Ukraińcy dostrzegli w Johnsonie polityka zdolnego do szybkiego podejmowania decyzji - mówi dr Jehor Brajlan, ukraiński historyk i dziennikarz specjalizujący się w problematyce brytyjskiej i wojskowej.

dr Jehor Brajlan, ukraiński historyk i dziennikarz specjalizujący się w problematyce brytyjskiej i wojskowej / Materiały prasowe
Wśród Ukraińców, w przeciwieństwie do Brytyjczyków, Boris Johnson osiągnął niemal status ludowego bohatera. Odessa przyznała mu nawet honorowe obywatelstwo miasta. Z czego wynika tak powszechna sympatia dla brytyjskiego premiera?
Johnson swoim poparciem okazywanym nam w ciągu trzech lat rządów pomógł Ukrainie, by ta znajdowała się w centrum uwagi. Pomógł politykom uświadomić sobie, na ile ważne jest wspieranie Ukrainy w odpieraniu rosyjskiej agresji. Fala masowej sympatii dla niego wzrosła na dobre po wizycie w Kijowie 1 lutego, na trzy tygodnie przed rozpoczęciem inwazji (Johnson był też nad Dnieprem 9 kwietnia i 17 czerwca, już po rozpoczęciu inwazji - red.). Stąd te wszystkie pozytywne karykatury, murale z jego wizerunkiem, croissanty nazywane jego imieniem itd. Johnson jest barwnym, zdecydowanym, nieprzewidywalnym politykiem z wielką charyzmą. Do tego warto powiedzieć o naturalnej sympatii Ukraińców do Wielkiej Brytanii jako do kraju, zainteresowaniu dworem królewskim. Ukraińcy dostrzegli w Johnsonie polityka zdolnego do szybkiego podejmowania decyzji.
Co zaprocentowało w kwestii dostaw broni. Wielka Brytania była jednym z pierwszych państw, które się na to zdecydowały.
Dostawy wyrzutni przeciwpancernych NLAW miały decydujące znaczenie na pierwszym etapie wojny, a to przecież nie wszystko, bo Brytyjczycy dostarczali nam też pojazdy opancerzone Mastiff. I nie chodzi tylko o dostawy. Brytyjczycy od dawna szkolili ukraińskich żołnierzy w ramach programu Orbital. Połączenie realnego doświadczenia wojennego Sił Zbrojnych Ukrainy z dostawami z Zachodu pozwoliło nam na osiągnięcie pewnej przewagi technicznej nad czołgami przeciwnika. Bez NLAW byłoby nam trudniej. Niektórzy komentatorzy w styczniu pisali, że Londyn zwlekał z pomocą. Trudno mi to ocenić, ale Brytyjczycy pomagali nam chyba najbardziej ze wszystkich.
To osobista zasługa Johnsona czy efekt stanowiska brytyjskiego establishmentu?
Decyzje podejmował Johnson. Co więcej, to od niego zależało tempo ich podejmowania. Ale wsparcie będzie kontynuowane. Ben Wallace, który od listopada 2019 r. wielokrotnie bywał w Ukrainie, pozostanie sekretarzem obrony. Kontakty na różnych szczeblach są bardzo ścisłe. Kilka dni temu Kijów odwiedził szef brytyjskiego sztabu adm. Tony Radakin, spotykając się m.in. z naszym głównodowodzącym gen. Wałerijem Załużnym. Poza Wallace’em ważną rolę we wspieraniu Ukrainy odgrywa szef parlamentarnej komisji obrony Tobias Ellwood. Od nich też zależało tempo dostaw broni. Ukraina stała się w ostatnim czasie jednym z tematów debaty politycznej w Wielkiej Brytanii. Do 2019 r. aż tak bliskiej współpracy między naszymi krajami praktycznie nie było, choć ćwiczenia Orbital zaczęły się jeszcze w 2015 r. Nie wiadomo, kto będzie nowym liderem torysów, ale nawet gdyby kolejne wybory parlamentarne wygrali laburzyści, to wsparcie nie powinno zostać ograniczone. Brytyjczycy zrewidowali stanowisko wobec Rosji po Salisbury (w 2018 r. Rosjanie próbowali tam zamordować byłego szpiega Siergieja Skripala i jego córkę - red.).
Laburzyści mieli Jeremy’ego Corbyna, któremu zarzucano niejednoznaczne stanowisko wobec Rosji. Po lewej stronie sceny ta rewizja stanowiska też nastąpiła?
Obecne kierownictwo laburzystów na czele z Keirem Starmerem jest bardziej umiarkowane niż Corbyn. Głównym problemem Partii Pracy jest brak przekonującej odpowiedzi na ideową ofertę konserwatystów. Jej sondażowa przewaga wynika przede wszystkim ze skandali wywoływanych przez Johnsona. Jednak na poziomie ogólnym w Wielkiej Brytanii panuje ponadpartyjna zgoda co do wsparcia dla Ukrainy. 1 lutego w Kijowie była delegacja z Walii, laburzyści. Spotykała się m.in. z przedstawicielami resortu obrony. Ostatnią nowością było przyznanie nam 100 mln funtów (570 mln zł - red.) pomocy wojskowej przez władze Szkocji i Walii. Ważną lekcją z dymisji Johnsona dla nas jest to, że warto pracować także z elitami opozycyjnymi i regionalnymi. ©℗
Rozmawiał Michał Potocki