Wyspiarze znoszą obostrzenia dla mieszkańców i podróżnych. Końca pandemii jednak nie widać.

W weekend siedmiodniowa średnia liczba nowych zakażeń koronawirusem w Wielkiej Brytanii przekroczyła 80 tys., wynika z danych publikowanych na portalu Ourworldindata.org. Jeszcze pod koniec lutego wskaźnik utrzymywał się na poziomie ok. 30 tys. przypadków. Na Wyspach rośnie też liczba hospitalizacji. 18 marca w szpitalach przebywało łącznie 14,7 tys. pacjentów. 28 lutego było ich ok. 11 tys. (w szczycie piątej fali liczba hospitalizowanych osób sięgała nawet 20 tys.).
National Health Service, brytyjska służba zdrowia, informował, że w hrabstwie Devon w południowo-zachodniej Anglii w ciągu ostatnich dwóch tygodni liczba osób trafiających do szpitala podwoiła się i jest wyższa niż w którymkolwiek wcześniejszym momencie pandemii. „Ostatni raz taka liczba zachorowań miała miejsce w styczniu 2021 r., zanim większość ludzi skorzystała z możliwości zaszczepienia” – napisano w oświadczeniu.
– Spodziewamy się, że to, co widzimy (w Devon – red.) spotka resztę kraju w ciągu najbliższych 7 do 10 dni – powiedział dziennikowi „Guardian” David Strain, wykładowca szkoły medycznej Uniwersytetu w Exeter, stolicy hrabstwa.
Gazeta pisze, że wzrost liczby hospitalizacji przekłada się na zakażenia innych pacjentów, nieobecności personelu, opóźnienia operacji i długie oczekiwanie na oddziałach ratunkowych. Dane z NHS pokazują, że odsetek wszystkich związanych z koronawirusem nieobecności pracowników medycznych wzrósł teraz do prawie jednej trzeciej z około jednej czwartej na początku marca.
Uwagę ekspertów zwraca rekordowo wysoka liczba zakażeń starszych mieszkańców kraju, wśród których od miesięcy liczba zachorowań była niska. Finansowane przez UKHSA – Brytyjską Agencję Bezpieczeństwa Zdrowotnego – badanie „Vivaldi” pokazało, jak spada odporność mieszkańców domów opieki. Ochrona przed koniecznością hospitalizacji i zgonem miała zmaleć o jedną trzecią w okresie od trzech do siedmiu miesięcy po szczepieniu. Badacze ustalili, że dwie dawki szczepionki skutecznie zapobiegały 85 proc. hospitalizacji i 94 proc. zgonów wśród mieszkańców domów opieki w okresie od 2 do 12 tygodni po podaniu drugiej dawki. Ochrona ta zmalała jednak do 54 proc. w przypadku hospitalizacji i 63 proc. zgonów w okresie od trzech do siedmiu miesięcy po szczepieniu. Spadek ten jest znacznie większy niż u ludzi młodych, u których odporność na infekcję także słabnie, ale ochrona przed ciężkim przejściem choroby pozostaje solidna. Wywołało to apele o wprowadzenie regularnych szczepień przypominających dla najbardziej narażonych obywateli. – Obecna sytuacja sugeruje, że coroczne szczepienia przypominające mogą nie wystarczyć – przekonuje Laura Shallcross, ekspertka ds. zdrowia publicznego z University College London i jedna ze współautorek badania.
W sobotę w trakcie konferencji Partii Konserwatywnej premier Boris Johnson zapowiedział, że Wielka Brytania wprowadzi kolejną, czwartą dawkę szczepionki. Dotychczas dwiema dawkami zaszczepionych zostało 73,3 proc. Brytyjczyków. Na zastrzyk przypominający zdecydowało się 57,4 proc. mieszkańców.
– Będziemy musieli poczekać jeszcze kilka tygodni, by zobaczyć, jaki jest całkowity wpływ zwiększonej liczby hospitalizacji, ale dane już teraz pokazują, że pandemia zdecydowanie się nie skończyła. Jest bardziej nieprzewidywalna niż kiedykolwiek, mimo przeciwnych komunikatów rządowych – komentował epidemiolog Tim Spector. Według UKHSA, kiedy rząd decydował się na zniesienie obostrzeń w ubiegłym miesiącu, liczba przypadków we wszystkich regionach spadała.
Ponowny wzrost liczby zakażeń jest spowodowany bardziej zakaźnym wariantem Omikron BA.2, który stał się dominującym szczepem w Wielkiej Brytanii. Nie przekłada się on jak dotąd na większą śmiertelność. W weekend liczba zgonów plasowała się na podobnym poziomie co pod koniec lutego, kiedy dziennie odnotowywano jeden przypadek śmierci na około 650 tys. mieszkańców. Faktyczny wpływ na śmiertelność będzie widoczny z ok. dwutygodniowym opóźnieniem względem rosnącej liczby przypadków. ©℗
Coraz mniej restrykcji covidowych
Według Światowej Organizacji Zdrowia 18 państw w Europie zniosło już niemal wszystkie związane z pandemią obostrzenia. Do grona tego należy m.in. Francja, która w ubiegły poniedziałek zrezygnowała z obowiązku zakrywania twarzy w większości przestrzeni zamkniętych, a osoby niezaszczepione mogą wchodzić do barów, restauracji czy teatrów. Podobne decyzje podejmują Niemcy. Mimo że w ubiegłym tygodniu liczba zakażeń osiągała tam rekordowe wyniki, przekraczając 250 tys. przypadków dziennie, kanclerz Olaf Scholz powiedział, że złagodzenie restrykcji jest uzasadnione, ponieważ oddziały intensywnej terapii nie są przeciążone. Od 20 marca obowiązek noszenia maseczek zostanie zniesiony w przestrzeniach zamkniętych, takich jak szkoły i supermarkety (pozostanie w klinikach medycznych i domach opieki). Maseczek nie muszą nosić już także Brytyjczycy. W ich ślady nie poszła jednak Szkocja. Pierwsza minister Nicola Sturgeon oświadczyła, że po zaplanowanym na 21 marca zniesieniu obostrzeń szkockie przepisy dotyczące zakrywania twarzy zostaną utrzymane do kwietnia. Ostrożnością co do rezygnacji z maseczek wykazują się również Włosi – łagodzą przepisy dotyczące szczepień i kwarantanny, ale utrzymują konieczność zakrywania twarzy w obiektach zamkniętych i miejscach pracy do 30 kwietnia. ©℗
KW