Jest polityczna zgoda. Kijów może liczyć na zastrzyk finansowy – ok. 15 mld euro w ciągu najbliższych czterech lat.

Decyzja w sprawie przekazania Ukrainie zysków wypracowanych przez zamrożone rosyjskie aktywa zapadła na poniedziałkowym posiedzeniu Rady ds. Zagranicznych, ale nie została jeszcze formalnie przyjęta. To – jak informował szef unijnej dyplomacji Josep Borrell – ma nastąpić na kolejnym spotkaniu ministrów spraw zagranicznych „27”, które jest zaplanowane na 19 lutego.

3 mld euro rocznie

Państwa członkowskie wraz z grupą G7 dyskutują od 2022 r. na temat zablokowanych ok. 300 mld euro aktywów rosyjskiego banku centralnego, z czego ok. 200 mld euro w Europie. W obliczu dużych wątpliwości banków i instytucji finansowych na wiele miesięcy sprawa ta utknęła w martwym punkcie, ale w grudniu ub.r. Komisja Europejska przedstawiła oficjalną propozycję wykorzystania zysków wypracowanych od tego czasu przez ten majątek. Według szacunków Brukseli dochody z unieruchomionych środków na terenie UE to ok. 3 mld euro rocznie, a przygotowywane regulacje dotyczą najbliższych czterech lat. Łącznie – licząc od momentu zamrożenia – przez kolejne cztery lata Ukraina mogłaby otrzymać mniej więcej 15 mld euro.

Większość z zamrożonych w Europie 200 mld euro należących do banku centralnego Rosji była w dyspozycji belgijskiej izby rozliczeniowej Euroclear. Pomysł KE opiera się na tym, żeby te zyski zostały przelane na odrębne rachunki w ramach unijnego budżetu i stamtąd trafiły do Ukrainy.

Choć jest polityczna zgoda na taki krok, to wciąż najwięksi gracze, jak Niemcy, Francja i Włochy, mają obawy, że może to rzutować na strefę euro i przyczynić się do obniżenia zaufania inwestorów do wspólnej europejskiej waluty. Teraz wszystkie wątpliwości – jak zapowiedział Borrell – mają zostać rozwiane w toku prac ambasadorów państw członkowskich. Najbliższe z nich odbędą się dziś, ale wątpliwe, żeby doszło do sfinalizowania prac na tym etapie.

Rosja już zapowiedziała działania odwetowe, które mogą obejmować jeszcze trudniejsze zasady wyjścia z jej rynku zachodnich korporacji. Wciąż bowiem na terenie Rosji działa – według szacunków ukraińskiego KSE Institute – co najmniej 1616 europejskich firm.

13. pakiet w przygotowaniu

Równolegle do dyskusji na temat wykorzystania zamrożonych rosyjskich aktywów do odbudowy Ukrainy uzgadniany jest 13. pakiet sankcji przeciwRosji. Ostatnie z przyjętych koncentrowały się na embargu na handel diamentami, co było przedmiotem prawie dwuletnich debat w ramach UE. Obecne dyskusje są jednak na razie na wstępnym etapie, a ich finalizacja według naszych informacji jest planowana w okolicach drugiej rocznicy rosyjskiej inwazji.

Problem w tym, że państwa członkowskie powoli wyczerpują już swoje możliwości sankcyjne – większość spektakularnych kroków obejmujących embargo na handel kolejnymi surowcami energetycznymi czy wspomniane zamrożenie aktywów i wykluczenie rosyjskich banków z systemu SWIFT została sfinalizowana w pierwszym roku wojny. Teraz najnowszy pakiet prawdopodobnie rozszerzy listę towarów objętych zakazem handlu.

Prawdopodobnie, bo wciąż nie ma oficjalnej propozycji KE odnośnie do 13. pakietu, a dyskusje toczą się wokół pomysłów poszczególnych państw członkowskich. I tu, podobnie jak przez cały okres sankcyjnych debat, najbardziej ambitne propozycje składają państwa bałtyckie i Polska. W najnowszym pakiecie kraje naszego regionu zaproponowały wprowadzenie zakazu importu LNG oraz aluminium z Rosji, wstrzymanie współpracy naukowej oraz dodanie części służących do produkcji dronów do listy towarów objętych zakazem eksportu.

Co prawdopodobnie nie znajdzie się w najnowszym pakiecie? Postulowane przez część naszego regionu sankcje przeciw rosyjskiemu sektorowi nuklearnemu, w tym rosyjskiemu gigantowi Rosatom, który jest w trakcie budowy dwóch nowych reaktorów na Węgrzech. Rząd Viktora Orbána stale sprzeciwia się nakładaniu nowych obostrzeń i twierdzi, że są one nieskuteczne. Budapeszt może liczyć od października ub.r. na sojusznika w swojej prorosyjskiej polityce – Słowację rządzoną przez ugrupowanie Roberta Ficy. Bratysława nie tylko wznowiła kulturalną współpracę z Moskwą, lecz także zamierza wstrzymać jakąkolwiek pomoc wojskową na rzecz Ukrainy oraz sprzeciwić się potencjalnej akcesji Kijowa do NATO. ©℗