Wizyta prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego w Waszyngtonie była sukcesem i miała historyczny charakter - komentują w czwartek francuskie media. Dodają, że prezydent Ukrainy przypomina o tym, że opór wobec Rosji jest wspólną sprawą.

"Prezydent Zełenski w Waszyngtonie przypomina nam, że opór wobec Rosji jest wspólną sprawą. Waszyngton był najbardziej oczywistym celem podróży ze względu na ogromne wsparcie polityczne, militarne i finansowe udzielone przez Stany Zjednoczone Ukrainie" – ocenia dziennik "Le Monde".

Amerykański Kongres owacyjnie przyjął Zełenskiego - zaznacza "Le Figaro" i zwraca uwagę na pomoc finansową i militarną, którą USA obiecały Ukrainie. Przypomina też skierowane do ukraińskiego przywódcy zapewnienia prezydenta USA Joe Bidena o tym, że "nigdy nie będzie sam".

Wspólna konferencja prasowa prezydentów USA i Ukrainy odbyła się pod znakiem braterstwa – podkreślają francuskie media. Komentatorzy przypominają symboliczne akcenty spotkań ukraińskiego prezydenta w Waszyngtonie: to, że wystąpił w swoim tradycyjnym stroju khaki, podczas jego wystąpienia w Kongresie wywieszono ukraińską flagę czy medal, który przekazał Bidenowi w imieniu ukraińskiego żołnierza.

Zełenski przypomniał, że "wbrew najczarniejszym prognozom, Ukraina nie upadła; żyje i walczy" - piszą francuskie media cytując wystąpienie ukraińskiego prezydenta przed amerykańskim Kongresem. "Rosyjska tyrania już nad nami nie panuje" – przywołują dalej to wystąpienie, które zakończyło pierwszą zagraniczną podróż Zełenskiego od rosyjskiego ataku na Ukrainę 24 lutego.

Wizyta Zełenskiego w USA jak Churchilla w 1941 r.

Wizyta prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego w USA miała taki sam wymiar i okazała się takim samym triumfem, jak ta złożona w 1941 r. przez brytyjskiego premiera Winstona Churchilla - komentują w czwartek brytyjskie gazety.

"Podobnie jak Wielka Brytania 81 lat temu, Ukraina jest zaangażowana w globalną walkę między demokracją a totalitaryzmem. Aby wspomóc tę walkę, Ameryka dała Ukrainie to, czego potrzebuje bardziej niż czegokolwiek innego: obronę powietrzną Patriot" - pisze w komentarzu redakcyjnym "The Times", dodając, że Zełenski chciał także publicznego potwierdzenia, że Zachód nie słabnie w swoim politycznym poparciu, czego od dawna obawia się Kijów.

"Ze swojej strony prezydent Biden liczy na to, że Zełenski wzmocni jego własną pozycję, a odniesienia do nowego Churchilla będą sugestią, że podobnie jak Roosevelt, on również jest silnym przywódcą wojennym. Jednak prawda jest taka, że system Patriot powinien zostać zaoferowany miesiące temu, a miną tygodnie, zanim zacznie działać. Biden nie przychyli się również do próśb Ukrainy o nowe amerykańskie superdrony czy najnowszą technologię rakietową w obawie, że wpadną one w ręce wroga. Niemniej jednak dziesięć miesięcy temu Stany Zjednoczone zaoferowały, że wyciągną Zełenskiego z prawdopodobnej porażki; teraz planują, jak Ukraina może odeprzeć każdą nową rosyjską ofensywę, a nawet wygrać" - zauważa "The Times".

