- Najpóźniej do końca roku spełnimy wszystkie zależące od Ukrainy rekomendacje UE warunkujące rozpoczęcie rozmów o członkostwie - uważa Olha Stefaniszyna, wicepremier Ukrainy ds. integracji europejskiej i euroatlantyckiej.

Unia postawiła Ukrainie siedem warunków rozpoczęcia rozmów akcesyjnych. Jak wam idzie ich spełnianie?
Już kilka dni po przyznaniu Ukrainie statusu kandydata mieliśmy gotowy szczegółowy harmonogram wykonywania każdej z siedmiu rekomendacji. Prezydent, przewodniczący parlamentu i premier podpisali wspólne zobowiązanie do ich jak najszybszego wykonania. Przygotowanie projektów ustaw idzie nieźle. Niektóre rekomendacje już wykonaliśmy, np. w części dotyczącej walki z korupcją podjęto decyzje kadrowe, powołano szefa Prokuratury Antykorupcyjnej, ruszył konkurs na szefa jeszcze jednego organu antykorupcyjnego. Wysłaliśmy Komisji Europejskiej do oceny projekty ustaw o mediach i mniejszościach narodowych. Po otrzymaniu odpowiedzi rozpatrzy je parlament. Myślę, że do końca października będziemy na końcowym etapie wdrażania każdej z rekomendacji.
Także reformy sądów? Da się ją przeprowadzić w stanie wojennym, czyli bez zmiany konstytucji?
Reforma sądów w obliczu wojny jest wręcz niezbędna do przeprowadzenia. Nie działają dziś organy odpowiadające za uzupełnianie wakatów w sądach czy pociąganie sędziów do odpowiedzialności dyscyplinarnej, w tym za kolaborację i wydawanie niezgodnych z prawem postanowień w warunkach wojny. Bez tego sędziowie są bezkarni i nieefektywni. Zaczęliśmy formowanie tych organów, jeszcze zanim otrzymaliśmy rekomendacje. Działają komisje ekspertów amerykańskich, europejskich i ukraińskich, którzy sprawdzają kandydatów pod kątem ich uczciwości, profesjonalizmu i przejrzystości stanu majątkowego.
Po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji funkcjonowała nieformalna koalicja z udziałem części opozycji, co pozwoliło sprawnie przyjmować ustawy. Liczy pani na współpracę z opozycją w sprawach dotyczących eurointegracji?
Nie spodziewamy się konfliktów wokół ustaw, bo wszyscy rozumieją, że od nich zależy przyspieszenie wejścia Ukrainy do UE. Przy czym w warunkach samodzielnej większości Sługi Narodu to ta partia jest lokomotywą procesu ustawodawczego, w dialogu z innymi ugrupowaniami. Nasze motywy są czyste. Chodzi o trudny proces związany ze zmianą struktury gospodarki, uczciwą konkurencją. Jeśli pojawią się konflikty, będziemy wiedzieć, jakie interesy za nimi stoją.
Podczas starań o nadanie statusu kandydata niektóre kraje, w tym Szwecja, miały uwagi do ukraińskiej demokracji i praworządności. Opozycja zarzuca władzom uchybienia w tym zakresie, przytaczając choćby usunięcie trzech stacji telewizyjnych z transmisji naziemnej.
Rzeczywiście w państwach Europy Północnej była debata; decyzja o przyznaniu nam statusu kandydata była związana także ze spełnieniem kryteriów politycznych. Pewne państwa zgłaszały uwagi i propozycje, jakie kroki powinny być wykonane. Znalazły one wyraz w rekomendacjach. Co do pytania o stacje telewizyjne, europejskie instytucje zauważyły, że Ukraina charakteryzuje się wysokim poziomem pluralizmu i wolności mediów. Decyzja dotycząca ograniczenia nadawania nie była wymierzona w konkretne kanały. W pierwsze dni wojny Rada Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy (RNBO) zgodnie z ustawą o stanie wojennym podjęła decyzję o zjednoczonej polityce informacyjnej. Są kanały, z którymi nie ma porozumienia co do ich obecności w przestrzeni informacyjnej, ale żaden z nich, choć nie wykonał decyzji RNBO, nie został pozbawiony licencji ani prawa na nadawanie. To nie jest kwestia związana z rządami prawa.
Warunek dotyczący gwarancji praw mniejszości narodowych to przede wszystkich efekt nacisku Węgier. Na jakim etapie są zmiany w tym zakresie?
