Francuski prezydent podczas trzydniowej wizyty w Brazylii próbuje przekonać prezydenta Lulę da Silvę do zachodniej wizji wojny w Ukrainie. W tle pozostaje jednak jedna z kluczowych umów handlowych UE z krajami Ameryki Południowej.

Dojście do władzy w styczniu ub.r. Luli da Silvy miało być okazją dla Unii Europejskiej do zacieśnienia relacji nie tylko z Brazylią, lecz także z większością Ameryki Południowej. Na skutek tarć z jego poprzednikiem – Jairem Bolsonaro – państwa UE ostatecznie nie ratyfikowały umowy handlowej z Mercosurem, czyli blokiem czterech państw regionu – Brazylią, Argentyną, Paragwajem i Urugwajem. Powodem była odmowa zaprzestania wycinki amazońskiej puszczy prowadzonej pod rządami Bolsonaro, ale właściwie cały obszar brazylijskiej polityki klimatycznej był przedmiotem krytyki ze strony europejskich stolic. Po dojściu do władzy Luli Komisja Europejska wznowiła rozmowy dotyczące umowy handlowej, która mogłaby objąć bezcłową strefą 700 mln obywateli. Najpierw jednak umowę zablokował ustępujący prezydent Argentyny Alberto Fernández, który twierdził, że faworyzuje ona europejskie produkty. Wcześniej jednak odmowę ratyfikacji umowy zapowiedział Emmanuel Macron. Francja była największym sceptykiem podpisania porozumienia z Mercosurem, uważając, że doprowadzi ona do zalania europejskiego rynku tanią żywnością i produktami rolnymi z Ameryki Południowej. Krytykę Macrona wspierała także Polska, a Komisja Europejska ostatecznie zawiesiła negocjacje.

Wizyta prezydenta Francji w Brazylii miała być okazją do rozmów o potencjalnym porozumieniu handlowym, ale Pałac Elizejski stanowczo się z tego wycofał. – Można prowadzić interesy bez zawierania umów handlowych – skwitował Macron w rozmowie z dziennikarzami. Jego agenda obejmuje więc głównie najważniejsze wyzwania geopolityczne, w tym wojnę w Ukrainie i konflikt w Gazie oraz relacje dwustronne. Brazylia może odegrać bowiem kluczową rolę w negocjacjach pokojowych rosyjsko-ukraińskich, jeśli chodzi o poparcie krajów globalnego Południa, ale dziś opowiada się za jak najszybszym zakończeniem wojny, co wzbudza niepokój także Paryża. Gabinet Luli potępił rosyjską inwazję, ale krytycznie odnosi się zarówno do europejskich sankcji nakładanych na Kreml, jak i kwestii wsparcia wojskowego ze strony europejskich sojuszników Ukrainy. Równie wiele punktów spornych może się ujawnić w dyskusjach nad sytuacją w Strefie Gazy Lula już raz publicznie oskarżył Izrael o popełnienie zbrodni ludobójstwa na Palestyńczykach, co zawsze było odrzucane przez Francję szukającą bardziej spolegliwego języka. Wątpliwe, żeby Macronowi udało się rozerwać więzy brazylijsko-rosyjskie i przyciągnąć Lulę do unijnego stanowiska wobec obu konfliktów. Znacznie bardziej owocne wydają się dla Pałacu Elizejskiego rozmowy handlowe.

Macron chce przyciągnąć brazylijskie inwestycje do Francji, a do wzmocnienia partnerstwa gospodarczego obu państw ma dojść w tym roku na szczycie „Wybierz Francję”, podczas którego Paryż chce przyciągać zagraniczny kapitał. Oba kraje mają podjąć współpracę głównie w obszarze klimatu – Brazylia jest gospodarzem zarówno szczytu G20 jesienią, jak i szczytu klimatycznego COP30 w przyszłym roku. Ten obszar ma być także celem ekspansji francuskich firm w Brazylii. W wizycie prezydentowi Francji towarzyszy bowiem ok. 120 przedstawicieli krajowego biznesu, w tym dyrektorzy takich gigantów jak Airbus czy Carrefour, ale także start-upów, które działają w obszarze ekologii i klimatu. Dziś Francuzi są największym pracodawcą zagranicznym w Brazylii, a wartość ich bezpośrednich inwestycji w tym kraju sięga 40 mld euro – ostatnią z nich zapowiedział w marcu producent samochodów Stellantis na kwotę 5,6 mld euro.

Choć Pałac Elizejski określa trzydniowe tournée Macrona jako okazję do resetu w relacjach dwustronnych, to we Francji budzi ona zainteresowanie głównie grup rolników. Ci w ostatnich miesiącach wśród licznych postulatów podczas protestów wymieniali m.in. nadmierny eksport brazylijskiej wołowiny na krajowy rynek i prowadzone negocjacje z Mercosurem. Lula twierdzi, że jest gotów podpisać umowę handlową z UE, ale Francja nie wycofuje się ze swojego sprzeciwu. Biorąc pod uwagę kalendarz wyborczy, wątpliwe, żeby porozumienie z czterema krajami Ameryki Południowej udało się osiągnąć w tej kadencji unijnych instytucji, która zakończy się w lipcu. Macron natomiast w świetle protestów rolniczych nie chce rezygnować z protekcjonistycznych działań i zamierza oponować wobec porozumienia z Mercosurem, podobnie jak wobec przedłużenia liberalizacji handlu produktami rolnymi z Ukrainą. Jedyne zbliżenie jest spodziewane w obszarze polityki klimatycznej – ambicją Luli jest bowiem zamienienie miasta Belem, w którym odbywa się przyszłoroczny COP30, w stolicę krajowej zielonej transformacji i zapoczątkowanie tam procesów ochrony krajowych zasobów naturalnych. ©℗

Brazylia może odegrać istotną rolę w rozmowach o Ukrainie