Stałe finansowanie na poziomie 5 mld euro rocznie przez cztery lata ma pomóc państwom członkowskim kupować sprzęt i broń dla Kijowa, ale zdecydowane „nie” mówi Budapeszt.

Od początku rosyjskiej agresji państwa członkowskie UE, które chciały przekazywać Ukrainie broń, amunicję i sprzęt wojskowy, mogły to robić na podstawie własnych zapasów. Już w pierwszych miesiącach Komisja Europejska zdecydowała jednak, że bazę finansową do tego typu operacji będzie stanowić Europejski Instrument na Rzecz Pokoju. Państwo, które przekazało broń i sprzęt z własnych zapasów, mogło bowiem domagać się zwrotu kosztów właśnie ze wspomnianego funduszu. Od początku rosyjskiej agresji UE zwiększyła sam instrument o 4 mld euro – zazwyczaj w transzach po 0,5 mld euro lub 1 mld euro. Każdorazowo jednak wymagało to jednomyślnej zgody wszystkich państw członkowskich. W czwartek natomiast szef unijnej dyplomacji Josep Borrell zaproponował długoterminowe zabezpieczenie funkcjonowania funduszu i sposobu finansowania zakupów zbrojeniowych na rzecz Kijowa.

Zgodnie z jego propozycją państwa członkowskie UE miałyby przeznaczać rokrocznie 5 mld euro przez najbliższe cztery lata, co w sumie dałoby 20 mld euro. Mechanizm byłby dokładnie taki sam – państwa otrzymywałyby zwrot kosztów sprzętu przekazanego ze swoich zasobów. Celem Brukseli jest jednak uniknięcie przeciągających się dyskusji na temat kolejnych pakietów, które zazwyczaj były blokowane przez jedno państwo – Węgry.

Analogicznie mechanizm taki został ustalony w kontekście pomocy makrofinansowej. UE od początku wojny przekazywała Ukrainie pieniądze, które miały pokryć bieżące potrzeby państwa ukraińskiego, w tym działanie aparatu administracyjnego czy możliwość wypłacania podstawowych świadczeń społecznych, ale i te pieniądze były często blokowane przez Budapeszt. Ostatecznie na mocy porozumienia między Brukselą a Waszyngtonem państwa członkowskie zatwierdziły wsparcie makrofinansowe w wysokości 18 mld euro na cały bieżący rok. Mechanizm był długo blokowany przez Budapeszt, którego przekonały dopiero naciski administracji Joego Bidena i wszystko na to wskazuje, że być może i tym razem potrzebna będzie większa presja na rząd Viktora Orbána, który już w czwartek dość stanowczo przedstawił swoje oczekiwania.

Węgry są skłonne poprzeć przyznanie łącznie 20 mld euro w ciągu czterech lat na sfinansowanie zakupów broni, jeśli Ukraina usunie węgierski bank OTP z listy przedsiębiorstw, które sponsorują rosyjską wojnę. Lista opublikowana kilka miesięcy temu przez Kijów obejmuje spółki, które po wybuchu rosyjskiej agresji w lutym ubiegłego roku nie wycofały się z działalności na terytorium Rosji. Argumentem Węgier i kilku innych państw, których krajowy biznes pozostał w Rosji, jest to, że wyjście z rosyjskiego rynku jest dziś znacznie utrudnione, a zamknięcie działalności wiąże się ze żmudną procedurą, której powodzenie jest uzależnione od rosyjskich władz. Budapeszt twierdzi, że to wystarczający powód, żeby Kijów usunął największy komercyjny węgierski bank z listy i ma zamiar blokować przyznanie 5 mld euro rocznie na finansowanie zakupów zbrojeniowych na rzecz Ukrainy.

– Nie możemy negocjować nowego zobowiązania finansowego z Europejskiego Instrumentu na Rzecz Pokoju przed rozwiązaniem sprawy OTP – mówił po czwartkowej Radzie ds. Zagranicznych szef węgierskiej dyplomacji Péter Szijjártó. Na razie jednak nie płyną żadne sygnały, jakoby Kijów miał zrewidować swoją listę, która wciąż ma wymiar bardziej symboliczny i nie wiąże się z procesem przyjmowania sankcji przez UE.

Choć węgierski sprzeciw był zdecydowanie najsilniejszy, a Budapeszt wprost wskazał, jaka jest jego cena przyjęcia nowego pakietu pomocy wojskowej, to nie wszystkie pozostałe państwa z entuzjazmem odniosły się do propozycji szefa unijnej dyplomacji. Kraje „oszczędne”, w tym Holandia i Austria, ale też Francja, twierdzą bowiem, że ustalenie tak konkretnej kwoty w perspektywie czteroletniej jest przedwczesne. Bruksela uspokaja jednak, że chodzi o elastyczną możliwość wydawania tych środków – poszczególne kwoty wsparcia będą bowiem zależne od tego, ile oraz jakiego rodzaju sprzętu i broni będą chciały przekazać państwa członkowskie. A to ma być uzależnione od bieżących wydarzeń i zgłaszanego przez Kijów zapotrzebowania. Do tego pakietu Bruksela chciałaby włączyć również większe gwarancje gospodarcze dla Ukrainy, które miałyby objąć nieco mniejszą kwotę niż obecnie, bo 50 mld euro w perspektywie czterech lat, czyli ok. 12,5 mld euro rocznie. Długoterminowe zabezpieczanie interesów Ukrainy to pokłosie wyczerpujących się również środków z wieloletniego budżetu – KE zaproponowała także jego rewizję, domagając się od państw członkowskich dodatkowo prawie 70 mld euro, z czego wspomniane 50 mld euro ma pokryć potrzeby finansowe Ukrainy. Również ten pakiet związany z rewizją budżetową bojkotują obecnie Węgry.

Największymi orędownikami przyznania długoterminowego finansowania zakupów zbrojeniowych na rzecz Kijowa są państwa bałtyckie i Polska. Sprzeciw Węgier i opór sceptycznych państw będzie próbowała przezwyciężyć prezydencja hiszpańska w wakacje. ©℗

Do podjęcia decyzji potrzebna jest jednomyślność