Nasz rząd szykuje się na nową falę migrantów, eksperci twierdzą, że raczej nie będzie ona wielka.

Z prognoz Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji (MSWiA) wynika, że jesienią może dojść do dużego napływu ukraińskichuchodźców do naszego kraju. – Są ku temu wyraźne sygnały – mówił w Sejmie Dariusz Marczyński, dyrektor departamentu ochrony ludności i zarządzania kryzysowego MSWiA. Zdaniem resortu czynnikiem wpływającym na decyzje Ukraińców o ucieczce z kraju mogą być wzmożone ataki na infrastrukturę energetyczną, które doprowadziły w ostatnim czasie do regularnych przerw w dostawach prądu na terytorium całego państwa. Aby oszczędzać, ukraińskie miasta są odłączane w ciągu dnia od sieci energetycznej, a mieszkańcy przerzucają się na generatory prądu i powerbanki.

Obawy już wzbudza jednak nadchodząca zima. – Jeśli nie ma elektryczności, nie ma ciepła, większość ukraińskich osiedli nie będzie się nadawała do zamieszkania – wskazywał na antenie TVN24 minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski.

Jeden z najbardziej pesymistycznych scenariuszy, o którym mówił dyrektor generalny ukraińskiego koncernu energetycznego DTEK Yasno Serhij Kowałenko, zakłada, że zimą mieszkańcy kraju będą mieć dostęp do energii elektrycznej wyłącznie przez sześć–siedem godzin dziennie.

Narodowy Bank Ukrainy (NBU) szacuje, że z powodu sytuacji w energetyce i jej wpływu na gospodarkę w 2024 r. z kraju może wyjechać 400 tys. osób, zaś w 2025 r. – kolejne 300 tys. „Pogarszająca się sytuacja energetyczna i zbyt powolna stabilizacja gospodarki doprowadzą do większego odpływu migrantów za granicę w 2024 i 2025 r., niż wcześniej oczekiwano” – przekonuje bank centralny w opublikowanym w miniony czwartek raporcie. Stanowiłoby to wzrost względem ubiegłego roku, kiedy z kraju wyjechało ok. 200 tys. osób.

Doktor Dominika Pszczółkowska z Ośrodka Badań nad Migracjami Uniwersytetu Warszawskiego zauważa jednak, że doświadczenia poprzedniej zimy pokazują, iż mierzący się z przerwami w dostawach prądu Ukraińcy próbują zwykle przeczekać niedogodności w kraju. – Jeśli się przemieszczają, to wyłącznie na krótkich dystansach, np. do rodziny pod miastem. Myślę, że w tym roku będzie podobnie – przekonuje. Zdaniem ekspertki ludzie, którzy posiadali odpowiednie zasoby i możliwości, wyjechali z Ukrainy dawno temu. – W kraju zostało dużo osób, które nigdy za granicą nie były, więc w razie braku prądu czy wody w bloku nie zdecydowałyby się na ucieczkę do Polski – tłumaczy Pszczółkowska.

Z tym, że ubiegła zima – drugi od rozpoczęcia inwazji na pełną skalę sezon grzewczy – minęła bez masowych awarii i przerw w dostawach prądu. Ukraina przetrwała ataki m.in. dzięki nowo dostarczonym zachodnim systemom obrony powietrznej.

Tegoroczne prognozy są mniej optymistyczne. W ocenie think tanku Chatham House „istnieje powszechna świadomość, że Ukraina stoi w obliczu najtrudniejszej zimy w nowoczesnej historii kraju”.

Oleksiy Oskin, kierownik działań Polskiej Akcji Humanitarnej (PAH) w Polsce i Ukrainie, jest większym optymistą. – Zimą największym problemem jest dla Ukraińców ogrzewanie. A mimo ataków na infrastrukturę energetyczną Rosjanie nie zniszczyli dotychczas sieci ciepłowniczej. Ta nie jest całkowicie uzależniona od dostaw prądu, bo korzysta z gazu lub węgla – opowiada. Na wsiach sytuacja wygląda jego zdaniem jeszcze lepiej – mieszkańcy mają indywidualne systemy grzewcze, które trudno zniszczyć.

Do większych migracji dojdzie – w ocenie Oskina – jeśli do znaczących zniszczeń dojdzie w dużych miastach, jak Charków czy Dniepr. – W takiej sytuacji dziesiątki lub nawet setki tysięcy Ukraińców będą musiały opuścić swoje domy. Pytanie, ilu z nich zdecyduje się na wyjazd za granicę – mówi ekspert PAH.

Obecnie poza granicami kraju przebywa ok. 6 mln Ukraińców. Od 2022 r. Polska jest jednym z głównych miejsc pobytu dla ludzi uciekających przed toczącą się za wschodnią granicą wojną. Trudno oszacować, ilu zarejestrowanych uchodźców mieszka obecnie w Polsce. Z aktualizowanych na bieżąco danych o osobach zarejestrowanych w poszczególnych powiatach wynika, że przebywa ich tutaj niewiele ponad 968 tys. Wśród państw UE wyprzedzają nas tylko Niemcy, które goszczą ok. 1,3 mln Ukraińców. ©℗