"Daily Telegraph" w swoim komentarzu redakcyjnym wskazuje, że wizyta Zełenskiego jest symbolem fiaska rosyjskiej inwazji na Ukrainę i próby podporządkowania sobie przez Rosję jej mieszkańców. "Prezydent Zełenski jest największym orędownikiem nie tylko tożsamości narodowej swojego kraju, ale także jego niezwykłej odporności. Ukraińcy nigdy się nie poddadzą, co oznacza, że Rosja nigdy nie odniesie sukcesu, niezależnie od tego, ile rakiet w nią wystrzeli. Ale Zełenski wie również, że Ukraina znajduje się pod presją, aby osiągnąć jakiś rodzaj porozumienia. Te wahania były ostatnio widoczne w Ameryce, stąd jego wizyta i wystąpienie w Kongresie" - zauważa dziennik.

"Winston Churchill przemówił do obu izb (Kongresu) w grudniu 1941 roku, tuż po Pearl Harbour, gdy Amerykanie byli już w pełni zaangażowani w wojnę. Powiedział, że Stany Zjednoczone są gwarantem ostatecznego zwycięstwa nad agresorami, tak jak teraz nad Rosją. To nie jest czas dla Waszyngtonu, by zmiękczyć swoją determinację" - podkreśla gazeta.

"Dla byłego aktora i komika to był występ życia" - pisze z kolei "The Guardian". Jak wskazuje, Zełenski wyraził przekonanie, że pomimo zbliżającej się zmiany układu sił w Izbie Reprezentantów, Ameryka nadal będzie mocno wspierać jego sprawę. Choć niektórzy stronnicy byłego prezydenta Donalda Trumpa kwestionują koszty wspierania Ukrainy, w środę wieczorem wielu Republikanów wydawało się okazywać entuzjazm - ocenia dziennik.

"Dekadę temu mało kto mógł przewidzieć, że Ukraina będzie tak istotna w Waszyngtonie. Trudno było też przewidzieć, że trzeba będzie odważnego przywódcy z Europy Wschodniej, by zjednoczyć Demokratów i Republikanów. W epoce polaryzacji, nareszcie jedność" - zauważa "The Guardian".

Zełenski rozumie amerykańską duszę

Przemówienie, w którym widać imponujące zrozumienie amerykańskiej duszy. Przemówienie, które przekonuje. Słowa i gesty Wołodymyra Zełenskiego w Kongresie USA, przypominają Winstona Churchilla z 1941 r. - pisze w czwartek portal dziennika "Welt".

"Zimą 1941 roku Winston Churchill udał się w podróż do Waszyngtonu. Nie była to bezpieczna podróż; wszak niemieckie lotnictwo nie próżnowało, a amerykańskie okręty wojenne wiozące broń do Wielkiej Brytanii były zatapiane przez niemieckie U-booty" - przypomina "Welt". Churchill przybył do Waszyngtonu 26 grudnia. Brytyjski premier zwrócił się do obu izb Kongresu, Izby Reprezentantów i Senatu.

Churchill przemawiał w szczególnym momencie historii świata. Brytyjczycy byli na wojnie od dwóch lat, a pod niemieckimi bombardowaniami od dziewięciu miesięcy - ale dla Amerykanów druga wojna światowa trwała zaledwie trzy tygodnie. Szok po ataku na Pearl Harbor 7 grudnia był jeszcze świeży - pisze portal.

"Przesłanie Churchilla było proste: jesteśmy w tej walce razem. Albo wygramy z Niemcami, albo cywilizacja zginie".

"Było nie tylko trudne, ale zupełnie niemożliwe było nie myśleć o Churchillu, kiedy Wołodymyr Zełenski przemawiał do amerykańskiego Kongresu w Waszyngtonie" - czytamy w tekście. "Znowu była mroźna zima, znowu były Święta Bożego Narodzenia, znowu podróż była niebezpieczna, znowu gość państwowy z zagranicy reprezentował kraj bombardowany przez wroga, który rzuca wyzwanie całemu europejskiemu porządkowi pokojowemu".

Przemówienie Zełenskiego, pokazuje, że "on - lub osoba, która je dla niego napisała - całkiem dobrze rozumie amerykańską duszę. Jego przesłanie było tak proste, jak wtedy Winstona Churchilla: dziękujemy Amerykanom za pomoc, a przy okazji potrzebujemy jej więcej. Potrzebujemy więcej rakiet Patriot, potrzebujemy więcej artylerii i amunicji, chcemy czołgów i samolotów".

