Choć premier Grecji przeprosił za szpiegowanie Predatorem lidera greckiej Partii Socjalistycznej, to po dymisji szefa służb nie ustają pytania o skalę podsłuchów. KE oczekuje od Aten informacji i wyjaśnienia sprawy.

Lider trzeciej siły w parlamencie – Ogólnogreckiego Ruchu Socjalistycznego i europoseł Nikos Andrulakis miał być inwigilowany w czasie wyborów na szefa ugrupowania. Choć na początku rząd Kiriakosa Mitsotakisa stanowczo zaprzeczał, jakoby miał zakupić i wykorzystywać Predatora, to w miniony piątek doszło do dwóch dymisji: sekretarza generalnego rządu, głównego doradcy i bratanka szefa rządu Grigorisa Dimitriadisa i szefa greckiej Narodowej Służby Wywiadu Panagiotisa Kontoleona. Choć ten ostatni został oskarżony o nieprawidłowe działania, to obaj oficjalnie sami podali się do dymisji.
Według informacji DGP jeszcze przed dymisją Kontoleona i Dimitriadisa ambasador Grecji przy UE miał otrzymać pod koniec lipca list od Komisji Europejskiej z oczekiwaniem informacji o prowadzonych postępowaniach dotyczących wykorzystania Predatora na terenie kraju. KE stale podkreśla, że rozstrzyganie wszystkich wątpliwości dotyczących nielegalnego inwigilowania obywateli należy do kompetencji krajowych służb i wymiaru sprawiedliwości, choć zapewnia, że prowadzi postępowanie dotyczące podsłuchiwania urzędników oraz komisarzy.
W odpowiedzi na pytanie DGP o inwigilację w Grecji Komisja potępiła jakiekolwiek formy nielegalnego podsłuchiwania, w tym zwłaszcza dziennikarzy i politycznych oponentów. Mowa o nielegalnej inwigilacji, ponieważ – jak dodaje Bruksela – państwa są uprawnione do ochrony swojego bezpieczeństwa, natomiast służby powinny kontrolować i nadzorować użycie narzędzi szpiegowskich. Komisja oczekuje obecnie, że nie tylko Grecja, lecz wszystkie kraje, które są oskarżane o stosowanie nielegalnej inwigilacji, w tym m.in. Hiszpania, Polska i Węgry, dokładnie zbadają i odniosą się do stawianych im zarzutów. Bruksela podtrzymuje również swoje zalecenia wobec rządu Mitsotakisa z corocznego raportu na temat praworządności, w którym podniesione zostały wątpliwości o gwarantowaniu pełnej niezależności mediów i stosowanie narzędzi do podsłuchów.
Szef greckiego rządu wczoraj miał odnieść się do stawianych zarzutów, ale nie wydarzyło się to do momentu zamknięcia tego wydania DGP. Jednak już w weekend przeprosił lidera opozycyjnego Ogólnogreckiego Ruchu Socjalistycznego oraz dziennikarzy, którzy również twierdzą, że byli inwigilowani Predatorem, choć dodał, że nie wiedział o stosowaniu w ubiegłym roku podsłuchów przez służby wywiadowcze. Mitsotakis odżegnywał się, że nigdy nie pozwoliłby na nielegalną inwigilację, choć kancelaria premiera przyznała, że rząd został poinformowany przez służby o podsłuchiwaniu Andrulakisa, które miało być zatwierdzone przez prokuraturę i tym samym zgodne z prawem. Sam Andrulakis zaapelował do posłów greckich o powołanie komisji śledczej, a rząd zapewnił, że poprze taki wniosek.
Lider greckich socjalistów nie ujawnił dotychczas źródła informacji o jego inwigilacji, jednak od ubiegłego roku regularne doniesienia i raporty o skali nielegalnych podsłuchów w UE publikuje kanadyjski ośrodek Citizen Lab. To z tym ośrodkiem współpracuje komisja PE ds. Pegasusa i innych programów szpiegowskich. Jej członkowie zapewniają w rozmowie z DGP, że stosowanie Predatora było już omawiane na posiedzeniach głównie w kontekście Grecji. – Zajmujemy się wykorzystywaniem Predatora na terenie UE i ten temat bardzo rozszerza się w ostatnich tygodniach – przyznaje w rozmowie z nami europosłanka frakcji Renew Europe i Polski 2050 Róża Thun. Najbliższą okazją do przeanalizowania greckiego wątku afery inwigilacyjnej będzie 30 sierpnia, kiedy to komisja zbierze się po wakacyjnej przerwie. ©℗