Po trzech latach negocjacji UE przyjęła nowy pakt o migracji i azylu. Państwa zmagające się z kryzysem migracyjnym będą mogły prosić o wsparcie członków UE, którzy zostaną zobowiązani przyjąć określoną liczbę migrantów lub zaoferować pomoc finansową.

Porozumienie w sprawie paktu o migracji i azylu, który reguluje unijne podejście do migracji, osiągnięto wczoraj. Nie oznacza to jednak końca problemów migracyjnych dla państw UE, zwłaszcza w obliczu zbliżających się wyborów do PE.

W kryzysie przyjmowanie migrantów lub pieniądze

Najbardziej newralgicznym punktem paktu jest mechanizm solidarnościowy, który zakłada, że jeśli dane państwo znajdzie się w sytuacji kryzysowej, to pozostałe państwa muszą przyjąć określoną liczbę migrantów albo dać kontrybucję finansową lub innego rodzaju wsparcie. Do wiadomości publicznej nie będą podawane informacje o tym, które kraje i w jaki sposób będą wnosić swoje kontrybucje. Według Brukseli ujawnienie takich informacji może być czynnikiem, który przyciąga migrantów do krajów znajdujących się w stabilnej sytuacji. Mechanizm będzie uruchamiany głównie przez państwa. Kryzys jest definiowany trzystopniowo: jako masowy napływ migrantów, wywołany siłą wyższą (wojna, zmiany klimatu) oraz będący wynikiem instrumentalizacji migracji (jak w przypadku kryzysu na granicy polsko-białoruskiej). Jest ogłaszany maksymalnie na 12 miesięcy, a podczas jego trwania państwa będą miały pełną decyzyjność co do formy pomocy. Wówczas też będą obowiązywały awaryjne procedury graniczne, które znacznie zaostrzają kontrole na granicach UE. Żeby przeciwdziałać kryzysowi kraje Południa, które są prawie zawsze krajami pierwszego kontaktu, wprowadzą bardziej rygorystyczne procedury azylowe i otrzymają szersze uprawnienia do odsyłania z powrotem migrantów, którym nie będzie przysługiwało prawo do azylu. Wnioski o azyl mają być rozpatrywane szybciej, a w momencie przybycia od migrantów (w tym dzieciom od 6. roku życia) będą pobierane obrazy twarzy i odciski palców. Wszyscy będą też musieli przejść kontrolę bezpieczeństwa i zdrowia. Kontrowersje budzi łączenie rodzin – w nowych przepisach uznano, że rodzeństwo nie będzie objęte mechanizmem łączenia rodzin, tj. jeśli jeden członek rodzeństwa otrzyma azyl, to nie będzie to stanowiło podstawy do nadania azylu drugiemu członkowi rodzeństwa.

Nowe przepisy zakładają też ochronę granic zewnętrznych UE. Do tego stopnia, że będzie można z pieniędzy unijnych budować mury, płoty i wszelkiego rodzaju „twardą” infrastrukturę graniczną, na co bardzo niechętnie patrzyła podczas kryzysu na granicy polsko-białoruskiej komisarz UE ds. wewnętrznych Ylva Johansson.

Cała Europa patrzy na migrację

Przepisy budzą kontrowersje na całym kontynencie, choć z różnych względów. Polska opozycja uważa, że Polacy będą zmuszeni do przyjmowania nielegalnych migrantów, choć mechanizm wyraźnie zakłada, że będzie możliwość wpłat finansowych. Problemy ma Emmanuel Macron, który zmaga się z kryzysem po przyjęciu przepisów zaostrzających politykę migracyjną. Nowe prawo zmniejsza liczbę apelacji przy ubieganiu się o azyl i przyspieszenie odsyłania migrantów niemających prawa do azylu oraz ogranicza dostęp cudzoziemców do świadczeń socjalnych. Kluczowe jest uzależnienie świadczeń socjalnych od spędzenia w kraju pięciu lat lub 30 miesięcy dla zatrudnionych. Opozycja oskarża Macrona o realizację „preferencji narodowych” dających pierwszeństwo świadczeń dla Francuzów, co jest realizacją agendy Marine Le Pen.

Migracja budzi też spory w Holandii, gdzie antyimigracyjna Partia Wolności wygrała wybory parlamentarne i zapowiedziała twardy kurs wobec nielegalnej migracji. Rządzący we Włoszech Bracia Włosi z Giorgią Meloni na czele również opowiadają się za zdecydowanym ograniczeniem migracji do Europy, podobnie jak Szwecja oraz niebędąca już częścią UE Wielka Brytania. W całej Europie rosną na znaczeniu partie populistyczne lub skrajnie prawicowe z otwarcie antymigracyjnymi programami. Znaczne wzrosty poparcia odnotowują chociażby Alternatywa dla Niemiec, Szwedzcy Demokraci, Zjednoczenie Narodowe we Francji czy Wolnościowa Partia Austrii.

Unijny mainstream w obawie przed potencjalnym sukcesem skrajnej prawicy w czerwcowych wyborach do PE próbował za wszelką cenę dopiąć dość restrykcyjne przepisy migracyjne, żeby wytrącić oręż z rąk prawicowych partii, których podejście do migracji podziela coraz więcej społeczeństw w UE. Teraz Bruksela i PE będą musiały zmagać się z dużą krytyką organizacji pozarządowych. Część z nich, jak Amnesty International czy Save the Children, podkreśla, że pakt może naruszać prawa dzieci przez rozdzielanie rodzeństw, a gwarancje osób ubiegających się o ochronę będą ograniczone. Nie wiadomo też, czy na mocy paktu organizacje ratujące migrantów na morzu będą traktowane jako „wrogie podmioty niepaństwowe odpowiedzialne za instrumentalizację” migracji, dlatego PE wnioskuje o doprecyzowanie przepisów w tym zakresie. List otwarty krytykujący pakt podpisało ponad 50 organizacji non profit.

Mimo wszystko UE udało się uniknąć porażki. Na razie jednak osiągnięte zostało tylko porozumienie polityczne między państwami członkowskimi, PE i Komisją. Nowe przepisy zaczną obowiązywać dopiero, gdy zostaną formalnie przyjęte przez europosłów oraz rządy krajów członkowskich. A to spodziewane jest w pierwszej połowie przyszłego roku. KE chce przyjęcia i wdrożenia paktu przed wygaśnięciem jej mandatu, czyli przed wyborami do PE zaplanowanymi na czerwiec. ©℗