Dziś głosowania nad dwoma wnioskami o wotum nieufności wobec premiera Michela Barniera.

Bezpośrednim powodem złożenia przez opozycję wniosków, które mają poskutkować odwołaniem Michela Barniera, było wykorzystanie przez niego konstytucyjnego manewru pozwalającego ominąć głosowanie niektórych ustaw w parlamencie. Chodzi o ustawę o ubezpieczeniach społecznych, którą szef rządu chciał przyjąć bez poddawania jej pod głosowanie. Po tej zapowiedzi swoje wnioski o wotum nieufności złożyły zarówno Zjednoczenie Narodowe, jak i lewica, przy czym Marine Le Pen ogłosiła, że jej partia poprze także wniosek lewicy. Dwa obozy, które jeszcze pół roku temu toczyły starcie w przedterminowych wyborach, dziś mogą doprowadzić wzajemnie do upadku rządu. Głosowanie przewidziane jest ok. godz. 16.

Misją Barniera, który rozpoczął urzędowanie dopiero we wrześniu, a więc ponad dwa miesiące po wyborach, miało być „jedynie” uchwalenie przyszłorocznego budżetu przy braku stabilnej większości dla gabinetu. W ostatnich dniach szef francuskiego rządu był nawet skłonny wycofać się z części pomysłów budżetowych, w tym z podwyżki podatku od energii elektrycznej, ale nie przekonało to ani lewicy, ani prawicy. Jeśli obecny kryzys się pogłębi, a rząd Barniera upadnie, sytuacja stanie się trudna dla prezydenta Emmanuela Macrona. Paryż zmaga się z unijną procedurą nadmiernego deficytu, a czas na przyjęcie budżetu upływa 20 grudnia.

Do rozwiązania parlamentu może dojść tylko raz w ciągu roku

Wybór Barniera, czyli byłego głównego unijnego negocjatora ds. brexitu, miał teoretycznie pogodzić lewicowe partie, które zwyciężyły w przedterminowych wyborach, oraz prezydencki obóz partii Renaissance. W praktyce jednak parlamentarna większość od początku jego urzędowania wisiała na włosku. Partie startujące pod szyldem Nowego Frontu Ludowego, które zyskały najwięcej głosów w czerwcowych wyborach, nie uzyskały żadnych istotnych stanowisk w rządzie, choć to ich wynik wyborczy zagwarantował Emmanuelowi Macronowi pokonanie skrajnej prawicy ze Zjednoczenia Narodowego. Teraz to prawica i lewica jednoczą siły, żeby doprowadzić do upadku kolejnego rządu macronistów.

Jakie zatem perspektywy ma Macron? Jeśli chodzi o budżet, to jeśli spełni się najbardziej prawdopodobny scenariusz, Barnier poda się do dymisji, a parlament nie uchwali budżetu do 20 grudnia, to rząd może uchwalić go w formie rozporządzenia, na co również zezwala konstytucja. Drugim rozwiązaniem jest dodatkowa ustawa, która rozciągałaby obowiązujące przepisy podatkowe i limity wydatków publicznych z tego roku na przyszły rok, jednak nie ułatwiłoby to Francji wyjścia z procedury nadmiernego deficytu, bowiem w ustawie nie mogłyby się znaleźć żadne zmiany podatkowe.

Politycznie najbardziej prawdopodobnym wariantem rozpatrywanym przez francuskie media jest złożenie przez Barniera rezygnacji po przegranym głosowaniu i pozostanie na stanowisku do wyłonienia nowego rządu, do czego dojdzie najpewniej na początku przyszłego roku. Macron będzie miał dwie możliwości: jedna to powołanie technokratycznego rządu bez programu politycznego w nadziei, że zyska on wotum zaufania, druga – rozpisanie kolejnych przedterminowych wyborów. Zgodnie z francuską konstytucją do rozwiązania parlamentu i ogłoszenia wyborów przez prezydenta może dojść tylko raz w ciągu roku kalendarzowego, rozpisanie ich na przyszły rok nie stanowiłoby zatem problemu. ©℗