Stosunki z Chinami będą zależały od tego, w jaki sposób Pekin będzie traktował Tajwan – z takim przesłaniem na trzydniowe spotkanie G7 w Japonii wszedł szef unijnej dyplomacji.

Po serii spotkań przedstawicieli unijnych instytucji i państw członkowskich z chińskimi władzami rozpoczęły się trzydniowe rozmowy w gronie G7. Unia Europejska (oraz oddzielnie Francja, Niemcy i Włochy) wraz z USA, Kanadą, Japonią, Wielką Brytanią będą omawiać bieżące wyzwania geopolityczne, w tym relacje z Chinami w kontekście rosyjskiej agresji na Ukrainę. Rozpoczęte wczoraj rozmowy były również pierwszą okazją do konfrontacji stanowisk po kontrowersyjnej wypowiedzi prezydenta Francji Emmanuela Macrona, który po spotkaniu z chińskim przywódcą Xi Jinpingiem zakwestionował bezwarunkowe wspieranie Tajwanu.

Ewentualne wątpliwości co do tego, czy w sprawie Tajwanu Unia będzie mówić jastrzębim językiem szefowej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen, czy raczej spolegliwym tonem Macrona, rozwiał szef unijnej dyplomacji na początku ministerialnego spotkania G7. Josep Borrell ze względu na zakażenie się koronawirusem nie złożył planowanej od kilku tygodni wizyty w Pekinie, a w rozmowach szefów MSZ państw G7 bierze udział zdalnie. W wystąpieniu otwierającym spotkanie szef unijnej dyplomacji zaznaczył, że stosunki między Chinami a Europą będą uzależnione od tego, w jaki sposób Pekin będzie prowadził politykę wobec Tajwanu. – Wszystko, co będzie działo się w Cieśninie Tajwańskiej, będzie dla nas bardzo znaczące – mówił Borrell.

Choć Hiszpan zapewniał, że Bruksela chce utrzymać otwartą komunikację z Pekinem, a nawet nawiązać z nim współpracę, to jego wypowiedź jest kolejnym zarysowaniem granic potencjalnej kooperacji między UE a Chinami. Pierwszą z takich granic zarysował już wcześniej wraz z von der Leyen, a jest nią przekazywanie broni i sprzętu wojskowego przez Pekin dla rosyjskiej armii prowadzącej wojnę z Ukrainą. Drugą granicą, o którą szczególnie zabiegają Stany Zjednoczone, ma być potencjalna agresja i użycie siły przez Pekin w Cieśninie Tajwańskiej. Według naszego źródła w KE otoczenie von der Leyen od momentu zakończenia wizyty przewodniczącej w Pekinie zajmowało się głównie gaszeniem pożarów po – jak zaznacza – „niefortunnej wypowiedzi” Macrona.

Oliwy do ognia dolało rozpoczęcie przez Chiny ćwiczeń w okolicach Tajwanu tuż po odlocie samolotu, którym podróżowali wspólnie von der Leyen z Macronem. Manewr ten chińskie władze poniekąd powtórzyły, wystrzeliwując satelitę pogodowego w dniu rozpoczęcia rozmów ministerialnych G7 w japońskim kurorcie Karuizawa. Pekin wprowadził wczoraj zakaz lotów na północ od Tajwanu ze względu na możliwość spadania szczątków wystrzelonej rakiety – początkowo aż do wtorku, kiedy zostaną zakończone rozmowy ministrów G7, jednak po protestach władz w Tajpej skrócono zakaz do 27 minut wczorajszego poranka. – Nie jest to żadne nadzwyczajne działanie, spodziewamy się podobnych ruchów i sygnałów ze strony Pekinu także w przyszłym miesiącu – stwierdził w rozmowie z nami jeden z unijnych dyplomatów. A na przyszły miesiąc jest zaplanowany szczyt G7 z udziałem szefów państw i rządów. Rozpoczęte wczoraj rozmowy przygotowują wydarzenie, które odbędzie się 19–21 maja w Hiroszimie.

Obawy o możliwe działania militarne wymierzone w Tajwan podsyca głównie Japonia, która podkreśla, że Pekin nie tylko postrzega Tajwan jako terytorium chińskie, lecz także zapowiada użycie siły, żeby taki stan rzeczy ukonstytuować. Europa po słowach Macrona mogła jawić się Japonii i USA jako niezbyt przewidywalny partner w tej układance. Jednak o tym, jakie może być potencjalnie nastawienie UE do współpracy z Państwem Środka, można było wnioskować już w piątek, kiedy swoją wizytę w Pekinie kończyła szefowa niemieckiej dyplomacji Annalena Baerbock. Szefowa niemieckiego MSZ podkreśliła, że jakakolwiek próba przejęcia przez Chiny kontroli nad Tajwanem będzie nie do przyjęcia.

– Eskalacja w Cieśninie Tajwańskiej, przez którą codziennie przepływa 50 proc. światowego handlu, byłaby horrorem dla świata – mówiła. UE ustami Baerbock i Borrella zrównała właściwie dwie wspomniane granice współpracy z Pekinem, czyli interwencję w Cieśninie Tajwańskiej ze wsparciem militarnym Rosji w inwazji na Ukrainę. Borrell w oświadczeniu, które zostało wydane zamiast przemówienia zaplanowanego w Pekinie, zapewniał, że stanowisko Unii w sprawie Tajwanu jest spójne i jasne, podobnie jak w przypadku potencjalnej współpracy wojskowej Kremla i Chin.

Przedstawiciele unijnych instytucji zapewniają o jedności całego bloku 27 państw w relacjach z Chinami, ale testem realnej spójności stanowisk może być wspomniany szczyt G7, na którym liderzy najbardziej rozwiniętych gospodarek świata mają wysłać jednolity przekaz do Pekinu. ©℗