Statki z kradzionymi z Kijowa towarami pływają w kierunku Bliskiego Wschodu i Afryki niemal codziennie, pozbawiając producentów z okupowanych terytoriów możliwości zarobku.

Na eksporcie ukraińskiego zboża Rosja zarobiła już co najmniej 530 mln dol. Od rozpoczęcia inwazji ceny produktów agrospożywczych poszybowały, zwiększając zyski rosyjskich przemytników. Doprowadziło to do pogłębienia światowego kryzysu głodu. Jak wynika z danych Światowego Programu Żywnościowego, rekordowe 345 mln osób w 82 krajach mierzy się z brakiem bezpieczeństwa żywnościowego. Pod koniec ubiegłego roku było ich 282 mln. – Putin chce zagłodzić rozwijające się państwa, by wygrać wojnę – przekonywał już w czerwcu Timothy Snyder z Yale.
Mer Melitopola Iwan Fedorow tłumaczył w rozmowie z AP, że ukraińscy rolnicy są zmuszani do sprzedawania swoich zbiorów kontrolowanym przez Rosję firmom za połowę tego, co otrzymaliby przed wojną. Jeśli odmówią, Rosjanie przejmują produkcję bez płacenia. Ukraiński holding HarvEast oligarchy Rinata Achmetowa informował, że okupanci zabrali mu ok. 200 tys. t zboża. Zdaniem jego prezesa Dmytra Skorniakowa kosztowało to firmę 50 mln dol. Jeszcze w 2021 r. ukraiński eksport pszenicy, kukurydzy i olejów roślinnych wart był ok. 5 mld dol. Produkty trafiały przede wszystkim na Bliski Wschód, do Afryki i Azji.
Mechanizm wykorzystywany przez Moskwę do sprzedaży ukraińskich produktów opisaliśmy w sierpniu. Z dokumentów, do których dotarliśmy, wynikało, że wywóz zboża i mąki z terenów okupowanych ma charakter systemowy. Pierwszym z nich była decyzja zainstalowanego przez Rosję mera Berdiańska Ołeksandra Saułenki z 7 maja, kontrasygnowana przez rosyjskiego komendanta miasta Artioma Bardina, o ekspropriacji zboża z silosów firmy Połetechnika z miasta Połohy w obwodzie zaporoskim. Drugi to decyzja szefa okupacyjnej administracji obwodu zaporoskiego Jewhena Bałyckiego z 17 maja, który nakazał wprowadzenie zarządu tymczasowego w sześciu spółkach z terenów okupowanych, w tym Połetechnice.
Zboże jest następnie transportowane przejętymi przez Rosjan ciężarówkami z Berdiańska na Krym, zaopatrywane w dokumenty poświadczające rosyjskie pochodzenie i ładowane na statki. Zapisy GPS potwierdzające kursy ciężarówek znalazły się w materiale dowodowym przekazanym przez ukraińską prokuraturę władzom Libanu. To właśnie do tego kraju płynął na początku sierpnia statek „Laodicea” pod syryjską banderą, który najprawdopodobniej był jednym z pierwszych statków zaangażowanych w ten proceder. Jednostki przewożące kradzione zboże na Bliski Wschód i do Afryki poruszają się od tego czasu po Morzu Czarnym niemal codziennie.
W poniedziałek przez Bosfor przepływał np. masowiec „Matros Koszka”. „Przewoził z okupowanego Sewastopola setki tysięcy ton zrabowanej pszenicy. Rzekomo do Bejrutu, ale prawdopodobnie trafi ona do Syrii” – pisał na Twitterze Yörük Işık, analityk Middle East Institute, który śledzi zdarzenia w cieśninie. Podobny los spotkał dwa miesiące temu „Laodiceę”. Choć pod koniec lipca wpłynęła do portu w libańskim Trypolisie, gdzie na wniosek władz w Kijowie została aresztowana, prokuratura w Libanie szybko umorzyła śledztwo, wskazując, że przewożone na jej pokładzie towary nie zostały przez Rosję skradzione. W efekcie statek otrzymał zgodę na opuszczenie portu i popłynął do prezydenta Syrii Baszszara al-Asada, sojusznika Władimira Putina.
W połowie września Stany Zjednoczone ogłosiły szereg nowych sankcji przeciwko osobom wspierającym lub umożliwiającym to, co według ekspertów może zostać uznane za zbrodnię wojenną. – Sankcje są wymierzone w urzędników, którzy nadzorowali przejęcie lub kradzież setek tysięcy ton zboża, zaostrzając brak bezpieczeństwa żywnościowego na całym świecie – komentował wówczas sekretarz stanu Antony Blinken. Wśród nich znaleźli się Saułenko i Bałycki. Sankcje uderzyły również w innych zainstalowanych przez Kreml okupacyjnych urzędników.
Jednak nie tylko Rosjanie i skupujący zboże Syryjczycy pozostają uwikłani w mechanizm kradzieży zboża z Ukrainy. Z informacji zdobytych przez AP wynika, że jego odbiorcą może być nawet turecki rząd. Statki przemytnicze, w tym „Laodicea”, zatrzymywały się na przestrzeni ostatnich miesięcy w tureckich dokach, przy których znajdują się silosy obsługiwane przez rządową Turecką Izbę Zbożową. Jest to o tyle istotne, że Ankara zawarła w lipcu porozumienia z Rosją i Ukrainą, dzięki którym Kijów mógł wznowić eksport zboża przez Morze Czarne. Od tego czasu z ukraińskich portów w obwodzie odeskim miało wypłynąć ponad 150 statków. ©℗