W oficjalnych komunikatach ChRL wspiera swoich rosyjskich sojuszników. Chiński biznes jest jednak coraz bardziej ostrożny.

Ambasador Chin przy Unii Europejskiej Fu Cong zasugerował, że Pekin mógłby wesprzeć ukraińskie dążenia do odzyskania integralności terytorialnej w granicach z 1991 r. Zapytany przez Al-Dżazirę o ambicje Kijowa – uwzględniające przywrócenie kontroli nad Krymem – powiedział, że „nie widzi przeciwwskazań”. To pierwszy raz, kiedy ChRL sugeruje taką możliwość. Choć jeszcze w kwietniu ambasador Chin we Francji Lu Shaye mówił na antenie telewizji LCI, że sprawa anektowanego Krymu „nie jest taka prosta”, a półwysep „początkowo był rosyjski”.

Komentarze chińskiego dyplomaty pojawiły się zaledwie kilka dni po nieudanym puczu Grupy Wagnera w Rosji. W przeciwieństwie do państw Zachodu Pekin na bunt Jewgienija Prigożyna zareagował z opóźnieniem. „To sprawa wewnętrzna Rosji” – brzmiał oficjalny komunikat ministerstwa spraw zagranicznych ChRL. Opublikowany został już po tym, jak założyciel prywatnej armii zgodził się zakończyć powstanie przeciwko Kremlowi. Władze Chin podkreśliły jednocześnie, że „jako sąsiad i strategiczny partner wspierają Moskwę w dążeniach do utrzymania stabilności w kraju”.

Opóźniona reakcja zdaje się odzwierciedlać zakłopotanie władz Państwa Środka. I obawę o konsekwencje weekendowych wydarzeń dla Pekinu. „Xi Jinping nie może być zadowolony z niekończącej się serii niepowodzeń Władimira Putina, które osłabiają kluczowego sojusznika Pekinu w konfrontacji z Zachodem” – przekonywał w opinii dla Bloomberga chińsko-amerykański politolog Minxin Pei. Ale istotna jest także pozycja samego Xi. W marcu komunistyczny przywódca został co prawda wybrany na trzecią kadencję na stanowisku przewodniczącego. Nie jest jednak jasne, czy ma całkowitą kontrolę nad chińskimi siłami zbrojnymi. Określając Xi mianem dyktatora, prezydent Stanów Zjednoczonych Joe Biden stwierdził w ubiegłym tygodniu, że chiński przywódca nie wiedział, że balon szpiegowski, który unosił się w lutym nad USA, zboczył z kursu. – To, co wydarzyło się w Rosji, wzmacnia przesłanie, że Xi musi utrzymać bardzo ścisły nadzór nad wojskiem i pozostać wobec niego podejrzliwym – komentował dyrektor Institute on Global Conflict and Cooperation na Uniwersytecie Kalifornijskim Tai Ming Cheung.

Dlatego ograniczona była również reakcja chińskich mediów. Oficjalny przekaz był prosty: w Rosji nic się nie stało. „Incydent nie wywołał poważnych zaburzeń w rosyjskim społeczeństwie, a życie ludzi w Moskwie i poza nią zostało jedynie lekko zakłócone” – przekazała w niedzielę państwowa agencja prasowa Xinhua. Nacjonalistyczny dziennikarz Hu Xijin napisał w mediach społecznościowych o swoich obawach dotyczących sytuacji na Kremlu. Wpis szybko usunął. W poniedziałek wieczorem w kontrolowanej przez rząd gazecie „Global Times” (do 2021 r. był jej sekretarzem z ramienia Partii Komunistycznej) był już bardziej ostrożny. „Zdolność Putina do wybrnięcia z sytuacji tak szybko i bez większych problemów pokazuje, że wciąż ma do dyspozycji wiele możliwości” – stwierdził. Dodając, że „Zachód celowo nie docenił zdolności Kremla do radzenia sobie w tak skomplikowanych okolicznościach”.

Ale w ubiegły weekend oddech wstrzymali też chińscy przedsiębiorcy. Kiedy wagnerowcy maszerowali w kierunku Moskwy, biznesmeni z południowych Chin dzwonili do fabryk, by te wstrzymały dostawy towarów do Rosji. Choć bunt został szybko zażegnany, eksporterzy pozostają ostrożni. I kwestionują dalsze relacje handlowe z Moskwą. – Niektórzy wolą pozostać na uboczu. Nie są pewni, co wydarzy się później – tłumaczył w rozmowie z Reutersem Shen Muhui, szef organizacji handlowej zrzeszającej firmy z południowej prowincji Fujian w Chinach.

Oznaki ostrożności pojawiają się nawet w sektorze energetycznym, który napędzał wzrost handlu między Rosją a Chinami po wybuchu wojny w Ukrainie. Pekin od początku inwazji kupił od Moskwy surowce energetyczne za ponad 95 mld dol. Jednak zbyt duże uzależnienie się od Rosji w zakresie dostaw energii niesie za sobą ryzyko: analitycy banku inwestycyjnego RBC Capital Markets stwierdzili w niedzielnej nocie do klientów, że groźba niepokojów społecznych w Rosji musi być teraz uwzględniana w analizach rynku ropy na drugą połowę roku.

Państwowe spółki energetyczne w Chinach twierdzą, że jest zbyt wcześnie na komentarze i unikają pytań o nowe inwestycje w Rosji. – Jeśli Moskwa przegra wojnę lub dojdzie do przetasowań na scenie politycznej, chińscy inwestorzy znajdą się w bardzo niepewnej sytuacji – komentowała na łamach Reutersa Michal Meidan z Oxford Institute for Energy Studies.

Jej zdaniem dystans wobec Kremla zachowuje również chińska administracja. Pekin – mimo nacisków ze strony Moskwy – nie podpisał jeszcze umowy na nowy gazociąg łączący oba kraje.

Po 24 lutego 2022 r. Rosja stała się najszybciej rozwijającym się partnerem handlowym Chin na świecie. Władze Państwa Środka zwiększyły wykorzystanie juana w handlu z Moskwą, wskazując, że może służyć jako alternatywa dla dolara. Dwustronna wymiana handlowa między państwami warta była ponad 93,8 mld dol. w okresie od stycznia do maja 2023 r.

To wzrost o 40,7 proc. w porównaniu z tym samym okresem rok wcześniej – wynika z opublikowanych na początku czerwca danych chińskiej administracji celnej. W tym samym czasie chiński eksport do Rosji wyniósł 42,96 mld dol. (wzrost o 75,6 proc. w porównaniu z 2022 r.).

Pekin w obliczu wojny ma kluczowe znaczenie dla rosyjskiej gospodarki.

Tylko że handel Chin ze Stanami Zjednoczonymi czy Unią Europejską – najważniejszymi sojusznikami władz w Kijowie – sprawia, że Rosji władze Państwa Środka takiej wagi nie przypisują. ©℗