Burmistrz Los Angeles Karen Bass rozpoczęła w poniedziałek urzędowanie, spełniając obietnicę ogłoszenia w mieście stanu wyjątkowego w związku z panującym tam zjawiskiem bezdomności. Około 80 tys. ludzi nie ma w LA dachu nad głową.

W opinii mediów kwestia bezdomności zdominowała wyścig 69-letniej Bass o fotel burmistrza z deweloperem, miliarderem Rickiem Caruso. Kryzys wciąż się pogłębia pomimo ogromnego wzrostu wydatków publicznych. Ponad 1,2 mld dolarów przeznaczonych na programy dla bezdomnych w obecnym budżecie miasta nie przynosi widocznych zmian.

"Rozbite na śmietnikach obozowiska i rdzewiejące pojazdy rozprzestrzeniły się praktycznie w każdej dzielnicy Los Angeles. Poniedziałkowa deklaracja (Bass) zawierała ponury statystyczny wykaz wielu problemów wynikających z kryzysu bezdomności" – podała agencja AP.

Wspomniała też m.in. o średnio 24 pożarach dziennie, z których większość powodują bezdomni. Ponad 40 tys. spośród nich cierpi na uzależnienie od narkotyków lub alkoholu, a jedna trzecia ma poważne choroby psychiczne. Codziennie umiera średnio pięciu bezdomnych.

Zdaniem nowej burmistrz, aby pójść w nowym kierunku należy sformułować jedną strategię łączącą rząd, sektor prywatny i innych. Ma to pomóc uzdrowić miasto liczące prawie 4 mln mieszkańców.

Bass, która była wcześniej demokratyczną kongresmenką, przyrzekała podjęcie wysiłków, aby zapewnić w pierwszym roku urzędowania mieszkania dla ponad 17 tys. bezdomnych. Będzie musiała zmagać się ze zniszczonymi ulicami, jednymi z największych w USA korkami oraz korupcją, do której przyznało się m.in. trzech obecnych lub byłych członków Rady Miejskiej, a także skandalami o podłożu rasowym.

Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)

ad/ zm/