Władze Afganistanu potrzebują pomocy, ale na reformy nie chcą się zgodzić

Talibowie wzmacniają swoją obecność na arenie międzynarodowej. Po tym jak w ubiegłym miesiącu delegacja z Kabulu gościła w Oslo, tym razem została zaproszona do Genewy. W zaplanowanych na cały tydzień spotkaniach uczestniczą przedstawiciele szwajcarskich władz i organizacji pozarządowych, w tym Międzynarodowego Ruchu Czerwonego Krzyża (MRCK).
Podobnie jak w Norwegii rozmowy mają dotyczyć pomocy humanitarnej dla pogrążonego w kryzysie kraju. - „MRCK od dawna współpracuje z Islamskim Emiratem Afganistanu. Ten dialog jest niezbędny do wypełnienia naszej ściśle neutralnej i bezstronnej misji humanitarnej” - przekazało biuro prasowe organizacji.
Teoretycznie pomoc Zachodu uwarunkowana jest zobowiązaniem się radykałów do ochrony praw kobiet i utworzenia inkluzywnego rządu. „(Uczestnicy rozmów - red.) wezwali talibów, by powstrzymali alarmujący wzrost naruszeń praw człowieka, w tym arbitralnych zatrzymań, przymusowych zaginięć, prześladowań w mediach, zabójstw, tortur i zakazu edukacji kobiet oraz dziewcząt” - można było przeczytać we wspólnym amerykańsko-europejskim oświadczeniu opublikowanym po wizycie w Oslo. Choć nowi przywódcy Afganistanu chętnie angażują się w dialog, żądania te zbywają. Po ostatniej wizycie w Europie minister spraw zagranicznych Amir Khan Muttaqi stwierdził np., że ich rząd jest wystarczająco zróżnicowany. - Myślę, że nie ma kompleksowej definicji inkluzywnego rządu - komentował. Zgodnie z oczekiwaniami zachodnich partnerów definicja miałaby oznaczać, że do administracji włączeni zostaną polityczni oponenci talibów, reprezentanci mniejszości etnicznych i kobiety.
Obietnicy mieli dotrzymać w zakresie dostępu do edukacji kobiet. Na początku lutego władze w Kabulu poinformowały o ponownym otwarciu uniwersytetów w kilku prowincjach. - To posunięcie ma na celu jedynie stworzenie iluzji, która mogłaby zadowolić Zachód. W rzeczywistości nadal nie możemy się uczyć - opowiada w rozmowie z DGP afgańska dziennikarka Hoda Khamosh. Kobieta twierdzi, że organizowane nieregularnie zajęcia uniwersyteckie dla studentek skupiają się wyłącznie na kwestiach takich jak konieczność noszenia hidżabu. - Taka edukacja przypomina szkoły w Pakistanie. Normalnie studiować mogą wyłącznie kobiety na prywatnych uczelniach - tłumaczy. Kobietom nie wolno uczestniczyć w wykładach z mężczyznami, a zajęcia dla nich prowadzić muszą wykładowczynie.
Sytuacja kobiet wciąż pozostaje niepewna. Po ostatnich rozmowach z Zachodem talibowie zobowiązali się do zbadania sprawy zaginięć kilku afgańskich aktywistek. Pomimo tych obietnic kolejne kobiety są uprowadzane. Tylko w ciągu ostatniego miesiąca zaginęło sześć Afganek i członków ich rodzin. Nie wiadomo, czy podczas rozmów w Genewie problem ten zostanie poruszony.
Mimo to Zachód decyduje się na pewne ustępstwa. W ubiegłym tygodniu Departament Skarbu USA poinformował, że banki mogą przesyłać pieniądze do Afganistanu w celach humanitarnych. Pierwotnie organizacjom pozwolono wyłącznie na dostarczanie żywności i produktów rolnych, wspieranie szpitali publicznych oraz opłacanie wynagrodzeń nauczycielom i pracownikom sytemu ochrony zdrowia. Później zakres możliwych działań został przez Amerykanów rozszerzony, umożliwiając organizacjom pozarządowym prowadzenie szerokiego zakresu aktywności, takich jak wspieranie praw człowieka czy dostępu do informacji. Część przedstawicieli talibów oraz członków sprzymierzonej siatki rebelianckiej Hakkanich nadal podlega sankcjom USA, ale organizacjom pomocowym pozwolono na współpracę z nimi. Na stronie Departamentu Stanu znajduje się informacja, że mogą m.in. dzielić przestrzenie biurowe i odprowadzać od nich podatki, cła importowe czy inne opłaty.
Talibów stawia to w komfortowej sytuacji. Władze Szwajcarii i Norwegii podkreślają, że zaproszenie ich do rozmowy nie oznacza akceptacji rządów, ale wielu członków afgańskiej społeczności, w tym były wiceminister handlu w rządzie Aszrafa Ghaniego Sulejman ibn Szah, przekonują, że tego typu posunięcia skutecznie tworzą warunki, w których nowa władza jest de facto uznawana. ©℗
Zachód otwiera się na talibów, mimo że ci nie łagodzą kursu