Osoby uwięzione pod gruzami budynków, które zawaliły się w wyniku trzęsienia ziemi, piszą tweety i zamieszczają relacje na żywo w mediach społecznościowych, aby zostać zauważone przez ratowników w czasie, gdy linie alarmowe w Turcji są przeciążone - poinformował we wtorek turecki dziennik "Hurriyet".

Mężczyzna w południowo-zachodniej tureckiej prowincji Adiyaman opublikował na Twitterze nagranie wideo spod gruzów, podając swój adres. "Nie mogę się wydostać. Pomóżcie mi" - powiedział, prosząc o modlitwę.

Inny człowiek w prowincji Antakya pokazał na Instagramie swoją sypialnię i prosił o pomoc dla matki, która spała w sąsiednim pokoju, do którego nie mógł się dostać. Krzyczał, prosząc o sprawdzenie, czy kobieta żyje.

Wiele innych osób opisuje na Twitterze swoje cierpienie i prosi o pomoc. Turecka policja przekazała, że władze monitorują internet i zgłaszają odnalezione w mediach społecznościowych prośby o pomoc.

Akcja ratunkowa trwa również w Syrii, gdzie setki rodzin pozostają uwięzione pod gruzami budynków, przekazał we wtorek Raed al-Saleh, przedstawiciel syryjskiej organizacji ratunkowej Białe Hełmy.

Potrzebna jest natychmiastowa pomoc międzynarodowa w północno-zachodniej Syrii - zaapelował Al-Saleh. Na obszarach zajmowanych przez walczących z reżimem Baszara el-Asada syryjskich rebeliantów w wyniku trzęsienia ziemi zginęły 733 osoby, a na ziemiach rządowych 656 - poinformowała we wtorek telewizja Sky News.

Akcja ratownicza jest szczególnie utrudniona w Syrii z powodu konfliktu, jaki trawi ten kraj, niestabilności wielu budynków i braku odpowiedniej infrastruktury. Podobnie jak w Turcji, grupy ratownicze muszą także stawiać czoła mroźnym warunkom atmosferycznym.

To wyścig z czasem - ocenili eksperci ratownictwa, cytowani przez portal BBC. Brak wody i tlenu są krytycznymi przeszkodami dla przetrwania - powiedział doktor Richard Edward Moon. Jak przekazał, w ciągu jednego dnia osoba dorosła traci do 1,2 l wody w organizmie.

"To mocz, wydychane powietrze, para wodna i pot, jeśli występuje. W momencie utraty około 8 litrów człowiek staje się śmiertelnie zagrożony" - wyjaśnił dr Moon. W dodatku, mroźna zima w Turcji i Syrii również nie sprzyja przetrwaniu. Przeciętny dorosły człowiek może tolerować temperatury do ok. 21 st. Celsjusza bez utraty zdolności organizmu do utrzymywania ciepła. Kiedy robi się chłodniej, organizm reaguje inaczej.

"Wówczas temperatura ciała zasadniczo podąża za temperaturą otoczenia. A tempo, w jakim może to nastąpić, zależy od izolacji termicznej, jaką ma dana osoba, albo od tego, ile może mieć schronienia pod ziemią. Jednak ostatecznie wielu z tych nieszczęsnych ludzi może zapaść w hipotermię" - powiedział dr Moon.

(PAP)

kjm/ tebe/