Afrykański Kongres Narodowy (ANC), rządzący krajem od upadku apartheidu, po raz pierwszy stracił większość w parlamencie.

Zgodnie z opublikowanymi w niedzielę oficjalnymi wynikami wyborów Afrykański Kongres Narodowy uzyskał 40,2 proc. głosów, co przekłada się na jedynie 159 z 400 miejsc w parlamencie. Oznacza to też, że ANC, który pięć lat temu uzyskał 57,5 proc., straci aż 71 mandatów i po raz pierwszy będzie musiał poszukać koalicjantów, żeby móc sprawować władzę. Co istotne, w RPA to parlament zwykłą większością głosów wybiera prezydenta, dlatego nie jest pewna przyszłość obecnego lidera ANC Cyrila Ramaphosy, który z pewnością nie może liczyć na poparcie byłego prezydenta Jacoba Zumy, którego nowe ugrupowanie Umkhonto we Sizwe (MK – Włócznia Narodu; nazwa nawiązuje do paramilitarnego zbrojnego skrzydła ANC działającego w czasie apartheidu) zdobyło 14,6 proc. głosów. W związku z tym Ramaphosa najpewniej zwróci się o poparcie do Aliansu Demokratycznego (DA) – głównej partii opozycyjnej, która z wynikiem 21,8 proc. będzie dysponować 87 mandatami.

Sęk w tym, że Alians Demokratyczny to partia kierowana i wspierana przez białą mniejszość, stanowiącą dziś mniej niż 10 proc. populacji. W RPA może dojść zatem do bezprecedensowej sytuacji od chwili upadku apartheidu. Dziś nastroje wewnątrz obozu Afrykańskiego Kongresu Narodowego i różnice, które narosły przez minione trzy dekady, doprowadziły do sytuacji, w której były prezydent Zuma zakwestionował wyniki wyborów, oskarżając ANC o fałszerstwa wyborcze. Wezwał wręcz do niepublikowania oficjalnych wyników wyborów, a fałszerstwa miały według niego dotyczyć 500 przypadków. Na razie jednak rząd odpiera zarzuty i zapewnia, że próby podważenia porządku konstytucyjnego spotkają się z właściwą odpowiedzią służb. – Ten moment w naszym kraju wymaga odpowiedzialnego przywództwa i konstruktywnego zaangażowania – stwierdził Ramaphosa.

Zuma wyklucza jakiekolwiek rozmowy z ANC, który podtrzymuje kandydaturę Ramaphosy na prezydenta. W związku z tym partia rządząca poinformowała w poniedziałek, że jest gotowa do rozmów z wszystkimi pozostałymi ugrupowaniami. Według przepisów parlament ma teraz dwa tygodnie na zorganizowanie posiedzenia i wybór prezydenta, którego musi poprzeć co najmniej 201 posłów. W historii RPA tylko w pierwszych latach po upadku apartheidu Afrykański Kongres Narodowy formalnie współrządził z reprezentowaną przez białą mniejszość Partią Narodową i byłym prezydentem Frederikiem Willemem de Klerkiem. Ostatnie dekady to jednak niepodzielna władza ANC, która cieszyła się poparciem na poziomie ponad 60 proc. (w 2004 r. było to prawie 70 proc.). Dziś – na fali wzrostu bezrobocia, nierówności społecznych i w obliczu częstych przerw w dostawie prądu – partia, która doprowadziła do upadku apartheidu, będzie musiała najprawdopodobniej podzielić się władzą z tymi, którzy w ogromnej mierze byli beneficjentami segregacji rasowej w kraju. ©℗

ANC szuka koalicjantów we wszystkich partiach