Chiny w coraz większym stopniu aspirują do roli globalnego mediatora na rzecz pokoju. W tym tygodniu w Pekinie gościli przedstawiciele 14 skłóconych palestyńskich ugrupowań politycznych, w tym rządzącego na Zachodnim Brzegu Fatahu i pogrążonego w wojnie w Strefie Gazy Hamasu. Prowadzone przez Chińczyków rozmowy zakończyły się podpisaniem dokumentu zobowiązującego Palestyńczyków do przezwyciężenia wewnętrznych podziałów i utworzenia rządu jedności narodowej, który miałby sprawować kontrolę nad terytoriami palestyńskimi po wojnie i położyć podwaliny pod wybory, które w Palestynie po raz ostatni odbyły się w 2006 r.
Plany te stoją w kontrze do wysiłków podejmowanych przez Stany Zjednoczone. – Od wielu miesięcy podkreślamy, że Hamas jest organizacją terrorystyczną. Ma na rękach krew niewinnych cywilów, zarówno Izraelczyków, jak i Palestyńczyków. Uważamy, że organizacja terrorystyczna nie może odgrywać żadnej roli w zarządzaniu Strefą Gazy po zakończeniu konfliktu – komentował na briefingu prasowym rzecznik Departamentu Stanu USA Matthew Miller. Amerykanie uważają, że kontrolę nad enklawą przejąć powinna kierowana przez Fatah Autonomia Palestyńska. W podobnym tonie wypowiedział się minister spraw zagranicznych Izraela Jisra’el Kac. „Porozumienie o wspólnej kontroli nad Strefą Gazy po wojnie nie dojdzie do skutku, ponieważ rządy Hamasu zostaną zmiażdżone” – napisał na portalu X.
Szanse na realizację wypracowanych w Pekinie postulatów i bez tego są niewielkie. Podejmowane w przeszłości wysiłki mediacyjne kończyły się porażką. Palestyńczycy zerwali porozumienie zawarte w 2022 r. w Algierii przez 14 sił politycznych. Sprawę komplikuje fakt, że napięcia między Fatahem i Hamasem po wybuchu wojny w Strefie Gazy znacząco wzrosły. Prezydent Palestyny Mahmud Abbas oskarża Hamas o celowe przedłużanie walk w enklawie. Przywódcy bojówki twierdzą zaś, że Abbas współpracuje z Izraelem. W tej sytuacji jedynym wygranym może się okazać Państwo Środka. Tamtejszy minister spraw zagranicznych Wang Yi określił porozumienie mianem „historycznego momentu dla sprawy wyzwolenia Palestyny”. Potwierdził też poparcie Chin dla „kompleksowego, trwałego i zrównoważonego zawieszenia broni” oraz pomysłu zwołania międzynarodowej konferencji pokojowej w celu wypracowania rozwiązania dwupaństwowego.
Zdaniem powiązanych z Komunistyczną Partią Chin mediów mediacja świadczy przede wszystkim o rosnącej roli kraju jako pośrednika w międzynarodowych konfliktach. „Chiny mają znaczący wkład w zapewnianie pokoju i stabilności na świecie” – czytamy w dzienniku „Global Times”. To narracja, którą władze starają się forsować na całym świecie. Według ośrodka Mercator Institute for China Studies (MERICS) pierwotne zainteresowanie mediacjami w różnych konfliktach było związane z rozwojem Inicjatywy Pasa i Szlaku, planem wielkich inwestycji infrastrukturalnych, które miałyby połączyć Eurazję. Chińskiemu rządowi zależało, by pogrążone w konfliktach regiony nie zakłócały przepływu towarów. „Pekin zdawał sobie sprawę, że bez pewnej dozy stabilności w kluczowych krajach położonych wzdłuż szlaku inicjatywa prawdopodobnie zakończy się niepowodzeniem” – czytamy w analizie MERICS.
Dziś na pierwszy plan wysuwa się rywalizacja ze Stanami Zjednoczonymi, które wciąż odgrywają dominującą rolę w rozwiązywaniu konfliktów na Bliskim Wschodzie. Pekin dąży do osłabienia pozycji Amerykanów. Świadczy o tym opublikowane po spotkaniu z Palestyńczykami oświadczenie, w którym zasygnalizowano potrzebę zaangażowania większej liczby państw w rozwiązanie kryzysu na Bliskim Wschodzie. Chiny chcą być postrzegane jako supermocarstwo bardziej odpowiedzialne niż USA, a winą za wojny i konflikty na świecie obarczają Waszyngton. To ważne, bo Pekin uważa się za przywódcę globalnego Południa, które w trwającej od października 2023 r. wojnie opowiedziało się w większości po stronie Palestyny. – Kiedy niektóre kraje dolewają oliwy do ognia, my staramy się zaprowadzić pokój – komentował we wtorek chiński dyplomata Bi Haibo.