Mamy gotowy projekt ustawy ramowej, która uwzględnia poprzednie wnioski Komisji Weneckiej i organizacji międzynarodowych. Wielokrotnie był on omawiany z przedstawicielami mniejszości. Przewidujemy, że po uchwaleniu ustawy ramowej rząd przygotuje kompleksowy program wcielający tę ustawę w życie, a jeśli mniejszości będą miały dodatkowe uwagi, uwzględnimy je na tym poziomie.
Kiedy Ukraina spełni wszystkie warunki i będzie gotowa do rozpoczęcia negocjacji?
Wszystko, co zależy od Ukrainy, wykonamy najpóźniej do końca roku. Projekty ustaw są gotowe, konsultacje przeprowadzone, zbliżamy się do końca procesu. Są też terminy zależne od UE, która musi ocenić przyjęte ustawy. W pewnych przypadkach także Komisja Wenecka musi wydać ocenę.
Jeśli przyjąć ten optymistyczny wariant, zielonego światła dla rozpoczęcia rozmów można się spodziewać na szczycie UE w czerwcu 2023 r.
Chcemy się tak umówić. Spełniliśmy już 70 proc. zobowiązań przyjętych w związku z zawartą w 2014 r. umową stowarzyszeniową z UE, więc nasza gospodarka w wielu sektorach funkcjonuje już zgodnie z europejskimi standardami. Politycznie jesteśmy gotowi, mamy potężny zespół potencjalnych negocjatorów. Do końca roku, jeśli odbędzie się szczyt UE-kraina na poziomie przywódców, podniesiemy tę kwestię.
Pojawia się też teza, że dopóki trwają aktywne działania wojenne, negocjacje się nie rozpoczną, bo partnerzy nie będą do końca wiedzieć, w jakim stanie jest państwo.
To scenariusz zbyt pesymistyczny, choć teoretycznie możliwy. Są sceptyczne kraje, które mogą przyjąć taką argumentację. Ale gdyby przyjąć tę logikę, już przyznanie statusu kandydata można uznać za cud. Musimy skoncentrować się na zakończeniu wojny, kraje UE mogą w tym pomóc poprzez sankcje i zwiększone dostawy broni, ale to nie powinien być czynnik wstrzymujący rozmowy o członkostwie.
Razem z Gruzją i Mołdawią stworzyliście Stowarzyszeniowe Trio, by koordynować drogę do UE. Po rozpoczęciu inwazji Ukraińcy mieli pretensje do Gruzinów i Mołdawian, że też złożyli wnioski akcesyjne. Wrócicie do koordynacji starań z Mołdawią, drugim nowym kandydatem?
Cieszymy się, że nasza eurointegracja pozytywnie wpływa na Mołdawię. To dobra decyzja, musimy wzmacniać i jednoczyć Europę Wschodnią. Mamy nadzieję, że Mołdawia tak samo dynamicznie będzie wykonywać swoje zobowiązania i nasza droga do UE będzie zsynchronizowania. Ale to zależy od postępu reform w Mołdawii. Ukraina swojej dynamiki nie spowolni.
Kijów plotkuje, że może pani zostać szefową rządu po jego możliwej rekonstrukcji jesienią.
Nie słyszałam takich plotek, komfortowo mi się pracuje na moim stanowisku. Mam nadzieję, że nadal będę się zajmować także integracją euroatlantycką i że ten odcinek będzie równie perspektywiczny jak integracja europejska. Niezależnie od możliwych przesunięć jesteśmy razem z kolegami, z premierem, nie tylko jednym zespołem, ale wręcz rodziną ze względu na to, co przyszło nam przeżyć przez ostatnie miesiące.
Dzieje się coś w kwestii członkostwa w Sojuszu?
Proces integracji euroatlantyckiej składa się z dwóch bloków. Pierwszy to blok operacyjny. Otrzymaliśmy status EOP, partnera poszerzonych możliwości. Ten status pomógł nam po rozpoczęciu inwazji, bo skorzystaliśmy ze wszystkich dostępnych narzędzi, od wymiany informacji wywiadowczych po szkolenia żołnierzy. Operacyjna współpraca z NATO jest kontynuowana. Co do politycznego dialogu o członkostwie, Ukraina niejednokrotnie deklarowała chęć akcesji, ale i przed inwazją, i po jej rozpoczęciu słyszymy jasne stanowisko sojuszników, które sekretarz generalny NATO interpretuje w ten sposób, że kwestia przyjęcia Ukrainy nie znajduje się na porządku dziennym. Mogę zapewnić, że gdy takie okno możliwości się otworzy, będziemy na nie gotowi. ©℗
Rozmawiał Michał Potocki