Prezydentowi Nausėdzie zabrakło w niedzielę zaledwie 85 tys. głosów, by zapewnić sobie reelekcję już w I turze głosowania.
Planowana na 26 maja II tura wyborów prezydenckich na Litwie powinna być czystą formalnością. Urzędujący prezydent Gitanas Nausėda, niegdyś związany z socjaldemokratami, zdeklasował w niedzielę konkurentów, zdobywając 44 proc. głosów. W dogrywce zmierzy się z centroprawicową szefową rządu Ingridą Šimonytė, na którą głosowało 20 proc. wyborców. W rejonie zdominowanym przez polską mniejszość wygrał prorosyjski kandydat Eduardas Vaitkus. Fiaskiem zakończyło się za to referendum w sprawie legalizacji podwójnego obywatelstwa. Stosunkowo najczęściej przeciwko zmianie głosowali… Polacy.
Sondaże nie pozostawiały złudzeń. Nausėda był żelaznym faworytem. Stąd politycy potraktowali je jak próbę przed czerwcowymi wyborami europejskimi i październikowymi parlamentarnymi. Jedni, jak Šimonytė, starali się o jak najlepszy wynik w imię dobrej pozycji startowej przed jesienią. Premierce się to udało; 20 proc. głosów to wynik lepszy od któregokolwiek sondażu sprzed wyborów, co potraktowała ona jak dobrą wróżbę na przyszłość. Chadeczce udało się przy tym wyraźnie pokonać altprawicowego antyszczepionkowca Ignasa Vėgėlėgo, któremu część badań dawała szansę na II turę. Inni politycy odpuścili beznadziejną walkę o stanowisko szefa państwa, by zaoszczędzić pieniądze na kolejne kampanie. Takiego wyboru dokonał lider Akcji Wyborczej Polaków na Litwie Waldemar Tomaszewski. W rezultacie duża część polskich wyborców zagłosowała na Vaitkusa.
W rejonie solecznickim, gdzie Polacy stanowią 76 proc. populacji, głosowało na niego 40 proc. mieszkańców. Vaitkus tymczasem nawoływał do wyjścia z Sojuszu Północnoatlantyckiego i Unii Europejskiej, zaangażował się w ruch antyszczepionkowy, proponował deportację mieszkającej w Wilnie liderki białoruskiej opozycji Swiatłany Cichanouskiej, a o wywołanie wojny rosyjsko-ukraińskiej oskarżał Stany Zjednoczone. Podobne wyniki, co w rejonie solecznickim, Vaitkus uzyskał w Wisagini, w której przeważają Rosjanie. Soleczniki i Wisaginia to dwa z trzech rejonów, w których urzędujący prezydent nie zajął pierwszego miejsca. Trzecim było Wilno, gdzie wyprzedziła go premier Šimonytė.W II turze zmierzą się prozachodni i proukraińscy kandydaci głównego nurtu. Polacy poprą przy tym raczej Nausėdę niż Šimonytė, która w rejonie solecznickim zajęła odległe szóste miejsce.
W dogrywce Nausėda zmierzy się z Ingridą Šimonytė
Nausėda zaczynał karierę jako socjaldemokrata, ale z biegiem lat przesunął się w stronę konserwatyzmu, sprzeciwiając się np. wprowadzeniu małżeństw jednopłciowych. W dziedzinie polityki zagranicznej z rządem Šimonytė dzieli go przede wszystkim postawa wobec Chin. Gabinet, zwłaszcza za sprawą wyraziście protajwańskiego szefa dyplomacji Gabrieliusa Landsbergisa, w pewnym momencie stał się w Chinach symbolem antypekińskiego zwrotu w Europie. Nausėda nawoływał do większej ostrożności w tej kwestii. Kohabitacja upłynęła też pod znakiem sporów kompetencyjnych, z których najpoważniejsze dotyczyły powołań dowódców i udziału prezydenta w posiedzeniach Rady Europejskiej. Nausėda starał się grać w tandemie z Andrzejem Dudą, zaś rządowi Šimonytė Polacy zawdzięczają zgodę na wykorzystanie litery W i polskich dwuznaków w zapisie nazwisk (spór o znaki diakrytyczne wciąż trwa).
Fiaskiem zakończyło się tymczasem równoległe referendum konstytucyjne. Propozycja dotyczyła legalizacji podwójnego obywatelstwa, o ile drugi paszport dotyczyłby państwa przyjaznego, należącego do NATO lub UE. Obecnie obywatel Litwy może mieć drugi paszport, jeśli należy do emigracji z czasów komunistycznych, urodził się w mieszanym związku lub obywatelstwo Litwy uzyskał w drugiej kolejności (co jest dość trudne). Zmiana w litewskiej konstytucji jest możliwa, jeśli poprze ją co najmniej połowa uprawnionych. Tak wysoko postawiony próg jest zaś trudny do pokonania. Chociaż 73 proc. głosujących poparło nowelizację, to udaremniła ją zbyt niska frekwencja. Wyniki były niemal identyczne jak w podobnym plebiscycie z 2019 r.
Zmiana otworzyłaby nowe możliwości dla mniejszości polskiej, jednak to Polacy stosunkowo najczęściej głosowali przeciwko. W rejonie solecznickim za legalizacją podwójnego obywatelstwa było 60 proc. głosujących – to najsłabszy wynik z 60 litewskich rejonów. – W tym rejonie mieszka wiele rodzin podzielonych granicą litewsko-białoruską – mówi DGP Aleksander Radczenko, wileński publicysta, doradca liberalnej szefowej Sejmu Viktorii Čmilytė-Nielsen. – Dla nich Polska to bardziej mit, a Białoruś – konkret. Mentalnie, tradycyjnie i rodzinnie są częściej w Mińsku niż w Warszawie – dodaje. Tymczasem nawet po zmianie przepisów nie dałoby się legalnie uzyskać paszportu Białorusi, ponieważ kraj ten nie został uznany za przyjazny. ©℗