"Być może retorycznym punktem kulminacyjnym wystąpienia Wołodymyra Zełenskiego, był jego opis świąt Bożego Narodzenia, które będą obchodzić Ukraińcy: w bunkrze i przy świecach, nie z powodów romantycznych, ale z powodu awarii prądu, bo Rosjanie zbombardowali elektrownię. I wszyscy Ukraińcy, powiedział prezydent, będą sobie życzyć na Boże Narodzenie tego samego: zwycięstwa" - pisze "Welt".

"Churchill wykonał znak zwycięstwa (V), z którego słynął przed amerykańskim Kongresem w 1941 roku, wywołując burzę entuzjazmu. Zełenskiemu udało się tym fragmentem to samo" - czytamy.

"Wystąpienie Wołodymyra Zełenskiego zakończyło się patriotycznym gestem: wręczył on Kamali Harris, amerykańskiej wiceprezydent, oraz Nancy Pelosi, spiker Izby Reprezentantów, ukraińską flagę podpisaną przez żołnierzy. Fotografia przedstawiająca dwie kobiety trzymające za nim flagę prawdopodobnie pojawi się we wszystkich przyszłych podręcznikach historii." - zauważa portal.

"Wojna będzie długa"

Wizyta prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego w USA, gdzie spotkał się m.in. z amerykańskim prezydentem Joe Bidenem i członkami Kongresu, dowodzi, że wojna będzie długa - komentują w czwartek hiszpańskie media. Zaznaczają, że prezydent Ukrainy nie wraca z Waszyngtonu w pełni usatysfakcjonowany, gdyż Kijów nie otrzyma systemów ATACMS.

W ocenie hiszpańskich komentatorów już sam zielony, wojskowy ubiór, w jakim prezydent Ukrainy udał się do Stanów Zjednoczonych świadczy, że pierwsza zagraniczna podróż Zełenskiego od wybuchu konfliktu jest "skoncentrowana na teatrze działań wojennych" i ma służyć osiągnięciu przez Kijów celów militarnych.

Telewizja TVE odnotowuje, że wizyta Zełenskiego w Waszyngtonie przynosi Ukrainie nadzieję na "bezpieczniejsze niebo" nad tym krajem po deklaracji władz USA, że przekażą Kijowowi baterię systemu obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej Patriot.

Zauważa, że amerykańska pomoc udzielana Kijowowi w zakresie uzbrojenia w znaczący sposób poprawi nierówny układ sił w wojnie na korzyść Ukrainy, co oznacza, że wydłuży działania służące szybkiemu podpisaniu porozumienia pokojowego.

W ocenie dziennika "El Mundo" nowy pakiet amerykańskiej pomocy wojskowej dla Ukrainy, wart 1,85 mld euro, nie może w pełni zadowalać Zełenskiego.

"Bez wątpienia wsparcie to nie usatysfakcjonuje go całkowicie. Kijów bowiem prosił wiele razy, a Waszyngton zawsze odmawiał, o pociski ziemia-ziemia ATACMS (…), które osiągają cele do 270 km w przeciwieństwie do 83 km uzyskiwanych przez systemy HIMARS dostarczone tam przez USA" - komentuje gazeta.

"El Mundo" zaznacza, że choć HIMARS-y znacząco wzmocnił armię Ukrainy, to jednak nie pozwalają jej wojskom razić celów militarnych położonych głębiej na terytorium Rosji.

"ATACMS-y są w gruncie rzeczy takie jak HIMARS-y, tylko o dłuższym zasięgu. Stany Zjednoczone nie chcą ich jednak przekazać obawiając się, że ich dostarczenie (na Ukrainę – PAP) doprowadzi do eskalacji, która zagrozi bezpośrednio amerykańskiemu bezpieczeństwu" - podsumował dziennik.

ksta/ adj/