– Sędziowie nie mogą kontrolować prawomocnej władzy wykonawczej – stwierdził w niedzielę wiceprezydent USA J.D. Vance. Słowa te wpisują się w szerzej zakrojoną strategię administracji Donalda Trumpa, który od zaprzysiężenia otwarcie podważa autorytet amerykańskiego sądownictwa i dąży do ograniczenia jego kompetencji. Od dnia prezydenckiej inauguracji republikanina sądy wielokrotnie blokowały decyzje Białego Domu, począwszy od prób likwidacji „prawa ziemi”, czyli obywatelstwa dla każdego, kto urodził się na terenie Stanów Zjednoczonych, po personalne decyzje gabinetowe czy interwencje w system finansowy państwa. Mimo to Trump i jego otoczenie konsekwentnie posuwają się naprzód, nie zrażając się prawnymi przeszkodami.
Przewaga biznesowa Elona Muska wzrosła dzięki danym
Spór władza wykonawcza kontra sądownicza zaostrza się głównie w związku z działaniami Elona Muska. Najbogatszy człowiek świata stanął na czele DOGE, czyli nieformalnego departamentu, którego zadaniem jest ograniczenie regulacji i „uszczuplenie państwa”. W ramach tej inicjatywy udało mu się uzyskać dostęp do wrażliwych danych finansowych Amerykanów zgromadzonych w Departamencie Skarbu, w tym numerów ubezpieczenia społecznego, kont bankowych i informacji podatkowych. Kluczowe dostępy przekazał mu sekretarz skarbu Scott Bessent, po odsunięciu od obowiązków najwyższego rangą urzędnika Departamentu Skarbu, Davida Lebryka, który sprzeciwił się tym działaniom. Tym samym niebędący formalnie częścią administracji Musk dysponuje teraz danymi systemu przetwarzającego ponad sześć bilionów dolarów rocznie, ma informacje m.in. dotyczące wypłat emerytur, zwrotów podatków czy wynagrodzeń dla żołnierzy. Daje mu to oczywistą przewagę biznesową nad konkurencją, może teraz np. zgłaszać swoich konkurentów rynkowych do kontroli urzędu skarbowego.
Sąd Najwyższy może dća Muskowi zielone światło
Władza sądownicza podejmuje próby zatrzymania działań Muska. W weekend nowojorski sędzia federalny Paul Engelmayer (nominowany jeszcze przez Baracka Obamę) nakazał natychmiastowe zablokowanie mu dostępu do systemu, a wszystkim tym, którzy pobrali dane, natychmiastowe pozbycie się ich. W odpowiedzi Musk publicznie wezwał do impeachmentu Engelmayera. Spór między władzą wykonawczą a sądowniczą sięga na tyle wysoko, że ostatecznie może zostać rozstrzygnięty przez Sąd Najwyższy. Można się spodziewać, że ten naczelny organ władzy sądowniczej w USA, zdominowany obecnie przez konserwatystów, może wkrótce unieważnić przepisy ograniczające kompetencje prezydenta, a to pozwoli Muskowi nie obawiać się ingerencji sądów.
W tym wszystkim na margines spychana jest władza ustawodawcza. Relacjonujący pracę Kongresu portal The Hill donosił, że choć działania Muska niekoniecznie podobają się republikańskim senatorom, to wielu z nich uważa, że politycznie mają związane ręce. Decydują się na milczenie lub pochlebne komentarze wobec miliardera, obawiając się, że jeśli się sprzeciwią, to ten wesprze finansowo w prawyborach ich kontrkandydatów. Nie wydaje się to bezpodstawne, w grudniu Musk groził stworzeniem „listy niegrzecznych”, zapowiadał, że za ewentualny sprzeciw parlamentarzyści spotkają się w kampanii z konsekwencjami.
Narodziny nowej formy władzy
W ocenie części ekspertów w pierwszych tygodniach prezydentury Trumpa w szwach trzeszczy słynny mechanizm kontroli i równowagi (checks and balances), fundamentalna zasada konstytucyjna polegająca na równowadze między trzema filarami władzy: ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą. Profesor prawa konstytucyjnego z Uniwersytetu Yale, Bruce Ackerman, ostrzegał na łamach The Atlantic, że „jeśli Sąd Najwyższy pozwoli na dalsze osłabianie sądownictwa, będziemy świadkami narodzin nowej formy władzy prezydenckiej, prawie absolutnej, opartej na lojalności i sile finansowej”. Jego obawy podziela m.in. związany z republikanami były sędzia federalny Richard Posner, który określił obecną sytuację jako „największe zagrożenie dla równowagi władz od czasów wojny secesyjnej”.
Obrońcy Trumpa i Muska wskazują, że ich celem jest jedynie próba przywrócenia określonych w konstytucji kompetencji władzy prezydenckiej. Prawnicy reprezentujący administrację argumentują, że ograniczenia narzucane przez sądy są efektem wieloletniego rozrostu biurokracji i aktywizmu sędziowskiego, które osłabiają skuteczność rządu. Wśród nich jest Alan Dershowitz, kontrowersyjny konstytucjonalista i były profesor prawa na Uniwersytecie Harvarda, który przekonuje, że Sąd Najwyższy ma teraz historyczną szansę na ograniczenie wpływu „niewybieralnej kasty sędziowskiej” na decyzje polityczne. W odniesieniu do Muska jego obrońcy zaznaczają, że korzystanie z posiadanych informacji w granicach prawa jest naturalną praktyką biznesową. Według Petera Thiela, technologicznego miliardera i współzałożyciela PayPala, Musk „jedynie przywraca równowagę między sektorem prywatnym a rządem federalnym”. ©℗