Kreml rusyfikuje marionetkowe administracje parapaństw Zagłębia Donieckiego. Kolejne stanowiska ministerialne samozwańczych republik są obsadzane przez urzędników z Rosji. I choć Moskwa w przededniu rozpoczęcia inwazji na Ukrainę uznała niepodległość Donieckiej i Ługańskiej Republik Ludowych (DRL/ŁRL), nikt już nie udaje, że są one oddzielnymi bytami. Odpowiedzialność za odbudowę i rozwój poszczególnych miast i rejonów okupowanego Donbasu biorą na siebie rosyjskie regiony. To najpewniej wstęp do formalnej aneksji ukraińskich obwodów przez Rosję.
Tendencja rusyfikacji okupacyjnej administracji Donbasu zarysowała się, odkąd 8 czerwca premierem DRL został mianowany Witalij Chocenko. 36-latek urodził się wprawdzie w ówczesnym Dniepropetrowsku na Ukrainie, ale całe dorosłe życie spędził w Rosji. Skończył Wyższą Szkołę Zarządzania Państwowego, zwaną szkołą gubernatorów, był ministrem energetyki, przemysłu i łączności Kraju Stawropolskiego, a ostatnio pracował jako dyrektor w resorcie przemysłu i handlu Federacji Rosyjskiej. Jego powołanie symbolizowało zmianę warty wśród kuratorów okupowanego Donbasu po stronie Kremla. Dmitrija Kozaka zastąpił w tej roli wiceszef administracji prezydenta Siergiej Kirijenko, odpowiedzialny za rosyjską politykę wewnętrzną. Przejęcie odpowiedzialności za Donbas (oraz inne okupowane części Ukrainy) przez Kirijenkę również świadczy o tym, że Moskwa zaczęła przygotowania do aneksji.
W składzie rządu ogłoszonym w sobotę przez nominalnego przywódcę DRL Denysa Puszylina Chocenko nie jest jedynym Rosjaninem. Puszylin nie ukrywa, że celem takich nominacji jest jak najszybsza harmonizacja lokalnych struktur z rosyjskimi. „Konieczność szybkiego przejścia do rosyjskiego porządku prawnego, do rosyjskiego paradygmatu zarządzania państwowego, wymaga posiadania przez kierowników urzędów nowych kompetencji. Dlatego zaprosiliśmy doświadczonych rosyjskich urzędników, by objęli szereg stanowisk ministerialnych” – napisał Puszylin na Telegramie. Sam formalny lider DRL należy do coraz rzadszych przykładów wysokich urzędników pochodzących z Donbasu. Watażka pochodzi z poddonieckiej Makiejewki i przed rosyjską agresją z 2014 r. pracował m.in. w znanej w latach 90. piramidzie finansowej MMM Siergieja Mawrodiego.
I tak ministrem edukacji i nauki została Olga Kołudarowa, dotychczasowa dyrektorka departamentu w rosyjskim resorcie oświaty. Resort zdrowia objął Dmitrij Harcew, wcześniej wiceminister zdrowia obwodu sachalińskiego na Dalekim Wschodzie. Węglem i energetyką zajmie się Andriej Czertkow, niegdyś minister energetyki i służb komunalnych obwodu niżnonowogrodzkiego, a Dmitrij Szmielow, były wiceszef skarbówki obwodu rostowskiego, pokieruje ministerstwem dochodów i podatków. „Kadry z FR całkowicie wypychają miejscowych funkcjonariuszy administracji separatystycznych i okupacyjnych. Według naszych źródeł «premier» «DRL» i «wicepremier» «ŁRL» podlegają bezpośrednio Kirijence i starają się wyczyścić administrację z «urzędników» wywodzących się z miejscowych klanów. Projekt «DRL/ŁRL» został de facto zakończony” – napisał Pawło Łysianski, pochodzący z Ługańszczyzny dyrektor Instytutu Badań Strategicznych i Bezpieczeństwa.
W ramach przygotowań do aneksji rząd powierzył poszczególnym regionom opiekę nad konkretnymi miastami i rejonami (powiatami) Donbasu. Regiony mają się dorzucić do ich odbudowy i pomóc w zbliżeniu z Rosją. I tak np. miasto Moskwa ma być kuratorem Doniecka i Ługańska, obwód saratowski – rejonu swatowskiego na Ługańszczyznie, a obwód nowosybirski – rejonu biłowodskiego (również w obwodzie ługańskim). Centrum na razie najwyraźniej nie dało regionalnym władzom wskazówek, w jaki sposób od strony technicznej powinna wyglądać asysta dla Donbasu. Z sondy przeprowadzonej przez redakcję dziennika „RBK” w źródłach oficjalnych i nieoficjalnych wynika, że o ile Moskwa będzie finansować projekty infrastrukturalne z własnego budżetu, o tyle np. obwód leningradzki „czeka na pojawienie się podstawy prawnej”, a obwód briański ma koordynować zbiórkę pieniędzy wśród lokalnych mieszkańców i przedsiębiorców.
W przeddzień inwazji Moskwa uznała niepodległość DRL i ŁRL (śladem Rosji poszła dotychczas jedynie Syria), jednak paradoksalnie uznanie niepodległości przyspieszyło dążenia do wcielenia tych ziem do Rosji. Władze okupacyjne szykują plebiscyty w tej sprawie, które mogą się odbyć już 11 września. Do tego czasu Kreml chce podbić całość terytoriów obu obwodów. Po zajęciu Lisiczańska zadanie na Ługańszczyznie zostało praktycznie wykonane, o czym w weekend prezydentowi Władimirowi Putinowi zameldował minister obrony Siergiej Szojgu. Pod kontrolą Ukrainy pozostaje jeszcze niemal 40 proc. obszaru obwodu donieckiego, na czele z jego tymczasową stolicą Kramatorskiem. Według amerykańskich ekspertów i ukraińskiego sztabu kolejnym celem rosyjskiej ofensywy będą właśnie te rejony wschodniej Ukrainy. ©℗
Ruchy Rosji to najpewniej wstęp do formalnej aneksji ukraińskich obwodów