Wieloletni premier jest oskarżony o oszustwa, nadużycie władzy i przyjmowanie łapówek.

W poniedziałek przed sądem w Jerozolimie zeznawać będzie były doradca Binjamina Netanjahu ‒ Nir Hefetz. Świadek uznawany jest za kluczowego w jednej ze spraw toczących się przeciwko byłemu premierowi. Hefetz złoży zeznania w sprawie nr 4000, która dotychczas uznawana była za najpoważniejszą. Netanjahu miał forsować przepisy korzystne dla właściciela firmy telekomunikacyjnej Bezeq w zamian za przychylne mu publikacje na popularnym serwisie informacyjnym Walla, którego właścicielem jest Bezeq.
Hefetz ma rzucić nowe światło na relacje Netanjahu z przedsiębiorstwem. Mężczyzna był bowiem jednym z najbliższych współpracowników polityka. W 2009 r. porzucił karierę dziennikarską, by pracować jako rzecznik jego rządu. Później został doradcą całej rodziny Netanjahu.
„The Jerusalem Post” donosi, że Hefetz zezna, jakoby Netanjahu wydawał mu w latach 2013‒2016 dziesiątki rozkazów. W jego imieniu miał instruować szefa Walli ‒ Ilana Jeszuę ‒ by publikował w serwisie określone, zatwierdzone przez byłego premiera treści. Do podobnych sytuacji miało dochodzić m.in. na kilka dni przed wyborami parlamentarnymi w 2013 r., kiedy Netanjahu oczekiwał, że na portalu pojawią się informacje krytyczne wobec jego rywala Naftalego Bennetta (obecnego premiera), a korzystne dla partii Likud.
Hefetz prawdopodobnie zwróci także uwagę na „obsesję” rodziny byłego premiera na punkcie mediów. Prokuratorom miał powiedzieć, że rzecznicy klanu zostali poinformowani, jakoby częścią ich służbowych obowiązków było „naprawienie niesprawiedliwości wyrządzonej Sarze Netanjahu w związku z publiczną rolą jej męża”. Żona premiera często była niepochlebnie przedstawiana w mediach za rzekome nadużycia wobec personelu. Hefetz ma przyznać, że Netanjahu wydawał rozkazy, by polityka Ministerstwa Komunikacji przynosiła korzyści właścicielowi firmy Bezeq ‒ Shaulowi Elovitchowi. Z ubiegło tygodniowych zeznań byłego dyrektora generalnego Ministerstwa Komunikacji Aviego Bergera wynika, że Elovitch mógł zarobić w ten sposób ok. 1,8 mld szekli (2,41 mld zł).
Były doradca przez długi czas utrzymywał, że są wraz z Netanjahu niewinni. W 2018 r. został jednak aresztowany. Szantażowano go m.in. ujawnieniem informacji na temat „romantycznej relacji” z kobietą, która nie była jego żoną. To wtedy zgodził się na ugodę ‒ w zamian za immunitet obiecał zeznawać przeciwko „Bibiemu”. Jak pisze „The Jerusalem Post”, przesłuchania były dla niego do tego stopnia niekomfortowe, że w listopadzie 2019 r. krzyknął do sędziów: „Możecie mnie po prostu zabić”. Z kolei centrolewicowy dziennik „Harec” informował w ubiegłym tygodniu, że Hefetz planuje pozwać państwo za sztuczki, które śledczy wobec niego stosowali.
Zdaniem Netanjahu jego były doradca jest zdrajcą, który chcąc ratować swoją pozycję, powie przed sądem to, czego oczekuje prokuratura. Sam zaprzecza jakimkolwiek wykroczeniom. Jeszcze jako premier odrzucał wezwania do ustąpienia z urzędu z powodu toczących się przeciwko niemu spraw. Swoją pozycję wykorzystywał też do atakowania organów ścigania, mediów i sądów.
Do przesłuchania Hefetza pierwotnie miało dojść w tym tygodniu. Zostało przesunięte, kiedy na jaw wyszły kolejne informacje dotyczące przyjmowanych przez Netanjahu łapówek. Polityk miał nielegalnie przyjąć ok. 200 tys. dol. w prezentach od dwóch miliarderów ‒ izraelskiego potentata filmowego z Hollywood Arnona Milchana i australijskiego magnata Jamesa Packera. Teraz okazuje się, że Netanjahu miał wiedzieć także o podarunkach, jakie otrzymywała jego żona. W poniedziałek opublikowane zostały informacje, według których Netanjahu dostał również na prośbę żony trzy bransoletki i luksusowe torby.
Proces Netanjahu rozpoczął się w 2020 r., kiedy kraj uwikłany był w przedłużający się kryzys polityczny i zmagał się z początkiem pandemii koronawirusa. Przewiduje się, że całe postępowanie potrwa nawet kilka lat.
Ciążące na byłym premierze zarzuty stały się jednym z podstawowych czynników motywujących polityków opozycji do budowy wspólnego sojuszu anty-Netanjahu po marcowych wyborach. Silną pozycję Netanjahu tracił z tego względu także wewnątrz Likudu. Zdaniem części posłów partia nie przegrałaby walki o fotel premiera, gdyby do wyborów prowadził ją ktoś inny.