Na niepewnej sytuacji w Niemczech po wyborach do Bundestagu, jeśli negocjacje o utworzeniu koalicyjnego rządu pod przewodnictwem SPD lub CDU/CSU przeciągną się do przyszłego roku, mogą skorzystać Polska i Węgry - pisze w poniedziałek "Dagens Nyheter".

W komentarzu szwedzki dziennik przypomina, że choć Holandia czy Bułgaria od kilku miesięcy nie mają rządu, to w polityce europejskiej jest to prawie niezauważalne. Podobnie na UE nie miały wpływu kilkumiesięczne negocjacje w sprawie utworzenia rządu Szwecji w 2018 roku.

"Kiedy jednak nie jest pewne, kto będzie rządził w Niemczech, największym państwie członkowskim UE, ma to znaczenie. Za Angeli Merkel kraj ten pełnił rolę budowniczego sojuszy i negocjatora" - podkreśla gazeta.

"Dagens Nyheter" przypomina, że po poprzednich wyborach w Niemczech w 2017 roku koalicyjny rząd CDU/CSU z SPD powstał dopiero w lutym 2018 roku.

"Jeśli i tym razem zajmie to tyle czasu, czego większość obserwatorów zdaje się obawiać, jesteśmy blisko wyborów w kolejnym supermocarstwie. Prezydent Francji zostanie wybrany w kwietniu przyszłego roku. Istnieje ryzyko, że w takich ważnych tematach jak klimat i migracja zapanuje cisza, jeśli Niemcy i Francja będą zajęte własnymi sprawami wewnętrznymi" - prognozuje dziennik.

Według "Dagens Nyheter", "istnieje ryzyko, że również inne siły polityczne, tworzące rządy w Polsce i na Węgrzech odetchną z ulgą".

Gazeta zauważa również, że jeśli przyszłym kanclerzem Niemiec zostanie socjaldemokrata Olaf Scholz, to w żadnym z pięciu największych krajów UE nie będą rządzić ugrupowania tworzące Europejską Partię Ludową. "Francja jest liberalna, Hiszpania socjaldemokratyczna, Polską kieruje konserwatywna prawica, a Włochami apolityczny urzędnik" - zaznacza "Dagens Nyheter".