W poniedziałek odbędzie się najpoważniejsza rozmowa między przywódcami Stanów Zjednoczonych i Chin. Lista tematów jest długa.

Tajwan, prawa człowieka, wojna celna, źródło epidemii COVID-19, spór o Morze Południowochińskie - to tylko niektóre pozycje z listy spraw antagonizujących dwa największe światowe mocarstwa. Ostatnie amerykańsko-chińskie rozmowy na niższym szczeblu dyplomatycznym toczyły się w lodowatej atmosferze i bez wzajemnego zrozumienia. To zaś budziło obawy przed zaognieniem konfliktu.
Mimo narastających napięć poniedziałkowy wirtualny szczyt z udziałem prezydenta USA Joe Bidena i jego chińskiego odpowiednika Xi Jinpinga stanowi szansę na przełamanie impasu. Amerykanie mają nadzieję, że bezpośredni kontakt między przywódcami pozwoli na uniknięcie konfrontacji. A równocześnie, że będzie to okazja do klarownego wytłumaczenia stronie chińskiej kluczowych dla Stanów Zjednoczonych spraw i punktów, w których Amerykanie nie zamierzają się cofać.
- Prezydent Biden jasno przedstawi amerykańskie zamiary i priorytety, ale także nasze obawy - streściła podejście Waszyngtonu do rozmowy z Xi rzeczniczka Białego Domu Jen Psaki.
Dla dyplomatów USA to podtrzymanie kluczowego kanału komunikacyjnego będzie główną wartością rozmowy. Nie ma oczekiwań, że połączenie telefoniczne Biden - Xi zakończy się rozwiązaniem punktów spornych. W ramach dialogu ceniący rozwijanie osobistych relacji ze światowymi przywódcami Joe Biden odbył do tej pory dwie rozmowy telefoniczne ze swoim chińskim odpowiednikiem. Ta poniedziałkowa ma być jednak najpoważniejsza. Tuż przed nią doszło do ocieplenia relacji - na szczycie klimatycznym COP26 w Glasgow oba mocarstwa zgodziły się na pogłębienie współpracy w polityce klimatycznej.
Agencja Reuters zauważa, że odezwy prezydenta Stanów Zjednoczonych, by relacje z Pekinem opierały się na „rywalizacji, a nie konflikcie”, mogą paść w Chinach na podatny grunt. Xi Jinpingowi również może zależeć na uniknięciu konfrontacji, chiński przywódca mówił niedawno o konieczności uniknięcia nowej zimnej wojny. Przed Państwem Środka kluczowy rok. W 2022 r. Pekin będzie gospodarzem Zimowych Igrzysk Olimpijskich, odbędzie się też kongres Komunistycznej Partii Chin, na którym Xi Jinping chce sobie zapewnić bezprecedensową trzecią kadencję na najważniejszym stanowisku w chińskiej polityce. Utrata kontroli nad rywalizacją z USA może odbić się negatywnie na jego szansach.
To wszystko blednie jednak w obliczu spraw, w których długoterminowo ścierają się interesy USA i Chin. Administracja Bidena, przy ponadpartyjnym poparciu, stawia Pekin w centrum amerykańskiej polityki zagranicznej. Obawy przed rosnącym znaczeniem Chin rzutują na całą politykę Waszyngtonu. Nie zmienia się też ostry kurs Białego Domu. Demokraci nie zdecydowali się m.in. na zniesienie ceł nałożonych na Państwo Środka jeszcze przez Donalda Trumpa.
Kluczowym miejscem na mapie rywalizacji USA i Chiny stał się w ostatnich miesiącach Tajwan, który władze w Pekinie uznają za zbuntowaną prowincję. Zachodni politycy obawiają się, że w ciągu kilku lat może dojść do chińskiej inwazji na Tajwan. Amerykanie deklarują poparcie dla strategicznie położonej wyspy i zbroją ją zgodnie ze strategią „jeżozwierza, który ma odstraszać smoka”. Cieśnina Tajwańska jest punktem zapalnym, a ewentualny incydent może łatwo przerodzić się tu w szerszy konflikt. ©℗