Pożar na terenie okupowanej przez Rosjan Zaporoskiej Elektrowni Jądrowej w Enerhodarze został ugaszony i nie doprowadził do skażenia radioaktywnego – podają zgodnie Rosjanie i Ukraińcy, choć różnią się w kwestii przyczyn incydentu. Siły ukraińskie okopują się tymczasem na opanowanych terenach obwodu kurskiego, dokąd Rosjanie z problemami ściągają żołnierzy z innych regionów, w tym zajętego terytorium Ukrainy.
Resort energetyki w Kijowie podał, że pożar wybuchł 11 sierpnia o godz. 20 czasu lokalnego. Świat obiegły zdjęcia słupa czarnego dymu nad charakterystycznym budynkiem chłodni kominowej, oddalonej o kilkaset metrów od reaktorów. – Na razie nie odnotowano emisji substancji radioaktywnych – podała w państwowej telewizji ukraińska wiceminister energetyki Switłana Hrynczuk. Szef administracji rejonu nikopolskiego Jewhen Jewtuszenko dodał, że pożar wywołali sami Rosjanie, podpalając na terenie chłodni znaczną liczbę opon. Celem miało być zasianie paniki na temat możliwego skażenia. Także Rosjanie podali, że skażenia jądrowego nie stwierdzono. Misja Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej potwierdziła te informacje. Eksperci dodali jednak, że tuż przed pożarem słyszeli wybuchy. Rosjanie twierdzą, że o chłodnię rozbił się ukraiński bezzałogowiec, czemu Kijów zaprzecza. – Te nieodpowiedzialne ataki zagrażają bezpieczeństwu jądrowemu i muszą się natychmiast skończyć – komentował dyrektor generalny MAEA Rafael Grossi.
Tymczasem na odcinku kurskim, gdzie Ukraińcy 6 sierpnia niespodziewanie przekroczyli granicę i wkroczyli na międzynarodowo uznane terytorium Rosji, trwa operacja ofensywna. Wojska ukraińskie okopują się i podciągają artylerię. Ostatnie oceny „Agientstwa” wskazują, że działania bojowe toczą się na 720 km kw. To obszar porównywalny do zdobyczy poczynionych przez wojska rosyjskie od początku roku. Miejscem najbardziej oddalonym od granicy, w którym toczyły się walki, była położona 28 km w głąb Rosji wieś Obszczij Kołodieź. Z kolei pojawienie się ukraińskich jednostek na wschodnich przedmieściach Sudży może wskazywać na to, że to miasto rejonowe (powiatowe) znajduje się już pod pełną kontrolą Kijowa. Rosjanie piszą też o pojawieniu się wojsk ukraińskich w innych rejonach obwodu kurskiego, a także w przygranicznych wsiach sąsiedniego obwodu biełgorodzkiego.
Moskwa przerzuca do obwodu kurskiego siły z innych odcinków frontu, choć nie z tych postrzeganych jako najbardziej perspektywiczne w kontekście własnych operacji zaczepnych, jak Pokrowsk czy Torećk. Tam rosyjska ofensywa trwa i wojska okupacyjne wciąż czynią postępy, zagrażające choćby ważnej dla logistyki oddziałów ukraińskich drodze łączącej Pokrowsk z Konstantynówką. Ukraińskie Centrum Strategii Obronnych podaje liczbę 10–11 batalionów, które miałyby trafić pod Kursk. Ukraiński analityk Kostiantyn Maszoweć pisze o przerzucaniu rosyjskich oddziałów z obwodów charkowskiego, chersońskiego i zaporoskiego. Dyslokacja jest jednak powolna i pozwala Ukraińcom na okopanie się na zajętych terytoriach. „Forbes” pisze, że część lub wszystkie pięć wykorzystanych do operacji brygad może pozostać na zajętych terenach Rosji. „To nie znaczy, że Rosjanie nie mogą kontratakować i odrzucić Ukraińców z powrotem do granicy. Ale to oznacza, że stabilizacja linii frontu stoi na porządku dziennym” – czytamy.
Lokalne władze kontynuują ewakuację ludności. „Szanowni mieszkańcy rejonu biełowskiego! Sytuacja jest bardzo napięta. Kto może, niech przybędzie samodzielnie do punktu zbiórki w radzie wiejskiej we wsi Dołgije Budy albo do miejscowości Buszmieno w rejonie obojańskim. Zostaną podstawione autobusy” – napisał szef rejonu biełowskiego Nikołaj Wołobujew na Telegramie. Wiele wskazuje na to, że kierowany przez niego rejon jest kolejnym celem ukraińskiej operacji. Ewakuację ogłosiły też wczoraj władze rejonu krasnojarużskiego w obwodzie biełgorodzkim, położonym na wschód od kurskiego. Sytuacji na pograniczu była poświęcona wczorajsza narada na Kremlu. Prezydent Władimir Putin polecił resortowi obrony „wypchnąć przeciwnika z terytorium kraju i razem ze Służbą Graniczną zagwarantować należną ochronę granicy państwa”. – Wszystko wskazuje na to, że przeciwnik wykonuje wolę zachodnich gospodarzy z ich pomocą – komentował Putin. Tymczasem poseł Jednej Rosji Andriej Gurulow zasugerował, że dowódcy zignorowali informacje o nadchodzącej ofensywie. „Na dziś nie da się bez naszej wiedzy zaplanować tak poważnej operacji” – napisał na Telegramie. ©℗