomie rozwoju, jak Stany Zjednoczone. Jednocześnie na razie wymierzone ciosy wydają się jedynie ostrzeżeniem, które ma nakłonić USA do negocjacji, zamiast eskalacji konfliktu.
Najcięższym chińskim działem w globalnej rywalizacji z USA są właśnie metale ziem rzadkich. W 2024 r. ich światowa produkcja wyniosła łącznie 390 tys. ton, z czego 70 proc. przypadło na Chiny. Stany Zjednoczone miały ok. 12 proc. udział w globalnej produkcji. Około 70 proc. amerykańskiego importu REE pochodziło z Państwa Środka. Światowe zasoby tej grupy surowców szacowane są przez USGS na niecałe 90 mln ton, z czego 44 mln ton (49 proc.) zlokalizowane jest w Chinach. Znaczące złoża – od 3,5 do 6,9 mln ton – posiadają również Australia, Indie, Rosja oraz Wietnam. Na USA przypada 1,9 mln ton metali ziem rzadkich. Amerykanom nie będzie łatwo poprawić swojej pozycji w tym obszarze. Nawet gdyby odkryto nowe złoża bez większych problemów dostępne dla Ameryki, to i tak instalacje do ich przerobu zlokalizowane są przede wszystkim w Chinach. ©Ⓟ