Unijni liderzy są zdeterminowani, żeby przyjąć pakiet pomocy finansowej dla Ukrainy mimo wciąż możliwego sprzeciwu Węgier.

Dotychczasowa pomoc dla Ukrainy ze strony Unii kończy się w marcu tego roku. Propozycja przyjęcia czteroletniego pakietu pomocowego opiewającego na 50 mld euro była po raz pierwszy omawiana w gronie unijnych liderów w grudniu 2023 r., ale została zawetowana przez szefa węgierskiego rządu Viktora Orbána. Dzisiaj UE ma zamiar przełamać ponadmiesięczny impas i uchwalić wsparcie dla Ukrainy, choć może to nastąpić na nieco innych zasadach.

Orbán w centrum uwagi

Pierwotna i wciąż aktualna propozycja Komisji Europejskiej obejmuje znowelizowanie wieloletniego budżetu, a zatem zgodę musiałby na to wyrazić również Budapeszt. W pierwszej połowie stycznia z Budapesztu płynęły sygnały, że Orbán złagodził swoje stanowisko. Można było odnieść takie wrażenie także po poniedziałkowej wizycie jego szefa MSZ Pétera Szijjárty w ukraińskim Użhorodzie. Orbán zaproponował jednak przyznawanie Ukrainie pomocy rokrocznie z możliwością rewizji decyzji w zależności od wyników przeglądu dotychczasowego finansowania. Dla Brukseli taka opcja nie wchodziła w grę. Sytuację podgrzała niedzielna publikacja przez „Financial Times” doniesień o możliwym wstrzymaniu wszystkich środków z unijnego budżetu dla Węgier, jeśli Orbán podtrzyma weto.

Węgry może retorycznie wspierać Słowacja pod wodzą Roberta Ficy, który wielokrotnie zapowiadał wycofanie słowackiego wsparcia dla Ukrainy, krytykował unijne sankcje, a którego rząd pozwolił na wznowienie współpracy z Rosją na początku w sferze kultury. Wypowiedzi Ficy są jednak traktowane w UE głównie jak skierowane na użytek wewnętrzny. Ostatecznie szef słowackiego rządu ani razu nie zablokował decyzji unijnych liderów dotyczących Ukrainy z otwarciem negocjacji akcesyjnych włącznie, a dodatkowo podczas ubiegłotygodniowej wizyty w Użhorodzie zadeklarował wprost, że poprze pakiet pomocowy. Unijni liderzy są więc zgodni, żeby przyjąć pomoc makrofinansową dla Ukrainy przynajmniej w gronie 26 z 27 państw.

Nie wiadomo jednak, jaką formę przybierze nowa propozycja. W ostatnich tygodniach nieoficjalnie mówiło się o możliwości zagwarantowania przez krajowe budżety pożyczek dla Kijowa lub stworzenia oddzielnego funduszu, w którym partycypowałyby chętne państwa, ale wdrożenie tej ostatniej propozycji zajęłoby Wspólnocie zbyt wiele czasu. Ukraina zgromadziła co prawda równowartość 40 mld dol. w rezerwach walutowych, co – jak twierdzi prezes Narodowego Banku Ukrainy Andrij Pyszny – pozwoli utrzymać „przez jakiś czas” funkcjonowanie administracji państwowej i podstawowych świadczeń, ale w dłuższej perspektywie wydrenuje to krajowe zasoby. UE od początku wojny udzieliła Ukrainie pożyczek i dotacji na kwotę wartą 27,5 mld dol.

Czarny scenariusz

Równolegle do dyskusji o pomocy finansowej w UE narasta przekonanie o potrzebie zwiększenia potencjału militarnego Starego Kontynentu – tak dla państw członkowskich, jak i doraźnie na rzecz Ukrainy. Dla UE momentem zwrotnym stał się zarówno klincz w amerykańskim Kongresie, który wciąż nie wyraził zgody na tegoroczną pomoc wojskową dla Kijowa, jak i powrót na dobre do amerykańskiej polityki Donalda Trumpa, który bardzo krytycznie wypowiada się nie tylko o potencjalnym dalszym zaangażowaniu USA we wsparcie dla Ukrainy, ale przede wszystkim o roli Sojuszu Północnoatlantyckiego.

Na razie jednak jedynym pomysłem Brukseli na ożywienie pomocy wojskowej jest Europejski Instrument na rzecz Pokoju, z którego państwa dostają zwrot środków za sprzęt i broń zakupione i przekazane ukraińskiej armii. Środki finansowe z tego instrumentu nie są jednak zbyt duże – państwa UE przyjmowały transze od 500 mln do 1 mld euro, choć w pewnym momencie w grze było przyjęcie kilkuletniego planu jego finansowania. Komisarz ds. rynku wewnętrznego i usług Thierry Breton przygotowuje też projekt wzmocnienia europejskiego przemysłu obronnego, z którego mogłyby skorzystać także polskie firmy zbrojeniowe.

Dziś państwa unijne mają problem nawet z realizacją obietnicy dostarczenia do marca 1 mln sztuk amunicji Ukrainie, choć podczas dzisiejszego szczytu premierzy i prezydenci państw UE mają zapewnić, że wsparcie militarne będzie realizowane, nawet jeśli USA znacznie zredukują własną pomoc dla Kijowa. Jak mówił sekretarz stanu USA Antony Blinken, na froncie już widać efekty problemów z dostawami. – To decydujący i weryfikujący moment dla Europy. Musimy być gotowi do działania, aby bronić i wspierać Ukrainę niezależnie od tego, czego będzie potrzeba, i niezależnie od decyzji Ameryki – mówił ostatnio prezydent Francji Emmanuel Macron, na którego jest wywierana coraz większa presja w związku z niezbyt pokaźnym wsparciem militarnym dostarczonym dotychczas Kijowowi.

Francja, będąca drugą gospodarką UE, od lutego 2022 r. przekazała Ukrainie pomoc wojskową wartą zaledwie 500 mln euro. Krytykowane początkowo za opieszałość Niemcy dostarczyły wsparcie o wartości 17,1 mld euro, Wielka Brytania – 6,6 mld euro, a podium zamyka Polska ze wsparciem 3 mld euro. Presja na Macronie będzie rosnąć, o czym może świadczyć wczorajszy list otwarty opublikowany w „Financial Timesie”, nawołujący do stworzenia długoterminowego planu pomocy wojskowej dla Kijowa. Pod listem podpisali się szefowie rządów Czech, Danii, Estonii, Holandii i Niemiec, choć ich postulaty popiera właściwie cały region Europy Środkowej i Wschodniej z wyjątkiem Słowacji i Węgier. ©℗