Rosjanie znów wystrzelili w stronę ukraińskich miast niemal 100 rakiet. Próbują w ten sposób ustalić położenie zestawów przeciwlotniczych i przeciążyć ich operatorów.

Wtorek przyniósł drugi w ciągu pięciu dni zmasowany atak rakietowy na ukraińskie miasta. O poranku Rosjanie wystrzelili w stronę południowego sąsiada 99 rakiet i 35 dronów kamikaze. Poprzedni taki atak miał miejsce 29 grudnia 2023 r. i był największy w historii tej wojny. Wówczas Ukraińcy musieli się zmierzyć ze 158 celami latającymi: 122 rakietami i 36 bezzałogowcami. W piątek zginęło 39 osób, w tym 28 kijowian. Wczorajsze, być może wciąż niepełne, dane mówią o czterech ofiarach śmiertelnych, w tym trzech w Kijowie i jednej w Charkowie. Dwie z nich to starsze kobiety, pamiętające czasy II wojny światowej. „Forbes” wyliczył, że wczorajsza salwa kosztowała Rosjan 620 mln dol.

Ukraińska stolica nieprzypadkowo stała się głównym celem ataków – i przyznają to sami agresorzy piórem propagandowych blogerów wojskowych. Wokół Kijowa jest zgromadzona największa liczba nowoczesnych zestawów obrony przeciwlotniczej (OPL), w tym amerykańskie zestawy Patriot. Taktyka zmasowanych uderzeń rakietowych, także z wykorzystaniem fałszywych celów, ma przeciążyć obronę przeciwlotniczą i ujawnić miejsca jej rozmieszczenia. Także dlatego rakiety i drony bywają wystrzeliwane falami. Pierwsza ma pokazać Rosjanom, gdzie znajdują się w danym momencie stanowiska OPL. Kolejne fale rakiet wszystkich dostępnych Kremlowi typów są wystrzeliwane już z uwzględnieniem tej wiedzy. Mimo to na razie Moskwie nie udało się przełamać obrony przeciwlotniczej. Większość pocisków jest strącana przez Ukraińców, choć rosyjski resort obrony podawał wczoraj, że „wszystkie obiekty zostały trafione” i „cel uderzenia został osiągnięty”.

Według głównodowodzącego Sił Zbrojnych Ukrainy, gen. Wałerija Załużnego, jego ludziom udało się wczoraj zniszczyć w powietrzu 72 z 99 pocisków, w tym wszystkie 10 kindżałów i wszystkie 3 kalibry. Dzięki temu obiekty infrastruktury, w tym elektrownie, zazwyczaj pozostają nietknięte. To odróżnia sytuację od tej sprzed roku, gdy powtarzające się od wczesnej jesieni ataki na elektrownie zmusiły władze w Kijowie do wprowadzenia na niemal całą zimę grafików planowych wstrzymań dostaw energii elektrycznej. Wczoraj problemy z prądem dotknęły 250 tys. odbiorców, ale dostawy szybko wznawiano. Skutkiem ubocznym skuteczności OPL są szczątki rakiet spadające na obiekty cywilnej infrastruktury. Wczoraj w Kijowie i na jego przedmieściach uszkodziły one bloki mieszkalne (w jednym z nich, według danych z południa, rany odniosło 49 osób, a jedna zginęła), supermarket i targowisko miejskie, a także 60 samochodów. Ucierpiało mieszkanie szefowej liberalnej partii Głos Kiry Rudyk. Alarm powietrzny w stolicy trwał sześć godzin. Jeden z pocisków nie doleciał nad Ukrainę, lecz spadł na domy w Pietropawłowce w obwodzie woroneskim. Tam rannych nie odnotowano.

Ukraińskie władze starają się wykorzystać zmasowane ataki Rosjan jako argument na rzecz przyspieszenia dostaw broni. Szef dyplomacji Dmytro Kułeba zaproponował wczoraj listę możliwych do wykonania kroków: przyspieszenie dostaw systemów OPL i pocisków do nich, przekazanie bezzałogowców bojowych oraz rakiet o zasięgu przekraczającym 300 km, zezwolenie na wykorzystanie zamrożonych Rosji aktywów do pomocy Ukrainie oraz izolację rosyjskich dyplomatów w zachodnich stolicach i organizacjach międzynarodowych.

„Terrorystyczny reżim w Moskwie musi sobie uświadomić, że wspólnota międzynarodowa nie będzie przymykać oczu na zabójstwa cywilów i niszczenie cywilnej infrastruktury Ukrainy” – napisał Kułeba. O przyspieszenie dostaw środków OPL zaapelował prezydent Litwy Gitanas Nausėda, a władze brytyjskie już po 29 grudnia zapowiedziały przekazanie setek pocisków do takich zestawów. „Noworoczne święta się skończyły i Zachód powinien działać teraz” – napisał prezydent Łotwy Edgars Rinkēvičs.

Polscy wojskowi podnieśli dwie pary myśliwców F-16 i amerykański tankowiec powietrzny. „Około godziny 5.45 wystartowała amerykańska para stacjonująca w bazie w Łasku, a około godz. 6.15 polska para z bazy w Krzesinach” – podało Dowództwo Operacyjne Sił Zbrojnych. Podczas poprzedniego ostrzału, 29 grudnia, jeden z rosyjskich pocisków manewrujących na niemal 3 min wleciał w polską przestrzeń powietrzną. Ukraina, podobnie jak po piątkowych atakach, zareagowała artyleryjskim ostrzałem rosyjskiego Biełgorodu. Do ataku na położone 30 km od granicy miasto wykorzystano zestawy Wilcha, będące lokalną przeróbką radzieckiego systemu Smiercz. Dwie osoby zostały ranne. ©℗