Ósmy raz, licząc od października zeszłego roku, sekretarz stanu Antony Blinken przyjeżdża na Bliski Wschód. Misja jest za każdym razem taka sama – doprowadzić do deeskalacji w wojnie między Izraelem a Hamasem, co jest w roku wyborczym jednym z priorytetów polityki zagranicznej walczącego o reelekcję Joego Bidena.

Propozycja amerykańska to sześciotygodniowe zawieszenie broni, stopniowe uwalnianie izraelskich zakładników przetrzymywanych w Strefie Gazy oraz Palestyńczyków osadzonych w izraelskich więzieniach, jak również wycofanie wojsk państwa żydowskiego z „zaludnionych terenów” palestyńskiej enklawy. To ma być pierwszy krok umożliwiający późniejsze negocjacje dotyczące trwałego zawieszenia broni, a także przyszłości Strefy Gazy, której odbudową – jak chcą tego Amerykanie – mają zarządzać odnowione władze Autonomii Palestyńskiej przy wsparciu społeczności międzynarodowej.

– Moja wiadomość do rządów i ludzi na Bliskim Wschodzie brzmi: jeśli chcecie zawieszenia broni, to naciskajcie na Hamas, by ten zgodził się na nasz plan – mówił Blinken w Egipcie, gdzie rozmawiał m.in. z prezydentem Abd al-Fattahem as-Sisim. Z Kairu szef dyplomacji USA poleciał do Izraela, a tu spotkał się nie tylko z premierem Binjaminem Netanjahu, lecz także z liderem największej partii opozycyjnej w Knessecie, czyli Ja’irem Lapidem. Tym razem zabiegi dyplomatyczne Amerykanów mają poparcie ONZ, bo rezolucję popierającą plan zawieszenia broni postulowany przez Waszyngton przegłosowała Rada Bezpieczeństwa ONZ (przy jednym głosie sprzeciwu, ze strony Rosji). Kampania presji na Hamas na tym się jednak nie kończy. „Wall Street Journal” pisał, że rząd USA polecił mediującym – Katarowi i Egiptowi – aby zagroziły przywódcom Hamasu aresztowaniami, sankcjami i wydaleniem z arabskich państw w przypadku braku ich zgody na propozycję Bidena.

Urzędnicy amerykańscy powtarzają, że Hamas jest „jedyną przeszkodą” do osiągnięcia zawieszenia broni, ale wydaje się to myśleniem życzeniowym. Planu Bidena nie zaakceptował jeszcze Netanjahu, który deklaruje, że jego celem jest doszczętne zniszczenie tej organizacji terrorystycznej. Członkowie jego rządu mówią o konieczności prowadzenia długiego konfliktu zbrojnego.

Stanowisko samego Hamasu jest na ten moment następujące: trwałe zawieszenia broni, całkowite wycofanie się wojsk izraelskich ze Strefy Gazy, rekonstrukcja obszaru oraz szeroka wymiana więźniów. Organizacja zapewnia jednak o woli współpracy, a po głosowaniu w ONZ w szybkim komunikacie powitała decyzję Rady Bezpieczeństwa z zadowoleniem.

Równocześnie w USA narastają kontrowersje związane z zaplanowanym na 24 lipca wystąpieniem Netanjahu w Kongresie przed połączonymi izbami amerykańskiego parlamentu. Byłoby to czwarte przemówienie „Bibiego” na Kapitolu. Ostatnie miało miejsce w 2015 r. w środku gorącej debaty wokół międzynarodowego porozumienia nuklearnego z Iranem. Premier Izraela do USA przyjechał po to, by storpedować ten kluczowy punkt bliskowschodniej układanki ówczesnego prezydenta Baracka Obamy. W przemówieniu, po tym jak odwołał się do spraw religijnych i pochwalił współpracę wojskową między USA a Izraelem, od razu rozpoczął krytykę układu. Wystąpienie trwało ok. 40 minut, a słowo „Iran” padło w nim ponad 100 razy. Wizyta Netanjahu w Waszyngtonie była organizowana z republikanami z Kongresu, z pominięciem Białego Domu. Całość zachowania premiera Izraela demokraci odczytali jako próbę wmieszania się w proces wyborczy w USA i zamiar ich politycznego osłabienia. Ówczesny wiceprezydent Joe Biden, z urzędu przewodniczący Senatu USA, zbojkotował nawet przemówienie izraelskiego premiera.

Blisko dekadę później bojkot na Kapitolu może zatoczyć jeszcze szersze kręgi. – Netanjahu to zbrodniarz wojenny. Nie powinien być zaproszony do wygłoszenia przemówienia w Kongresie. Z pewnością nie będę w tym uczestniczył – oświadczył senator Bernie Sanders, wciąż wpływowy w progresywnych środowiskach po lewej stronie amerykańskiej sceny politycznej. Podobne deklaracje złożyli też inni politycy demokratów, spekuluje się, że łącznie liczba takich kongresmenów może sięgnąć nawet ponad 100. Równocześnie jednak na Kapitolu toczą się dyskusje dotyczące ewentualnego wprowadzenia sankcji na Międzynarodowy Trybunał Karny (MTK) w odpowiedzi na wydanie przez ten sąd nakazu aresztowania Netanjahu. Przewidujący zamrożenie majątku sędziów w USA oraz restrykcje wizowe projekt przeszedł przez kontrolowaną przez republikanów Izbę Reprezentantów. W Senacie do porozumienia jednak daleko, a Biden zapowiedział, że nawet gdyby Kongres przyjął projekt, to on by go zawetował. ©℗