Tym samym celom miało służyć ubiegłoroczne porozumienie w sprawie normalizacji relacji między Iranem a Arabią Saudyjską, którego wynegocjowanie ułatwił Pekin. Przywódca ChRL Xi Jinping tłumaczył, że była to „demonstracja siły wielkiego mocarstwa”. Przypisując sobie zasługi za zawarcie umowy pokojowej na Bliskim Wschodzie, Xi wykorzystał słabnące wpływy amerykańskie w regionie i przedstawił chińskie przywództwo jako alternatywę dla porządku kontrolowanego przez Waszyngton, który jego zdaniem prowadzi świat ku nowej zimnej wojnie. Na razie z mniejszym powodzeniem Chiny angażują się za to w negocjacje na rzecz zakończenia wojny w Ukrainie (wczoraj z Wangiem spotkał się szef ukraińskiej dyplomacji Dmytro Kułeba). Opublikowana w zeszłym roku propozycja porozumienia została odrzucona przez zachodnie rządy. W Stanach Zjednoczonych i Europie panuje przekonanie, że Chiny dążą do zakończenia konfliktu na warunkach niekorzystnych dla Kijowa. ©℗
Ukraiński minister spraw zagranicznych rozmawiał w Chinach o zakończeniu wojny
Szef chińskiej dyplomacji Wang Yi przyjął wczoraj w Kantonie swojego ukraińskiego odpowiednika Dmytra Kułebę. To pierwsza wizyta szefa MSZ Ukrainy za Wielkim Murem Chińskim od 12 lat, czyli od czasów prezydentury Wiktora Janukowycza.
Politycy rozmawiali o chińskich inicjatywach pokojowych, zwłaszcza o wspólnym z Brazylią komunikacie opublikowanym w maju, postulującym ograniczenie skali działań bojowych i przystąpienie do rozmów o politycznym rozwiązaniu. Wcześniej Kijów krytykował Pekin za nieobecność na szwajcarskim szczycie, podczas którego omawiano niektóre elementy planu zaproponowanego przez prezydenta Wołodymyra Zełenskiego, idącego znacznie dalej i wzywającego do wycofania wojsk rosyjskich z terytorium Ukrainy i ukarania winnych zbrodni (choć akurat tych propozycji w Szwajcarii nie omawiano). Od tego czasu stanowisko ukraińskie w sprawie rozmów z Rosją zostało mocno złagodzone. Kijów nie odrzuca już tak kategorycznie takiej możliwości, co nie pozostaje bez związku z coraz aktywniejszymi dyskusjami na ten temat na Zachodzie i dużym prawdopodobieństwem wygrania amerykańskich wyborów prezydenckich przez skłonnego do rozmów z Kremlem Donalda Trumpa.
W komunikacie chińskiego MSZ opublikowanym po spotkaniu Wanga z Kułebą czytamy, że „Ukraina jest gotowa do zaangażowania się w dialog i negocjacje z Rosją”, choć „oczywiście powinny być one racjonalne, wypełnione treścią i mieć na celu osiągnięcie sprawiedliwego i trwałego pokoju”. „Chiny uważają, że rozwiązanie wszystkich konfliktów musi zostać znalezione metodami politycznymi przy stole negocjacyjnym. Ostatnio zarówno Ukraina, jak i Rosja wysyłały sygnały o gotowości do negocjacji na różnych poziomach” – czytamy. Komunikat ukraiński nieco się różni od chińskiego. Zgodnie z nim Kijów będzie skłonny do dialogu dopiero wówczas, „gdy Rosja będzie gotowa prowadzić rokowania w dobrej wierze”, tymczasem „na razie strona rosyjska nie okazuje takiej gotowości”. Tymczasem zgodnie z opublikowanymi we wtorek wynikami sondażu KMIS 55 proc. Ukraińców mówi kategoryczne „nie” kompromisom terytorialnym z Rosją, a 32 proc. jest przeciwnego zdania. ©℗